środa, 16 stycznia 2013

Zwierzenia żony


- Musimy porozmawiać.
Te słowa usłyszałem od żony, kiedy wróciliśmy do domu po kolacji w restauracji. Nie wiedziałem o co chodzi, może dlatego zgodziłem się tak łatwo.
- Porozmawiajmy.
- Pamiętasz jak kilka miesięcy temu byliśmy na tym wernisażu? 
- Jakim wernisażu?
- No tej wystawie.
- Nie przypominam sobie żadnej galerii.
- Bo to nie było w galerii. W pracowni. U tych trzech malarzy.
- Ach - w tym mieszkaniu na strychu. Jak im było? Adam, Michał i...
- ...i Patryk. Właśnie u nich. Więc ja tam później poszłam bez Ciebie i... do czegoś doszło.
- Doszło? Co masz na myśli? Chcesz mi powiedzieć, że mnie zdradziłaś?
- Żeby... posłuchaj.

*  *  *

Poszłam tam, bo spodobały mi się te obrazy i pomyślałam, że sztuka to jest niezły sposób na inwestycję. Poszłam więc do tej pracowni z zamiarem kupienia kilku obrazków - właściwie to Ty mi podsunąłeś ten pomysł i chciałam Ci zrobić przyjemność, że jestem taka przedsiębiorcza. Bo na obrazach można zarobić lepiej niż na lokacie. Weszłam, otworzył mi Adam, ale powiedział, że właśnie wychodzi, więc jeśli chcę, to mogę zaczekać, aż Patryk wyjdzie z pracowni, bo coś tam kończy. Podziękowałam, usiadłam i czekałam. Faktycznie po chwili z pracowni wyszedł Patryk. Był nagi. Jak tylko mnie zobaczył zasłonił się sztalugą, ale i tak zdążyłam zauważyć, że mu stał. Miał solidnego kutasa, aż przełknęłam ślinę. Wiesz jak na mnie działają wielkie fiuty, bo nie raz razem oglądaliśmy filmy dla dorosłych. A Patryk miał większego niż ci porno-aktorzy. Chyba zauważył, że nie patrzyłam mu w oczy, bo trochę go odsłonił. 
- Podoba Ci się? - zapytał. 
Skinęłam głową. Wtedy zupełnie go odsłonił, żebym mogła się przyjrzeć. Patrzyłam więc. On go nawet nie dotykał, a jednak stał mu prawie pionowo do góry. 
- Zawsze mi stoi, kiedy pracuję. Dlatego pracuję nago. - powiedział. 
Ponownie skinęłam tylko głową, bo widok był taki, że nie mogłam się oderwać.
- Chcesz zobaczyć co maluję? - zapytał. 
Żeby odpowiedzieć musiałam przełknąć ślinę, co z pewnością nie uszło jego uwadze. Tak na prawdę, to chciałam zobaczyć co innego, ale przecież przyszłam tu dla obrazów.
- To chodź. - dodał.
Przeszliśmy przez drzwi do pracowni. Szedł pierwszy, więc straciłam jego kutasa z oczu i żałowałam, że nie napatrzyłam się jeszcze bardziej. Wiem, że może być ciężko Ci tego słuchać, ale on miał naprawdę wspaniałego członka. Weszliśmy do studia, zastawionego płótnami rozciągniętymi na blejtramach. Było ich dużo więcej niż pokazywali wtedy na wernisażu. O wiele, wiele więcej. Patryk zaprowadził mnie do tego co teraz malował. Płótno przedstawiało niedokończoną jeszcze scenkę - kobiece usta obejmujące męskiego członka. Wielkiego członka. Właśnie takiego jak miał Patryk. Bezwiednie wyciągnęłam rękę w stronę obrazu, chcąc go dotknąć. Złapał moją rękę. 
- No coś Ty. Jeszcze mokre. Dopiero skończyłem.
- Przepraszam. Chciałam go tylko dotknąć. Jest piękny.
- Masz, dotknij tego - powiedział i zanim zdążyłam się zorientować położył moją dłoń na swoim penisie. Nie mogłam nawet zacisnąć palców, żeby go objąć. Brakowało jeszcze kilku centymetrów. Westchnęłam.
- Lepszy niż na obrazku?
- O wiele lepszy.
Trzymałam go za tego drąga nie chcąc, by to się skończyło. Nie wiedziałam co dalej, ale chciałam, żeby ta chwila trwała. W tym momencie zrozumiałam, że Patryk właśnie coś powiedział, a ja zapatrzona nie usłyszałam.
- Co? - ocknęłam się.
- Poruszaj nim trochę. 
- Tak? - zaczęłam powoli poruszać dłonią w górę i w dół.
- Jak tylko chcesz. - Uśmiechnął się.
Stałam tam i poruszałam dłonią patrząc jak przy każdym ruchu napięta do granic wytrzymałości, czerwona główka przypominająca z tej perspektywy kulę bilardową pojawiała się wyprężona na czubku wielkiego drąga. Nagle zapragnęłam sprawdzić jak będzie wyglądał, kiedy chwycę go w obie dłonie. Wyciągnęłam więc drugą rękę i chwyciłam tego wielkiego drąga. Nawet częściowo nie schował się między moimi palcami. Kucnęłam więc, by zmienić chwyt i spojrzałam pod jego ramieniem na obraz kobiecych ust, w których ten potwór znika... Zobaczył gdzie patrzę, obejrzał się i uśmiechnął.
- Śmiało. - powiedział.
Wtedy oprzytomniałam. Przypomniałam sobie kim jestem i po co tu przyszłam. Wstałam i wyszłam. Tak po prostu.

*  *  *

- I tak po prostu wyszłaś? Nie próbował Cię zatrzymać?
- Przecież wiedział, że mam męża. Wyszłam.
- I tyle? To już wszystko? Przecież w końcu do niczego nie doszło.
- To nie koniec.
- Nie koniec?

*  *  *

Następnego dnia nie mogłam przestać o nim myśleć. O "tym" myśleć. Wyobrażałam sobie co musi czuć kobieta, kiedy ma to coś w sobie. Zastanawiałam się nawet, czy byłabym go w stanie objąć ustami. Jak pamiętasz, miałam wtedy wolne, bo zleceń akurat nie było. Z pół dnia spędziłam fantazjując i bawiąc się sama ze sobą. Nie mogłam się na Ciebie doczekać i w końcu pojechałam do tamtej pracowni. Nogi mi się trzęsły, kiedy wchodziłam na poddasze. Tym razem otworzył mi Michał. Zaprosił mnie do środka, zaproponował kawę i poszedł ją zaparzyć, mówiąc, że Patryk jest w pracowni. Gdy tylko zniknął w kuchni poszłam do drzwi prowadzących do pracowni. Pchnęłam je i gdy tylko ukazała się szparka na tyle szeroka, że mogłam wejść wsunęłam się do środka. Patryk stał do mnie tyłem, z pędzlem w ręku przyglądał się nowemu dziełu. Przedstawiało zbliżenie kobiecej piersi, skropionej czymś białym. Nie widziałam jego przyrodzenia, bo chociaż stał nagi, to odwrócony był przodem do obrazu i z tego miejsca nie mogłam nic widzieć. Chciałam podejść bliżej, ale w tym momencie spojrzał na mnie.
- O, proszę. Przyszłaś na darmowy pokaz?
- Chciałam tylko spojrzeć...
- Nie ma tylko spojrzeć. - Odwrócił się do mnie, ponownie, tak jak za pierwszym razem, zasłaniając się sztalugą. - Ale możemy się dogadać.
- Dogadać? Co masz na myśli?
- Nie domyślasz się. - gdy to mówił cały czas wolnym krokiem przesuwał się w moją stronę.
Domyślałam się, ale nade wszystko chciałam zobaczyć tego olbrzyma. Wziąć go w dłoń i jeszcze raz przekonać się jaki jest duży. Stanął przede mną i zabrał sztalugę. Jego kutas był jeszcze większy niż ten, którego zapamiętałam. Stał wyprężony ku górze z całkiem obnażoną główką.
- Ssij.
- Co? - aż spojrzałam mu w oczy.
- Słyszałaś. Nie ma nic za darmo. Ssij.
Gdy to powiedział łagodnie, ale stanowczo pchnął moją głowę w dół. Nachyliłam się posłusznie i rozchylając usta nadziałam się na tą pałę. W zasadzie bardziej maczugę niż pałę, bo nie byłam go w stanie nawet porządnie obsłużyć - nie mieścił mi się w ustach. Spróbowałam raz jeszcze, ale dopiero kiedy docisnął moją głowę wsunął się do środka. Zmieściła się tylko główka. Była wielkości jabłka i bardzo trudno mi było nie zahaczać jej zębami. Ale świadomość, że mam w ustak tak wielkiego i w dodatku obcego kutasa była obezwładniająca. Ssałam go, bo nie byłam właściwie w stanie zrobić niczego innego, kiedy drzwi do pracowni otworzyły się i stanął w nich Michał z parującymi filiżankami w dłoniach.
