Dzisiaj zapomniałam, że mój chłopak chciał się ze mną spotkać i dać mi przeprosinowy prezent.
A było to tak...
Na długiej przerwie podszedł do mnie Piotrek z dziwnym uśmiechem na twarzy. Powiedział, że słyszał, że teraz biorę w dupę. Pomyślałam "Cholerny Hubert", ale na głos powiedziałam, że chciałam spróbować. A Piotrek na to "i jak było?". Kiedy powiedziałam mu, że nieźle, odparł, że też chce mi wsadzić w tyłek. Chwilę się broniłam, ale załatwił mnie prostym argumentem. "Dałaś nieznajomemy klientowi Huberta, a koledze nie chcesz?" powiedział. Zgodziłam się.
Po lekcjach zeszliśmy więc za szatnię, do "naszego" korytarza i tam kazał mi się wypiąć jak suce. Na tym etapie nie musiał mnie namawiać. Splunął między moje pośladki i przycisnął swojego napęczniałego kutasa. Stał mu już chyba od dłuższej chwili.
Wszedł bez większych problemów - kutas Maćka był o wiele większy. To nie znaczy, że zupełnie nie bolało, ale teraz wiedziałam czego się spodziewać. Dymał mnie z pół godziny (tak się czułam, chociaż jak teraz o tym myślę, to minął najwyżej kwadrans), zadając mi te wszystkie pytania. Chciał wiedzieć, czy dam dupy jego kumplom. Czy obsłużę kilku po kolei i w końcu, czy wezmę we wszystkie trzy dziury na raz. Na każde z tych pytań odpowiedziałam twierdząco. Wtedy się spuścił.
Poszłam się podmyć, a później sprawdziłam telefon - pół godziny wcześniej miałam kilka wiadomości od chłopaka, a także nieodebrany telefon. Jedna z wiadomości mówiła, że wchodzi mnie poszukać. Nie wiem, czy wszedł, czy nie, ale ja go nie spotkałam. Chyba, że nas znalazł, a ja nie zauważyłam...
Próbowałam oddzwonić, ale włącza się poczta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz