poniedziałek, 30 grudnia 2013

Szkolny Kryminał część 3




Przez kolejny tydzień praca pochłonęła Anię na tyle, że nie miała czasu zająć się sprawą sprzedawanych w szkole narkotyków. Dopiero w kolejną środę natknęła się w szkole na Jerry'ego. Czekał na nią w szkolnym korytarzu. 
- Dzień dobry Pani.
- Dzień dobry Tomku.
- Chciałem zapytać, czy nadal jest Pani zainteresowana tym tematem, o którym rozmawialiśmy?
- Jestem...
- I nadal jest Pani gotowa na... - zawiesił głos.
Sama nie wiedząc czemu zaczerwieniła się. Tak bezpośrednia propozycja, składana przez ucznia, w szkolnym korytarzu... Tego jeszcze nie było. Rozejrzała się i nikogo nie widząc postanowiła podjąć grę.
- Pytasz, czy nadal Ci obciągnę w zamian za informacje?
Skinął głową i wiedziała, że przejęła inicjatywę. Na tym terenie nie był śmiałym młodzieńcem, a tylko uczniem liceum.
- No to spotkajmy się po lekcjach.
Nagle odzyskał rezon.
- Nie. Po lekcjach nie. Teraz, albo wcale.
Ale przecież obiecała sobie, że nie w szkole... Zauważył jej zamyślenie i lekko triumfujący uśmiech wypłynął na jego twarz. Musiała coś zrobić.
- A jakie właściwie Ty mi informacje zaoferujesz?
- Zaproszę Panią na imprezę, gdzie będą moi... współpracownicy. To jak będzie?
Jeden lodzik i sprawdzi kto za tym stoi. To było tego warte. Przecież nikt ich nie przyłapie. A poza tym - od tygodnia nie miała nic w ustach...

czwartek, 19 grudnia 2013

Szkolny Kryminał część 2



Reszta weekendu upłynęła spokojnie, aż do powrotu zmęczonego, ale zadowolonego Stasia. Pobyt u dziadka dobrze mu zrobił - zaraz po powrocie do domu usnął kamiennym snem, a w poniedziałek wstał wcześniej niż zwykle. Jeden weekend, a już takie efekty...
Ania z kolei miała spore problemy ze wstaniem. Dopiero myśl o tym, że dziś zacznie wybierać nowego kochanka dodała jej skrzydeł. Już pod prysznicem przeglądała w myślach listy uczniów, zastanawiając się, który będzie odpowiedni. W grę wchodził Szymon, który był bardzo szczupły i miał dziewczęcą budowę, a Ania już jakiś czas temu myślała o tym, żeby zrobić z niego mężczyznę. Pociągający był również Edek. Bardzo męski i chyba starszy od innych uczniów. Przeniósł się do jej szkoły niedawno, od razu do klasy maturalnej. Porażki nie przewidywała - jak dotąd tylko raz dostała kosza. Niejaki Mariusz, na jej prowokacje zareagował słowami "Niech się Pani nie wygłupia. Rucham lepsze sztuki". Zabolało, ale od czasu Mariusza wielokrotnie udowodniła sobie, że może zdobyć każdego. Oczywiście istniał jeszcze drugi temat - musiała porozmawiać z Jerrym. O tym jednak postanowiła nie myśleć, poświęcając chwilowo uwagę przyjemniejszym aspektom dzisiejszego dnia.
W szkole czekała ją przyjemna niespodzianka. Pojawił się nowy uczeń, przeniesiony z innej klasy właśnie ze względu na angielski. Widywała go wcześniej, ale będąc z Andrzejem nie zwróciła uwagi. Teraz to co innego. Usiadł w pierwszej ławce, bo tylko tu było wolne miejsce, z radością więc podziwiała jego muskularne ramiona, wyobrażając sobie, jak podnosi ją nimi do góry i całuje. Zastanawiała się, czy całe ciało ma tak ładnie wyrzeźbione i jak mogłaby to sprawdzić, kiedy do sali wszedł Andrzej. Byli w jednej klasie. Coraz ciekawiej. Ania poczuła, jak jej sutki robią się twarde pod bluzeczką i ciekawa była, czy to widać. Gdy zabrzmiał dzwonek, zatrzymała nowego ucznia. Michał, bo tak miał na imię, został przeniesiony z innej klasy, która nie miała tyle godzin angielskiego, a jemu zależy, żeby zdawać maturę z tego języka, bo ma zamiar wyjechać na studia. Idealnie się składa - po zakończeniu szkoły wyjedzie i romans sam się zakończy. Dyskretnie poprawiła biust tak, że był bardziej wyeksponowany i zapytała, dlaczego planuje wyjechać. Czy może czeka tam na niego dziewczyna? Odpowiedział, że nie ma dziewczyny i łapczywie spojrzał w dekolt Ani. Idealnie - rybka złapała haczyk. Uśmiechnęła się do niego, kiedy już spojrzał jej w oczy. Odpowiedział uśmiechem i zbliżył dłoń do jej biustu. Odsunęła się. Obiecała sobie, że nie zrobi nic w szkole. Chyba zrozumiał, bo pożegnał się i wyszedł.
Michał nie zrozumiał. Wręcz był bardzo zdziwiony, gdy ta wyraźnie prowokująca go kobieta odsunęła się, gdy chciał jej dotknąć. W jednym jednak Ania miała rację - złapał haczyk. Ponad wszystko chciał dobrać się do tych soczystych, jędrnych piersi ze sterczącymi sutkami. Miał już nawet pewien pomysł.

środa, 11 grudnia 2013

Szkolny Kryminał część 1

Budzik zadzwonił o szóstej rano. Codziennie dzwonił o szóstej, poza niedzielą, kiedy to Ania mogła odespać, ale wtedy właśnie Pan Domu, Mąż Ani, Mirek, postanawiał przeważnie wstać wcześniej, czym budził mającą czujny sen żonę. Dzisiaj nie była niedziela, a więc Ania podniosła się, szybko cmoknęła Mirkowy policzek i pobiegła się szykować. Małżonek mruknął tylko przez sen. Szczęściarz ten Mirek - do pracy na dziesiątą, więc może sobie pospać. Nic dziwnego, że w niedzielę zrywa się skoro świt, wyspany i gotowy stawić czoło wolnemu dniu. Gdyby chociaż i sobota była wolna...

Ale dla Ani, nauczycielki, sobota nie była wolna. Oczywiście w szkole lekcji nie było, ale jak to nauczyciel, Ania musiała dorabiać, a że angielski wciąż był w cenie, dawała korepetycje. Codziennie po szkole, a do tego jeszcze przez pół soboty jeździła po mieście ucząc co mniej rozgarnięte dzieciaki, żeby w ogóle nadążały za programem oraz te bystrzejsze, które z angielskiego chciały zdawać maturę. 
Prysznic jak zwykle nieco ją orzeźwił. W lepszym już humorze poczłapała do kuchni i włączyła ekspres. Mniej więcej w połowie przygotowywania śniadania, poszła do pokoju Stasia, by obudzić syna. Gdy skończyła robić kanapki, ten wyszedł z pokoju i bez słowa usiadł przy stole. Nie zaczepiała go - sama nie lubiła rozmawiać zaraz po przebudzeniu, choć Mirek zdawał się tego nie zauważać i w każdą niedzielę trajkotał jak porąbany, zanim ona jeszcze doszła do siebie. Jedli w milczeniu, po czym Staś pomaszerował do łazienki. Ania nie umiała myśleć o nim inaczej niż "Staś", choć chłopak miał już prawie siedemnaście lat. Poszła się ubrać.

wtorek, 26 listopada 2013

Kobiety, które lubią obciągać - rewanż


Opowiadanie jest kontynuacją opowiadania "Kobiety, które lubią obciągać", które z uwagi na pozytywne przyjęcie zasłużyło na kontynuację.

Od przygody z Jolą Michała minęło około miesiąca, gdy zacząłem spotykać się z Elą. Pamiętałem oczywiście o tym, że powinienem odwdzięczyć się przyjacielowi za loda, którego zrobiła mu jego dziewczyna. Musiałem więc w jakiś sposób namówić Elę, żeby i ona zrobiła coś dla mojego kumpla. Oczywiście na początku znajomości coś takiego nie wchodziło w grę. Michał też o tym wiedział, ale czas mijał i wiedziałem, że w końcu się zniecierpliwi. Po kolejnych dwóch miesiącach postanowiłem działać. Przypuszczałem, że Ela nie pójdzie na żaden układ, więc musiałem zrobić to delikatnie. Kiedy robiła mi loda, fantazjowałem o tym, że przydałby się jej drugi kutas, który mógłby ją pieścić w trakcie. Pytałem, czy nie chciałaby spróbować, jak to jest obciągać dwa fiuty na zmianę. Wszystko pod płaszczykiem zabawy i fantazji. Początkowo Ela nie podchwytywała, ale po jakimś czasie zaczęła reagować i gdy posuwając ją, zapytałem, czy nie przydałby się jej drugi fiut w ustach, odparła, że musimy kupić dildo, żeby mogła je ssać w trakcie. Oczywiście przy pierwszej okazji dokonałem zakupu i żądałem, by wkładała je sobie w cipkę, gdy mi obciąga. Lodziki stały się jeszcze lepsze, a Ela okazała się być prawdziwą mistrzynią jeśli chodzi o korzystanie z dwóch fiutów na raz, na razie jednak jeden z nich był sztuczny. Fantazjowaliśmy dalej i gdy tylko zabawialiśmy się, używając nowego przyjaciela Eli, pytałem ją, czy nie wolałaby, żeby był prawdziwy. Nie komentowała, więc uznałem, że czas zacząć mówić bardziej wprost.

czwartek, 21 listopada 2013

Agentka Nieruchomości


- Kochanie! Nie uwierzysz co się mi dzisiaj przytrafiło w pracy.
- Skoro jesteś taka wesoła, to zapewne coś przyjemnego?
Marysia faktycznie wydawała się wesoła. Jej praca w agencji nieruchomości polegała głównie na pokazywaniu mieszkań bogatym klientom, a wesoła wracała przeważnie wtedy, gdy udało jej się coś sprzedać. Kiedyś jednak na pytanie "zgadnij co zdarzyło się w pracy" strzeliłem, że udało jej się sprzedać apartament, a że chodziło o coś innego, Marysia od razu posmutniała. Teraz więc nie wychodziłem przed szereg.
- Nie zgadniesz!
- Nawet nie będę próbował. Ty mi opowiedz wszystko po kolei.
- Dobrze, ale najpierw idę pod prysznic, a Ty otwórz jakieś winko.

środa, 6 listopada 2013

Imprezowa Dziewczyna


Pojawiłem się na imprezie zaledwie pół godziny po niej, a już nie mogłem jej znaleźć. Często przychodziliśmy na imprezy oddzielnie - moja dziewczyna Jola szykowała się w domu i dojeżdżała znacznie wcześniej, a ja, studiując wieczorowo, docierałem dopiero po zajęciach. Tak też było tym razem, chociaż odwołali nam ostatnie wykłady, więc byłem wcześnie - jak na mnie. Joli jednak nigdzie nie było, choć jej przyjaciółka Natalia powiedziała, że widziała jak wchodziła. Ruszyłem więc pomiędzy tańczącymi, pijącymi, śmiejącymi się i rozmawiającymi ludźmi, z których prawie nikogo nie znałem. Zwiedziłem w ten sposób cały dom, zarówno parter jak i górę, lecz Joli nie znalazłem. Miałem się już poddać, gdy siadając na kanapie, za oparciem której stał jakiś szczeniak, usłyszałem dziwne dźwięki. Odwróciłem się i ze zdziwieniem zauważyłem, ze pijący piwo małolat nie stoi tam bez powodu. Za kanapą, a przed chłopakiem, klęczała dziewczyna i regularnie robiła mu loda. Nie musiałem się długo przyglądać, by zauważyć, że laskę obrabia mu moja Jola.

wtorek, 15 października 2013

Kobiety, które lubią obciągać


Zawsze kręciły mnie laski, które lubią robić loda, więc kiedy mój przyjaciel Michał zaczął spotykać się z Jolą i powiedział mi, jak bardzo Jola lubi obrabiać fiuta ustami, od razu mu pozazdrościłem. Wiedział o tym i prawdopodobnie właśnie dlatego zdradził mi ten mały sekret. Gdy jednak dodał, że pozwoli mi ją wypróbować, oniemiałem.
- Jak to...? - zdołałem tylko wydusić.
- Normalnie. Namówię ją, żeby Ci obciągnęła. Ja za tym nie przepadam, a ona to uwielbia. Wiem, że i Ty to lubisz, więc chyba wszyscy będą zadowoleni.
- A Ty?
- Mi się odwdzięczysz. 
- Jak?
- Jak tylko będziesz miał dziewczynę.
- Stary...
- Spoko. Pogadamy o tym, jak dojdzie co do czego. Wchodzisz w to?
- Jasne.
Jak mógłbym w to nie wejść. Jolka była długonogą brunetką - obiektem pożądania całej szkoły.
- Świetnie. Przyjdź wieczorem, powiedz, że na mnie zaczekasz. Jak będziesz w środku, zapytaj, czy by ci nie obciągnęła.
- I co?
- I tyle. Wystarczy.
- Znaczy, że ona tak każdemu...?
- Nie głąbie. Przygotuje ją. Kręcą ją takie sytuacje i tyle.
- Ok. Będę około siódmej.

środa, 2 października 2013

Szparka Sekretarka


Mam na imię Sylwia i jestem sekretarką. Wolę to określenie niż "osobista asystentka", którą uparcie tytułują mnie na wizytówkach. Samo słowo "Sekretarka" ocieka seksem... Seksowna sekretarka - oto kim... czym jestem. Przyjęłam tą pracę tylko po to, by spełnić wszystkie swoje fantazje i nawet nie przypuszczałam, że tak łatwo mi pójdzie... ale od początku.

A więc mam na imię Sylwia i po dwóch latach małżeństwa, zajmowania się domem i nudzenia, kiedy mój mąż pracował, często jeździł w delegacje, nocował poza domem i generalnie nie bardzo się mną interesował rozwinęłam w sobie, za sprawą filmów dla dorosłych, chęć na realizację fantazji seksualnych. A uzbierało się ich trochę. Mąż od początku był pruderyjny, swój pierwszy raz przeżyłam dopiero podczas nocy poślubnej (spokojnie - miałam wtedy 19 lat) i od razu pomyślałam "to już? Tylko tyle?" - już wtedy przeczuwałam, że w seksie musi być coś więcej. Niestety nie było mi dane tego zaznać, gdyż przez całe dwa lata mąż wykonywał obowiązki małżeńskie jedynie w soboty i bez większego zaangażowania. To skłoniło mnie ku pisemkom, a później filmom dla dorosłych. Wtedy zaczęłam fantazjować. 

wtorek, 17 września 2013

Biwakowcy


Dawno temu, kiedy modne były jeszcze wyprawy pod namiot, a szczytem luksusu były domki letniskowe, zabrałem żonę na biwak. Jako młode małżeństwo na dorobku, spakowaliśmy namiot, śpiwory, plecaki z wałówką i ciuchami i ruszyliśmy autostopem. Na mazurskie pole namiotowe dotarliśmy dopiero późnym wieczorem, ale w końcu byliśmy na wakacjach. Po ciemku rozbiliśmy namiot i poszliśmy spać. Następnego dnia okazało się, że poza nami w ośrodku są tylko trzej wędkarze, których namiot rozstawiony jest niedaleko, tuż obok ich zielonego wartburga. Panów widzieliśmy tylko skoro świt, gdy szli z wędkami na drugą stronę jeziora, gdzie podobno było najlepsze łowisko. Zauważyliśmy też, że nocą rozbity namiot nie jest idealny, ale postanowiliśmy się tym nie przejmować, tylko iść popływać.

niedziela, 15 września 2013

Rozmowa typu "Być albo nie być"

(...) - a do tego wszystkiego, chce, żeby twoja żona mi obciągnęła.
Ostatni argument szefa zupełnie zbił mnie z tropu. 
- Słucham?
- Słyszałeś. Chcę, żeby twoja żona przyszła jutro do mnie do biura, weszła pod biurko i bez słowa wylizała mi kutasa.
- Dlaczego?
- Bo spierdoliłeś ostatnią transakcję a chcesz zachować pracę. Czasy są ciężkie, wilczy bilet w niczym ci nie pomoże. A Małgosię widziałem pół roku temu na przyjęciu firmowym i zrobiła spore wrażenie w tej sukni. Wiesz co... właściwie, to niech przyjdzie właśnie w tej sukni.
- Ale ona się nie zgodzi.
- To ją przekonasz. Pół godziny popracuje ustami, a mężuś zatrzyma posadę. To chyba dobry układ, co?
- I to musi być żona?
- A kto? Swoje sekretarki dymam regularnie. Żona Michała ma to już za sobą po fiasku sprzed dwóch miesięcy. A na twoją mam ochotę. To jak będzie? Pisać papiery, czy porozmawiasz z Gosią?
- Ile mam czasu na odpowiedź?
- Wcale nie masz czasu. Dobrze wiesz, że pokpiłeś sprawę. Teraz już nie ma się nad czym zastanawiać.
- Pogadam z nią.
- Niech przyjdzie o dziewiątej. Akurat po porannej kawie. (...)

środa, 4 września 2013

Dalszy ciąg podstępu w przebieralni

Opowiadanie jest kontynuacją opowiadania "Podstęp w przebieralni", które zebrało niezłe opinie wśród czytelników.

Wychodząc z przebieralni jakiś kwadrans później, nieznajomy wymienił ze mną, siedzącym na pufach, znaczące spojrzenie, po czym wyciągnął komórkę. 
- Hej, Kochanie. Gdzie jesteś? Poszedłem na chwilę na dół i teraz Cię tu nigdzie nie widzę... Tak? Już idę.
Skierował swe kroki do ruchomych schodów i już go nie było. Po chwili moja żona wyszła z przebieralni. Natychmiast wstałem i zacząłem wypytywać. Dowiedziałem się, że mu obciągała, czego się spodziewałem. Na jego pytanie czy bierze w dupę, odpowiedziała, że dziś nie, ale może następnym razem. Gość zapytał, czy może powiadomić kumpla, który mógłby tu zaraz przyjść, bo pracuje w okolicy. Dzwonił przy niej, kiedy mu obciągała i kumpel powinien niedługo przyjść...
Jak się domyślacie mój fiut już stał. Nie mogłem się powstrzymać i zaciągnąłem Marysię do tej samej przebieralni, w której przed chwilą ssała obcego kutasa. Rozpiąłem rozporek, a ona bez pytania klęknęła i wzięła mojego fiuta w usta. Ciągnęła jak nigdy dotąd, ale i ja byłem bardziej niż zwykle nakręcony. Już prawie dochodziłem, kiedy kotarka rozsunęła się i do środka zajrzał młody mężczyzna w garniturze.
- O... przepraszam... powiedział.
- Już kończę - odparłem - możesz być następny.
Sam nie wiem co we mnie wstąpiło. Żona spojrzała na mnie z dołu i uśmiechnęła się. Muszę przyznać, że bardzo podobał mi się ten uśmiech z fiutem w ustach. Trysnąłem parę sekund później, głęboko w jej ustach. Nie uroniła ani kropelki. Zapiąłem rozporek i bez słowa wyszedłem. Gość w garniaku podszedł natychmiast, minął mnie w przejściu i zniknął w kabinie, w której moja Marysia nie zdążyła jeszcze podnieść się z kolan. Usłyszałem tylko:
- Cześć. Jestem Robert. Dzwonił do mnie kumpel i mówił, że tu będziesz.
A potem szybki dźwięk rozpinanego rozporka...

Jeśli chcesz, bym kontynuował tą opowieść - daj mi znać za pomocą komentarza lub kliknij przycisk "g+1" poniżej.

czwartek, 29 sierpnia 2013

Żona na studiach

Opowiadanie stanowi ciąg dalszy tekstu p.t. "Żona Wróciła na Studia".


Przez kilka dni kamerki nie nagrały nic ciekawego, ale po weekendzie nagle ruszyły z kopyta, nagrywając całe godziny materiału. Głównie były to krótkie filmiki, na których Jola robiła laskę różnym kolegom z grupy. Zachowywała się jak rasowa kurwa, obciągając po kilka kutasów dziennie. Sam zastanawiałem się jakim cudem jeszcze jej się nie znudziło. Ja oglądałem z zaciekawieniem, katalogowałem filmy datami, opisując także co i komu na nich robiła. W piątek obsłużyła tak sześciu kolegów. Jednego po drugim. Na każdej chyba przerwie między zajęciami (uczelnia była blisko domu). Musiałem już zgrywać materiał na dysk codziennie - tyle tego było, ale wciąż tylko ssanie kutasów - nic więcej. Dwa tygodnie później dowiedziałem się dlaczego. W poniedziałek przyszli do niej ci dwaj, z którymi ją kiedyś przyłapałem na pieprzeniu na zmianę ust i dupy mojej żony. Weszli do mieszkania, Jola podała im zimne piwo (moje piwo!) a oni rozsiedli się na sofie i zaczęli pytać.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Monika w samochodzie


Za czasów liceum chodziłem ze świetną laską. Miała na imię Monika i była najfajniejszą dupą w szkole - wszyscy zabiegali o jej względy, ale to mnie udało się koniec końców ją poderwać. Chodziliśmy ze sobą od dwóch tygodni, ale ciągle na nic mi nie pozwalała. Oczywiście - macanko było, całowaliśmy się z języczkiem, ale na tym koniec. Nie wiedziałem co robić, aż w końcu od jej kumpeli usłyszałem, że alkohol bardzo dobrze na nią wpływa - po nim świruje i dużo łatwiej ją namówić. Wprosiłem się więc na imprezę do rozrywkowego znajomego i zaoferowałem, że załatwię alkohol. Zebrałem pieniądze od zainteresowanych i w dzień imprezy pojechałem do sklepu w sąsiedniej dzielnicy. Podrabiany dowód miałem ze sobą, ale tam i tak nigdy nie sprawdzają. Z resztą miałem już prawie osiemnastkę i prawo jazdy. Monikę zabrałem ze sobą, ale czekała w wozie, kiedy ja poszedłem po zakupy. Skompletowanie całego zamówienia z listy zajęło mi trochę czasu, więc kiedy wyszedłem zdążyło się już ściemnić. Wracałem do auta z siatami wypełnionymi butelkami, kiedy zobaczyłem, że przy oknie pasażera stoi jakiś koleś. Nie nachyla się, tylko właśnie stoi - przodem do auta, patrząc gdzieś w przestrzeń ponad dachem. Nachyliłem się, żeby zobaczyć o co chodzi i zajrzałem do wnętrza przez przednią szybę. Stałem dość daleko, ale widziałem wyraźnie, jak Monika, siedząca na siedzeniu pasażera obciąga temu kolesiowi przez okno. Stał tuż przy drzwiach, z rozpiętym rozporkiem, opierając łokcie na dachu mojej fury, a ta suka robiła mu loda, chociaż mojego fiuta nie chciała nawet dotknąć. Pracowała głową w przód i w tył, a gostek tylko jęczał cicho. W pewnym momencie rąbnął rękami w dach, wyprężył się, po czym odsunął od samochodu, a Monika wypluła to, co miała w ustach wprost na asfalt parkingu. Gość powiedział coś do niej, po czym nie oglądając się za siebie odszedł. Wtedy ruszyłem. Wrzuciłem siatki na tylne siedzenie, usiadłem za kierownicą i ruszyłem z piskiem opon. Monika wyglądała na zaskoczoną, ale kątem oka widziałem jak wyjęła lusterko i przyglądała się swojej twarzy, po czym poprawiała coś chusteczką. Pewnie się rozmazała - dziwka. Podjechałem na tyły starej fabryki, zaparkowałem pod murem i wyciągnąłem z tyłu butelkę. Na chybił-trafił. Tequila - może być. Podałem Monice.

środa, 14 sierpnia 2013

Podstęp w przebieralni


Jesteśmy z Marysią małżeństwem od trzech lat. Nasze życie seksualne układa się doskonale, ale postanowiliśmy jeszcze bardziej je wzbogacić i dlatego próbujemy nowych wyzwań - czasami ze skutkiem, a czasami jedynie "dla sportu". Dziś postanowiłem opisać jeden z naszych wypadów do sklepu i fantazji z tym związanych.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Pierwsze zwierzenie o spełnieniu pewnej fantazji...


- Kochanie... muszę Ci o czymś powiedzieć... To się tyczy Twojej fantazji o mnie z innym facetem... Pamiętasz, jak umówiłam się raz z Kaśką? Miałyśmy iść do tego nowego klubu na ratuszu, tuż przy Pizza Hut... jeszcze tam nie byłam, wiec się zgadałyśmy, że pójdziemy jak zwykle na piwo. Kaśka mówiła, że tam fajnie, więc się zgodziłam... Umówiłyśmy się w środku - powiedziała, że mnie znajdzie wiec o 17.30 już tam czekałam... No i czekałam... Z nudów zamówiłam sama piwo i gapiłam się tępo w telefon a on milczał... Wiedziałam, że na mnie czekasz w domu i 19 to maks, więc za około godzinę musze wsadzić tyłeczek w metro i pojechać.. a czas upływał. A ta mała larwa się nie zjawiała... Czasu było coraz mniej. A od tego piwa strasznie mi się oczywiście zachciało sikać, jak zawsze, ale że droga metrem to słabo z krzaczkami... wstawiłam się też, bo tam gorąco było a Kaśki jak nie było tak nie ma... Poszłam więc do łazienki, a tam pełno pindrzących się dziewczyn.. masakra.

środa, 31 lipca 2013

Pozytywne skutki przyłapania


Żona posłusznie ssała mojego penisa, po czym na powrót umieściła przed gościnną pizdeczką mojej koleżanki z pracy, by ta znów nabiła się na niego ciasną szparką. Seksowna sekretarka powoli odchyliła się do tyłu, by mój fiut cały się w niej zagłębił, po czym pozwoliła mu wysunąć się do połowy. Po pięciu czy sześciu takich ruchach pozwoliła mu się całkiem wysunąć. Tak, że wyskoczył prosto w twarz mojej żony, która już czekała na niego z otwartymi ustami. Wylizała go całego do czysta i znów wsunęła w cipkę koleżanki. Tym razem jednak gdy ta nadziała się na niego, żona wysunęła język i zaczęła lizać moje jajka. Tego było zbyt wiele. W ostatniej chwili wysunąłem się z Wandy, a cały obfity ładunek wylądował na wejściu do cipki, skąd natychmiast zaczął kapać w usta mojej gotowej go zlizać małżonki. Dzielnie połknęła wszystko, a następnie wylizała zarówno jej dziurkę jak i mojego kutasa. Gdy skończyła, Wanda - moja koleżanka z pracy zaczęła się ubierać.
- No no, nie wiedziałam, że masz taką posłuszną żonkę. Zobaczymy się jeszcze?
Zerknąłem na moją Elę pytającym wzrokiem.
- Ach, jeśli o mnie chodzi możesz go rżnąć kiedy tylko chcesz. Dajcie tylko znać, jeśli potrzebować będziecie dodatkowej obsługi.
Wanda wyszła uśmiechając się.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Byle nie rozwód

Od kiedy przyłapałem moją żonę jak obciągała listonoszowi moje życie zmieniło się diametralnie. Po pierwsze, żona za wszelką cenę chciała uniknąć rozwodu, więc obiecała wynagrodzić mi to w każdy możliwy sposób i przyznać się do wszystkiego - do tego, że tydzień przed naszym ślubem pieprzyła się z moim bratem, do tego, że regularnie raz w tygodniu obciąga listonoszowi, ale nigdy nie połyka tylko każe mu kończyć na zewnątrz, do tego, że na rozmowie o prace rozebrała się przed swoim szefem, a kiedy już ją zatrudnił, drugiego dnia pracy obciągnęła mu w sali konferencyjnej, ale też bez połyku. Słowem - trochę tego było. Najważniejsze jednak dla mnie było to, że w tym momencie stała się moją dziwką. 

wtorek, 23 lipca 2013

"Pozostałe fotki z sesji"


Mam wspaniałą żonę, odznaczającą się niesamowitą wyobraźnią i pomysłowością. Ostatnio dostałem od niej w prezencie kalendarz z jej na wpół rozbieranymi zdjęciami. Wykonany był profesjonalnie, na kredowym papierze. Zdjęcia zrobił profesjonalny fotograf. Makijaż także wykonany był przez profesjonalistów - do każdego zdjęcia nieco inny. Stroje też były różne - seksowna bielizna, półprzezroczyste bluzeczki, zwiewne sukienki. Byłem bardzo zadowolony z tych zdjęć. Kalendarz zawisł w gabinecie, w którym zwykłem pracować wieczorami, a do którego nikt poza mną nie miał wstępu, choć muszę przyznać, że miałem ochotę pochwalić się takim prezentem przed kolegami. Bałem się jednak, że moja żona nie byłaby zachwycona, gdybym ją taką pokazywał publicznie, zatrzymałem więc ten prezent jedynie dla siebie.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Meczowy wieczór

Waldek był pięćdziesięcioletnim inżynierem mechanikiem, mistrzem w swoim fachu. Bezdzietny, nieżonaty, dusza towarzystwa. Wspaniałe poczucie humoru sprawiało, że w warsztacie cieszył się sympatią kolegów, a fachowość sprawiła, że wśród klientów miał zasłużoną doskonałą opinię. Ciężka praca odcisnęła na jego ciele jednak piętno czasu. Głębokie bruzdy na twarzy, skóra jak papier ścierny a dłonie wielkie i twarde.
Piotr był młodszym kolegą Waldka. Dwadzieścia kilka lat, mieszkał z żoną, dopiero skończył studia na politechnice. W warsztacie stawiał swoje pierwsze kroki w zawodzie. Był zdolny i jako pomocnik Waldka sprawdzał się znakomicie. Nie miał jeszcze doświadczenia swojego szefa, ale robił szybkie postępy.

Waldek i Piotrek mieli jedną uświęconą tradycję. Zawsze, kiedy w telewizji wyświetlany był mecz reprezentacji, spotykali się u Waldka i przy piwku oglądali widowisko. Reprezentacja przeważnie przegrywała, ale tradycja była kontynuowana od tak wielu lat, że w końcu przestało chodzić o wynik, a chodziło o to, by w ciszy i spokoju posiedzieć, wypić piwko, pochrupać precle i odprężyć się. Przy okazji meczy Piotr mógł uciec od żony. Nie, żeby tego bardzo potrzebował, ale raz na jakiś czas dobrze mu to robiło.

piątek, 5 lipca 2013

Nielubiany Kumpel


Moja dziewczyna Asia nigdy nie polubiła się z moim najlepszym kumplem Łukaszem. Nie miałem pojęcia dlaczego, ale zawsze, kiedy się z nim spotykałem czy wychodziłem na piwo, marudziła i miała jakieś "ale". W końcu któregoś wieczora, gdy wypiliśmy z Asią kilka butelek wina i zebrało nam się na zwierzenia i szczere rozmowy, dowiedziałem się dlaczego. Podobno Łukasz podrywał ją jeszcze zanim zaczęliśmy się spotykać. Próbował zaprosić ją na kawę, proponował wspólny wyjazd pod namiot, załatwiał kino. A ona zawsze mu odmawiała, bo jak mówiła "nigdy jej nie kręcił". Nic o tym nie wiedziałem, a od kiedy zaczęliśmy się spotykać Łukasz oczywiście przestał składać jej propozycje. Ona jednak nie przestała czuć się przy nim niezręcznie, co tylko potęgowało jej niechęć. Ostatnio wręcz nie mogła znieść jego towarzystwa. Wydało mi się to zabawne, bo zawsze zazdrościłem Łukaszowi zarówno wyglądu jak i śmiałości do kobiet. Próbowałem jej to powiedzieć, ale najwyraźniej antypatia do Łukasza była już zakorzeniona zbyt głęboko, bo nie chciała nawet o nim słuchać. 

czwartek, 20 czerwca 2013

Układ między przyjaciółkami.

Marta i Ewa były przyjaciółkami jeszcze z czasów szkolnych. Pomimo tego, że widywały się niezbyt często, zawsze mogły na siebie liczyć. Podczas ostatniego spotkania upiły się i Marta wyznała przyjaciółce coś, co dręczyło ją od lat, ale nigdy wcześniej nie odważyła się tego powiedzieć.
- Wiesz, że zawsze miałam na Ciebie ochotę?
- Ochotę? W jakim sensie? - śmiech Ewy utknął w gardle.
- W normalnym. Chciałabym na przykład wylizać twoją cipkę...
- Ej... spokojnie. Nie tak szybko.
- Ja też nie jestem lesbijką. Ale na Ciebie miałam ochotę. Byłyśmy tak blisko.
- Nie jesteś lesbijką, ale miałaś na mnie ochotę?
- Nadal mam.
- I co z tym zrobimy...?
- Pewnie nic. A co to za błysk w oku?
- Bo mam pewien pomysł... Skoro nie jesteś lesbijką, to facetów lubisz?
- No jasne. Skąd to pytanie?
- I sex też lubisz?
- Przecież mnie znasz.
- A jaki najbardziej?
- Oj każdy. Wiesz przecież, że w szkole sporo eksperymentowałam. Markowi i Krzyśkowi dałam się nawet przelecieć na dwa baty. Podpowiem Ci, że usta miałam wtedy wolne...
- W takim razie mam dla Ciebie pewną propozycję. Jeśli się zgodzisz - dam Ci wylizać moją cipkę...
- Mów co mam zrobić.

środa, 12 czerwca 2013

Żona wróciła na studia


Moja żona wróciła na studia. Nie wiem czemu tak nagle, ale znudziło jej się siedzenie w domu i zapisała się zaocznie na uczelnie. Byłem z nią na inauguracji roku akademickiego - Dwadzieścia osób w grupie, w większości mężczyźni (wybrała kierunek techniczny), wszyscy w wieku poborowym - osiemnaście do dwudziestu jeden lat i moja Jola, trzydziestoparoletnia blondynka, wciąż bardzo atrakcyjna, po operacji powiększenia biustu. Już wtedy, mimo że była ze mną przyciągała spojrzenia. Podobało mi się to. Dawno temu, kiedy jeszcze nie była moją żoną, przyłapałem ją z byłym na tylnym siedzeniu jego samochodu. Od tego czasu często miewałem fantazję na ten temat. Oczami wyobraźni już widziałem tych ogierów jak zabawiają się z moją żonką, jak biorą ją w kilku, jak spuszczają się na jej piersi, jak ich kutasy uderzają o jej poliki wyrzucając z siebie strumienie białej spermy. Wtedy prawie doszedłem, a nie wiedziałem jeszcze jak blisko prawdy byłem.

poniedziałek, 20 maja 2013

Zdrowa Rywalizacja


Jest u nas w firmie jeden ambitny. Pracuje od niedawna i nazywa się Michał. Od samego początku, kiedy tylko pojawił się w firmie, starał się bardziej niż inni. To trochę denerwujące, kiedy nowy tak podlizuje się szefostwu, zostaje po godzinach, zgłasza się do każdego dodatkowego projektu. Nawet nie był zbyt zdolny, tylko diablo pracowity. Żartowaliśmy z niego, że nie ma domu, żona brzydka i nie chce do niej wracać, że pracoholik. Po miesiącu nadal z nami nie rozmawiał, tak pochłaniała go praca. Przestaliśmy się więc krępować, uznając, że skoro on nie uczestniczy w dyskusjach, to będziemy uznawać, że go niema. Obgadywaliśmy go więc całkiem jawnie, aż w końcu musiał zareagować. Zaczął powoli się z nami integrować, ale nadal był z boku. Nie spotykał się z nami po pracy na piwo, często zostawał po godzinach... Dogryzaliśmy mu więc coraz bardziej. Jak wspomniałem - nie był zbyt zdolny, więc pracując normalnie osiągałem podobne wyniki jak on, zostając dłużej. Kiedy więc zwolniło się wyższe stanowisko w dziale, walka o awans była wyrównana. Wtedy nastała majówka i coroczny piknik dla załogi.

poniedziałek, 6 maja 2013

Męskie sprawy


Jestem regularnym gościem na męskich spotkaniach. Piwo, cygara, pokerek - wszystko to pozwala odprężyć się po dniu ciężkiej pracy. Z uwagi na charakter spotkań, zawsze odbywały się w dość hermetycznym gronie, ale ostatnio pojawił się nowy - kolega pana domu. Muszę przyznać, że grał nieźle, chociaż początkowo zbyt często blefował i chłopaki przejrzeli jego metodę. Cwaniak jednak już na następnym spotkaniu zmienił styl i znów rozgryzaliśmy go od początku. Za trzecim razem przyszedł z żoną - nie popełnił wielkiego faux pas - czasami chłopaki przychodzili z żonami - tradycyjnie zajmowała się nimi pani domu. Najważniejsza zasada jednak brzmiała - kobiety w czasie gry głosu nie mają. Chcieliśmy uniknąć sytuacji, w których żony stwierdzają, że jest już późno i wymagają zakończenia gry. Z tego powodu woleliśmy spotykać się bez żon, ale jeśli już któraś przyszła - jeśli stosowała się do zasad wszystko było w porządku. 

