środa, 17 kwietnia 2013

Ostatnia noc w klubie

Moja żona od dawna wychodzi w piątki z koleżankami. Taki układ - ja gram z kumplami w pokera, ona spotyka się z koleżankami. Piją, oglądają filmy czy co tam robią - nie wiem. Grunt, ze kiedy wracam do domu, ona już przeważnie śpi. Czasem, gdy wraca później czuć od niej wyraźnie alkohol, ale przecież ja też nie śmierdzę wtedy kartami... Tak było od kilku miesięcy, ale wczoraj gdy wróciłem do domu jeszcze jej nie było. Byłem wcześniej niż zwykle, bo wyjątkowo nie szła mi karta, więc uznałem, że za chwilę powinna wrócić. Nie przychodziła jednak, więc kiedy zbliżała się druga zaniepokoiłem się i chwyciłem za telefon. Odebrała prawie natychmiast. Usłyszałem, że jest w samochodzie, więc gdy potwierdziła, że wraca do domu uspokoiłem się. Faktycznie - w drzwiach stanęła w kilka minut później, a ja mniej pijany niż w typowy piątkowy wieczór dobrze się jej przyjrzałem. Długonoga blondynka w wyzywająco krótkiej, czerwonej sukience. Z biżuterii miała na sobie tylko kolczyki i błyszczącą torebkę od Tiffany'ego. Makijaż dość wyzywający, obecnie trochę rozmazany. Tylko usta świeżo pociągnięte szminką. Moją uwagę przykuło to, że włosy z lewej strony twarzy miała sklejone czymś, co jako miłośnik pornoli rozpoznałem natychmiast. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć minęła mnie, odrzuciła torebkę na łóżko i zniknęła w łazience, zamykając za sobą drzwi. Usiadłem na łóżku, by na nią zaczekać i od niechcenia zacząłem bawić się porzuconą torebką. W pewnej chwili otworzyłem ją i z mikroskopijnego wnętrza wypadła kulka koronkowej tkaniny, która po rozwinięciu okazała się być majteczkami mojej żony. Moje żyły przeszył dreszcz i postanowiłem, że nie będę dłużej czekać. Hamując się delikatnie zapukałem w drzwi łazienki. Otworzyła mi oczywiście. Wszedłem i rozpocząłem przesłuchanie - tylko tak można to nazwać. Nie byłem delikatny, ale żona specjalnie się nie broniła i wyznała mi wszystko.


Brak komentarzy: