piątek, 13 lutego 2015

Stacja Paliw - dzień piąty

Piątek.

Zenek wstał dzisiaj wcześniej niż Ewa. Ciśnienie w spodniach niemal go rozsadzało, ale jeszcze tylko kilka dni. Jeszcze tylko weekend i sobie ulży. A do tego czasu żonka z pewnością zaserwuje mu jeszcze jakieś fantazje, o których będzie mógł myśleć. Jedyny problem był taki, że nie mógł stać, a kutas stał mu niemal cały czas i zaczynał to już być bolesny wzwód. Ale obiecał sobie (i Ewie), że nie będzie podejmował żadnych działań do końca tygodnia. Z doświadczenia wiedział, że spust będzie miał wtedy siłę wodospadu i objętość Orinoko, a Ewa zdawała się to lubić od czasu do czasu. Ale nie pamiętał już kiedy ostatnio wytrzymał aż tyle bez spustu.

czwartek, 12 lutego 2015

Stacja Paliw - dzień czwarty

Czwartek.

- Więc mówisz, że wczoraj Ci się podobało? - powiedział Zenek przypatrując się, jak Ewa zakłada na siebie czarne, materiałowe spodnie.
- No pewnie. Co prawda nic nie widziałem, ale gdy wróciłaś cała zalana spermą, wyobraziłem sobie co musiało się stać.
- I podobało ci się też opowiadanie?
- Było super. Ledwo się powstrzymałem, żeby się na Ciebie nie rzucić.
Ewa spojrzała mężowi w oczy. 
- Czyli kontynuujemy naszą zabawę?
- Tak. Skończymy dopiero w niedzielę.
- I zdajesz się na mnie.
- Tak. I jestem ciekawy co jeszcze wymyślisz.

środa, 11 lutego 2015

Stacja Paliw - dzień trzeci

Środa.

Poranek Ewy nie był tak rześki, jak wczoraj, czy przedwczoraj. Szczerze mówiąc miała wyrzuty sumienia. Mimo tego zdecydowana była kontynuować, choć... miała pewne wątpliwości. Ubierała się bez przyjemności, czego skutkiem była zwyczajna letnia sukienka oraz sandałki. Włosy upięła i wyglądała bardziej dziewczęco. Oczywiście nie miała jak ukryć swoich idealnych piersi, ale nawet one wyglądały dzisiaj niewinnie. Gdy Zenek zobaczył ją, kiedy weszła do pokoju, natychmiast się zaniepokoił.
- Coś się stało, kochanie?
- Nie... właściwie nie - Ewa nie była zbyt przekonywująca.
- To o co chodzi?
- Chodzi o wczoraj...
- Co wczoraj?
- Chyba trochę przesadziłam.
- Nie żartuj!
Wtedy spojrzała na męża, jakby nowymi oczami. "Nie żartuj"? Dopiero co wczoraj obciągnęła nieznajomemu na stacji benzynowej, a ten "nie żartuj"? O co chodzi?

wtorek, 10 lutego 2015

Stacja Paliw - dzień drugi

Wtorek.

Ewa promieniała. Zenek musiał przyznać, nawet jeśli tylko przed sobą, że poprzedni dzień dał jej spory zastrzyk energii. Dzisiaj nawet nie potrzebowała makijażu, który i tak zrobiła, choć przyznać trzeba, że lekki. Odrobina cienia, tuszu i delikatne muśnięcie konturówką, a to wszystko uzupełnione pełnym uśmiechem równych, białych zębów. Strój także, pomimo, że nie była to wczorajsza, ulubiona sukienka Zenka, należał do bardzo pociągających. Bluzeczka na ramiączka, czerwona, z ładnym, choć nie tak dużym dekoltem odsłaniała zaledwie fragment piersi, eksponując umieszczony pomiędzy nimi wisiorek. Spódniczka czarna, dość obcisła, a jednak jeszcze nie typowa mini. Do tego czerwone kabaretki, które, jak wiedziała Ewa, bardzo pobudzają wyobraźnię mężczyzn. Na stópki założyła skromne, czerwone buty na obcasie.

Gdy pojawiła się w salonie, w którym czekał Zenek, który uznał tym razem, że warto wstać wcześniej dla takich widoków, powiedziała tylko jedno zdanie:
- Zawieź mnie na stację benzynową.

poniedziałek, 9 lutego 2015

Stacja Paliw - dzień pierwszy

Między Ewą a Zenkiem doszło wczoraj do straszliwej awantury. Padło wiele zbędnych słów, obydwoje posunęli się do wyzwisk i ich związek stanął właściwie na ostrzu noża. O mały włos nie byłoby do czego wracać, ale jako doświadczeni ludzie, którym w gruncie rzeczy było razem dobrze przez ostatnie pięć lat, powstrzymali się przed ostatecznością i postanowili dać sobie szansę. Nie byliby jednak sobą, gdyby nie założyli się o to, kto z nich ma rację. Robili tak już wielokrotnie i wiedzieli, że tego typu zakład zawsze przywraca wszystko do normy. A skoro tym razem kłótnia nieomal wymknęła się spod kontroli, a ustalenie zwycięzcy będzie trudne, to i stawka zakładu musiała być niewiarygodna. Była więc nią niewiadoma. Wygrywający miał tydzień, by żądać czegoś od przegranego. To musiała być jedna rzecz, ale mógł jej żądać codziennie, a przegrany nie mógł odmówić. W ten sposób, kiedy okazało się, że rację miała Ewa (trafiło się ślepej kurze, jak skomentował to Zenek), musiała do cna wykorzystać stworzone możliwości...