czwartek, 25 kwietnia 2013

Sprawdzian z dobrym finałem


W zeszłą sobotę zadzwoniła do mnie dziewczyna kumpla. Nie było w tym nic dziwnego - znamy się od lat zarówno z Olą jak i Maćkiem. Powiedziała, że chce się spotkać, bo ma jakąś sprawę. Podobno delikatną. Było dość późno, ale ubrałem się i pojechałem do ich mieszkania. Ola była sama. Powiedziała, że potrzebuje pieniędzy. Zapytałem ile, odparła, że pięćset złotych. Wyjąłem portfel, bo akurat miałem taką sumę, więc pomyślałem, że skoro tylko w tym problem, to łatwo pójdzie i będę mógł wrócić do domu. Ola jednak odparła, że nie o pożyczkę chodzi, bo nie będzie miała jak oddać. Powiedziałem, że nie szkodzi - odda kiedy będzie mogła, ale nie chciała przyjąć pieniędzy. Byłem zaskoczony - ściągnęła mnie tu przecież właśnie z powodu pieniędzy. Odparła, że niezupełnie... Powiedziała, że nie chce pieniędzy za nic, ale może mógłbym wziąć coś w zamian. Zapytałem co ma na myśli, a wtedy jej ręka wśliznęła się między moje uda...

środa, 17 kwietnia 2013

Ostatnia noc w klubie


Moja żona od dawna wychodzi w piątki z koleżankami. Taki układ - ja gram z kumplami w pokera, ona spotyka się z koleżankami. Piją, oglądają filmy czy co tam robią - nie wiem. Grunt, ze kiedy wracam do domu, ona już przeważnie śpi. Czasem, gdy wraca później czuć od niej wyraźnie alkohol, ale przecież ja też nie śmierdzę wtedy kartami... Tak było od kilku miesięcy, ale wczoraj gdy wróciłem do domu jeszcze jej nie było. Byłem wcześniej niż zwykle, bo wyjątkowo nie szła mi karta, więc uznałem, że za chwilę powinna wrócić. Nie przychodziła jednak, więc kiedy zbliżała się druga zaniepokoiłem się i chwyciłem za telefon. Odebrała prawie natychmiast. Usłyszałem, że jest w samochodzie, więc gdy potwierdziła, że wraca do domu uspokoiłem się. Faktycznie - w drzwiach stanęła w kilka minut później, a ja mniej pijany niż w typowy piątkowy wieczór dobrze się jej przyjrzałem. Długonoga blondynka w wyzywająco krótkiej, czerwonej sukience. Z biżuterii miała na sobie tylko kolczyki i błyszczącą torebkę od Tiffany'ego. Makijaż dość wyzywający, obecnie trochę rozmazany. Tylko usta świeżo pociągnięte szminką. Moją uwagę przykuło to, że włosy z lewej strony twarzy miała sklejone czymś, co jako miłośnik pornoli rozpoznałem natychmiast. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć minęła mnie, odrzuciła torebkę na łóżko i zniknęła w łazience, zamykając za sobą drzwi. Usiadłem na łóżku, by na nią zaczekać i od niechcenia zacząłem bawić się porzuconą torebką. W pewnej chwili otworzyłem ją i z mikroskopijnego wnętrza wypadła kulka koronkowej tkaniny, która po rozwinięciu okazała się być majteczkami mojej żony. Moje żyły przeszył dreszcz i postanowiłem, że nie będę dłużej czekać. Hamując się delikatnie zapukałem w drzwi łazienki. Otworzyła mi oczywiście. Wszedłem i rozpocząłem przesłuchanie - tylko tak można to nazwać. Nie byłem delikatny, ale żona specjalnie się nie broniła i wyznała mi wszystko.

wtorek, 26 marca 2013

Pierwszy sygnał - rozmowy w centrum handlowym


- Czemu oglądasz się za tamtą dziewczyną?
- Kochanie, to normalne. My faceci tak mamy. 
- "Tak" to znaczy jak?
- No ze oglądamy się za dziewczynami.
- Ale przecież nie za wszystkimi.
- No nie - tylko za tymi bardziej interesującymi.
- W jakim sensie interesującymi? 
- No wiesz...
- Takimi, które chciałbyś, jak wy to mówicie, puknąć?
- No w zasadzie tak. Ale przecież wiesz, że to tylko tak...
- Jak?!?
- No ze bym jej nie puknął. To tylko takie gadanie. Fantazjowanie.
- A miło by Ci było, gdybym to ja oglądała się za facetami?
- Ależ możesz się oglądać. Mi nie przeszkadza.
- Taaak? I fantazjować też mogę?
- Jeśli masz ochotę...
- Pomyślę o tym.

poniedziałek, 25 marca 2013

Początek Tresury Nadii



Większość wybrała, że chciałaby jeszcze poczytać o szmaceniu koleżanki - Nadii. Zatem ciąg dalszy - jeszcze bardziej hardcorowy. Osoby wrażliwe powinny zakończyć lekturę już tutaj. Przypominam, że wciskając "g+1" wyrażasz chęć kontynuowania danego opowiadania.


Poczuła jak czyjeś ręce rozchylają jej pośladki i po chwili zimna oliwka wylądowała między nimi. Nie zdążyła spłynąć, bo czyjś gruby kciuk bezceremonialnie wtargnął w jej odbyt, rozcierając oliwkę po ściankach. 
- Rozumiem, że lubi w dupę? - Usłyszała nieznany głos.
- A co Cię to obchodzi? Lubi wszystko. Zabaw się. - To był głos gospodarza. 
- To rozumiem. Szmata, która lubi wszystko.
Kciuk zniknął z jej dupki, ale od razu został zastąpiony czymś znacznie większym. Bolało, ale posłusznie wypięła dupkę tak, żeby nieznajomy mógł bez przeszkód w nią wchodzić. Nie był delikatny. Nacierał od razu całym ciałem i jego kutas płynnymi ruchami znajdował się raz to po jaja w jej dupce, a raz wychodził z niej zupełnie. Zanim jednak dupka zdążyła ponownie się zacisnąć wchodził w nią znowu. Nadia wypięta oczekiwała tych pchnięć. Zaczęła nawet cicho pojękiwać, kiedy wbijał się w nią. Po kliku takich pchnięciach poczuła, że ktoś siada obok na sofie. Odwróciła głowę w tamtą stronę i poczuła, jak ktoś dłonią rozchyla jej usta. Otworzyła je, a wtedy poczuła, jak kilka palców wsuwa jej się do buzi. Zaczęła je ssać, więc przestała jęczeć.

poniedziałek, 11 marca 2013

W czystej postaci


Mam na imię Agnieszka i zawsze lubiłam się pieprzyć. 