- O, przepraszam - powiedział z uśmiechem na ustach i wycofał się. Byłam zażenowana, ale co się stało to się nie odstanie. Nie zdążyłam wyjąć go z ust kiedy wszedł, a kiedy wyszedł nie było już takiej potrzeby. Patrykowi chyba to nie przeszkadzało, bo przecież na co dzień chodził nago po wspólnym mieszkaniu. Jako że nie mógł bardziej zagłębić się w moje usta, zaczął masować trzon swojej pały. Ja cały czas ssałam czubek nachylając się, a później klęcząc przed nim. Pracował ręką coraz szybciej, aż w końcu trysnął strumieniem gorącej spermy prosto w moje gardło. Połknęłam ten pierwszy strzał i tylko kilka kropelek wypłynęło kącikiem ust, ale nie utrzymałam kutasa w ustach. Kiedy znalazł się już przed moją twarzą wystrzelił jeszcze dwa czy trzy razy. Słabiej, ale i tak zalał mi twarz i włosy.
- A teraz go wyliż, to nie będzie to nasze ostatnie spotkanie.
Niewiele myśląc zabrałam się za zlizywanie resztek nasienia z jego fiuta. Lizałam go dookoła i aż do podstawy, aż w reszcie Patryk był zadowolony i pomógł mi wstać.
- A teraz doprowadź się do porządku, bo wyglądasz jak dziwka, która przed chwilą obciągała. Nie możesz tak wrócić do domu, do męża.
W pracowni był zlew. Poszłam tam i zmyłam spermę z twarzy, a nawet, o tyle o ile, z włosów. Kiedy szłam do wyjścia zaczepił mnie Michał.
- Już idziesz? A kawa?
- Za kawę już dziś dziękuję.
- To może masz ochotę na coś innego?
Miałam. Spojrzałam na niego. Siedział przy stoliku i przez spodnie masował wypukłość, jaka się tam wyraźnie rysowała. Wtedy zadzwonił telefon. To Ty dzwoniłeś. Wróciłeś do domu i zastanawiałeś się gdzie jestem.
- To może innym razem - odpowiedziałam Michałowi i wyszłam. Na klatce schodowej dobiegł mnie jeszcze jego głos:
- Trzymam Cię za słowo.

*  *  *

- Co mi wtedy powiedziałaś?
- Kiedy?
- No wtedy, jak dzwoniłem.
- Że jestem u Wioli.
- Aha. A kim właściwie jest Wiola?
- Nikim. Miałam kiedyś taką koleżankę, ale nie utrzymujemy kontaktów.
- Z tego co pamiętam byłaś u Wioli jeszcze kilka razy.
- Tak... opowiedzieć?

Jeśli opowiadanie Ci się podoba - poleć je w Google za pomocą przycisku "g+1" poniżej. Przy odpowiedniej ilości poleceń pojawi się ciąg dalszy i kolejne wizyty u Adama, Michała i Patryka z wielką pałą.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Zdrada to najgorsza rzecz na świecie. Trzeba być najgorszym fiutem albo szmatą aby zdradzać ukochaną osobę, trzeba nie mieć w sobie odrobiny człowieczeństwa. Jeśli kogoś podniecają takie opowieści to nie jest zdrowym człowiekiem i nie zasługuje na dojrzały związek