Już jako piętnastolatka chodziłam po galeriach handlowych i obciągałam facetom za ciuchy. Pewnie robiłabym to za darmo, ale rówieśniczki dziwnie by na mnie patrzyły - im chodziło o ciuchy, mi o robienie laski. 

Kiedy miałam siedemnaście lat, jeden z bramkarzy w klubie, za lodzika pomógł mi wyrobić fałszywy dowód, żebym mogła wchodzić na dyskotekę. Chodziłam tam i obciągałam chłopakom po kiblach, a czasem dawałam im się przelecieć. Traktowałam to jako rozrywkę, sposób na wyszalenie się, odreagowanie. W dzień byłam wzorową uczennicą, córeczką tatusia, a wieczorami dyskotekową suczką - obciągarką. Miałam nawet takich bardziej stałych facetów, którzy gdy tylko wchodziłam na salę, od razu ciągnęli mnie do ubikacji, kazali klękać i w dwie, trzy minuty spuszczali mi się w ustach. To mi nie wystarczyło, ale było przynajmniej świetnym początkiem wieczoru. Od razu na wstępie  myślałam sobie "teraz wiem, gdzie moje miejsce". Uwielbiałam ten moment, gdy rozpinali rozporki i kazali mi ciągnąć, a ja bez ceregieli, nie wybrzydzając brałam ich kutasy w usta i ciągnęłam aż się spuszczali, po czym wychodzili, często nie rzucając nawet głupiego dziękuję. Podniecało mnie to jak nic innego. 

sobota, 9 marca 2013

Konkurs

W podziękowaniu za głosowanie na mój blog, do czego zachęcałem 2 posty temu oraz w związku z tym, że blog Grosik do Grosza zajął piąte, nagradzane miejsce - opowiadanie w klimacie konkursowym.

niedziela, 17 lutego 2013

Szmata Nadia (z opowiadania "Analny Wieczór")


Jako że tym razem niewiele osób życzyło sobie ciągu dalszego - dzisiaj coś nowego. Przypominam, że wciskając "g+1" wyrażasz chęć kontynuowania danego opowiadania.

Nadia zawsze chciała być szmatą. Wiedziała, że będzie potrafiła i że będzie się jej to podobało. Robiła w życiu już kilka podniecających rzeczy, o wielu tylko fantazjowała, ale przede wszystkim chciała stać się zabawką jakiegoś ledwo co poznanego faceta, ulec mu całkowicie i oddać się tak, jak jeszcze nikomu przedtem. Robiła się mokra na samą myśl. Dlatego kiedy na portalu randkowym odezwał się do niej ten facet, od razu poczuła podniecenie. Nie podejrzewała nawet, że to będzie ten, ale uderzył w jej czułą strunę - wiedziała, że gdyby chciał mógłby ją zdominować. Wziąć ją tak, że nie będzie miała nic do gadania. I pragnęła tego bardzo. Chciała być jego suką, chociaż na jeden dzień.
Nie pisali ze sobą długo, gdy postanowili się spotkać. Ubrała się tak, jak jej kazał - obcisły top ze sporym dekoltem, spódniczka mini nie zasłaniająca koronki czarnych pończoch, szeroki pasek, prześwitujący sweterek. Bielizny zgodnie z zaleceniem nie zakładała. Zarzuciła na siebie jeszcze płaszcz, by dotrzeć na miejsce bez przeszkód.

czwartek, 7 lutego 2013

Prośba o pomoc od moich czytelników

Jeden z moich blogów - Grosik do Grosza - bierze udział w konkursie. Dlatego zwracam się do czytelników o pomoc - zagłosujcie na Grosik do Grosza - zajmie chwilkę, a dla mnie cenny jest każdy głos. Żeby nie być gołosłownym - zachęcam do zapoznania się z blogiem Grosik do Grosza. Będę wdzięczny za każdy głos. 

Niniejszy post zostanie zamieniony na opowiadanie (nawiązujące do tematyki konkursowej) w podziękowaniu za głosy zaraz po zakończeniu konkursu.

czwartek, 31 stycznia 2013

Zwierzenia żony - cz 2

Jako że sporo osób wyraziło chęć przeczytania dalszego ciągu - oto on.

- Więc mówisz, że odpowiedziałaś mu, że innym razem? To znaczy, że jemu też dałaś?
- Możesz myśleć, że dałam. Ja myślę, że bardziej trafne będzie określenie "wzięłam".
- To znaczy?

środa, 16 stycznia 2013

Zwierzenia żony


- Musimy porozmawiać.
Te słowa usłyszałem od żony, kiedy wróciliśmy do domu po kolacji w restauracji. Nie wiedziałem o co chodzi, może dlatego zgodziłem się tak łatwo.
- Porozmawiajmy.
- Pamiętasz jak kilka miesięcy temu byliśmy na tym wernisażu? 
- Jakim wernisażu?
- No tej wystawie.
- Nie przypominam sobie żadnej galerii.
- Bo to nie było w galerii. W pracowni. U tych trzech malarzy.
- Ach - w tym mieszkaniu na strychu. Jak im było? Adam, Michał i...
- ...i Patryk. Właśnie u nich. Więc ja tam później poszłam bez Ciebie i... do czegoś doszło.
- Doszło? Co masz na myśli? Chcesz mi powiedzieć, że mnie zdradziłaś?
- Żeby... posłuchaj.

czwartek, 10 stycznia 2013

Więzienna narzeczona


Marta wśliznęła się do zakratowanego korytarza.
- Jesteś pewien, że możemy?
- Przecież sama chciałaś zrobić to u mnie w pracy. 
- Wiem. Strasznie mnie to kręci, żeby zrobić to w więzieniu.
- W areszcie. Do więzienia byś tak łatwo nie weszła.
- No tak. Ale to prawie to samo.
- Tutaj.
Michał otworzył przed nią drzwi do stróżówki. Było to małe pomieszczenie z zakratowanym okienkiem, wyposażone w biurko, dwa krzesła, dość wygodny fotel, w którym można było sobie uciąć drzemkę oraz panel kontrolny z monitorami i przyciskami do obsługi elektronicznych zamków. Marta rozejrzała się zdejmując płaszcz. Pod spodem ubrana była w czarną, lekko prześwitującą (przynajmniej w lepszym świetle) sukienkę i buty na obcasie. Włosy związane wstążką spływały pojedynczą falą na plecy. Michał aż przełknął ślinę.