piątek, 17 stycznia 2014

Szkolny Kryminał część 6


- Nie wiem skąd zna miejsce i czas, ale właśnie mi o tym powiedziała! - Edek był bardzo wzburzony.
- Pewnie, że przyjadę, zastanawiam się tylko, komu jeszcze powiedziała. Kto jeszcze wie, że ona wie? - kontynuował rozmowę.
- Dobra! Zostawię ją u siebie. Cześć.
Odłożył słuchawkę i podszedł do przerażonej Ani. Nadal leżała w łóżku nie śmiąc się poruszyć, gdy Edek miotał się po pokoju. W końcu podszedł do niej i przemówił delikatnie, choć w tonie jego głosu słychać było jak wiele go to kosztuje.
- Aniu, Kochanie. Wplątałaś się w coś, w co nigdy nie powinnaś się była wplątać. Teraz jednak, ja muszę Cię tu zostawić i zrobić wszystko, żeby Cię z tego wyplątać. Powiedz mi, kto jeszcze wie o tym, że wiesz o spotkaniu?
- No... - Ania przez chwilę zastanawiała się, czy nie powiedzieć, że o wszystkim wie Policja, ale uznała, że prędzej czy później i tak wyjdzie na jaw, że nie. A do tego mogłaby go tylko zdenerwować. Nie miała jednak żadnej karty przetargowej. Nikt nawet nie wiedział, że tu jest. Mogła się tylko zdać na łaskę młodzieńca. I to właśnie postanowiła uczynić.
- Proszę, powiedz mi.
- Jerry. Znaczy Tomek. Tylko on wie. Podsłuchałam jego rozmowę.
- Dobrze. Muszę teraz wyjść. Nie mogę Cię wypuścić, ale jak wrócę, to wszystko załatwimy, dobrze?
- Dobrze.
- Daj mi swoją komórkę.
Szybki rzut oka na stolik wskazał Edkowi, gdzie się ona znajduje.
- Zamknę Cię w mieszkaniu. Nie rób, proszę, nic głupiego, dobrze?
Ani przychodziły do głowy wyłącznie głupie rzeczy, ale postanowiła przytaknąć.


Stasiowi coraz bardziej podobało się w szpitalu. Oddział psychiatryczny wydawałby się może czymś złym, ale na obserwacji byli tylko pacjenci względnie zdrowi. Nie pilnowano ich też tak, jak można by się obawiać. Mieli za to telewizor w sali - nie na monety, tylko taki normalny, a po tym jak powiedział matce, żeby dała mu trochę spokoju, nikt go nie odwiedzał, co było mu z resztą bardzo na rękę. Od czasu do czasu grał w ping-ponga, ale większość pobytu upływała mu na lekturze książek, które wypożyczał z tutejszej biblioteki. Uspokoił się już niemal zupełnie, gdy pewnego dnia pielęgniarz zapowiedział gościa. Po chwili weszła ona.
- Cześć - niezbyt wesoło powiedziała Ela.
- Co Ty tu robisz?
- Powiedziałam, że jestem Twoją siostrą. Przyszłam Cie przeprosić.
- Nie mamy o czym rozmawiać!
- Słuchaj. Wiem, że wszystko poszło nie tak, pomyślałam jednak, że może z Tobą porozmawiam. Przeproszę. Nie sądzę, że mi wybaczysz, ale może mogłabym coś dla Ciebie zrobić - mówiąc to podeszła do łóżka, na którym leżał Staś.
- Co zrobić?
- No nie wiem... - położyła dłoń na kołdrze.
- Ach, o to Ci chodzi?
- To źle? - mina niewiniątka na twarzy Eli zaczęła już irytować chłopaka.
- Źle? Że lubisz obciągać?
- Właśnie.
- Nie źle. Właściwie, to nawet dobry pomysł.
- Serio? - Ela wyglądała na usatysfakcjonowaną. Zaczęła nawet odkrywać Stasia.
- Nie... nie mi. Jemu! - Staś wskazał łóżko Pana Wacka - starszego mężczyzny, który prawie nigdy się nie odzywał, a teraz spał w najlepsze.
- Jemu? Jak to?
- Myślałem, że lubisz starszych.
- Ale... i wszystko między nami będzie O.K.?
- Zobaczymy. Zależy jak się spiszesz. Tylko rób to tak, żebym widział.
Ela z pewnym wahaniem podeszła do łóżka pod ścianą. Mężczyzna spał i lekko posapywał. Podwinęła kołdrę i od razu zauważyła erekcję. Jego penis nie był duży, ale uformował wybrzuszenie w spodniach piżamy. Ściągnęła materiał i chwyciła jego penisa w dłoń. Jeszcze raz spojrzała na Stasia, który przypatrywał się uważnie jej czynnościom, po czym westchnęła i nachyliła się nad penisem. Wzięła go w usta całego, od razu. Nie był to wyczyn - obciągała już dużo większe pały. Pan Wacek nawet się nie obudził. Zamruczał coś tylko, gdy Ela zaczęła regularnie ciągnąć. Obrabiała mu fiuta zupełnie mechanicznie, jedynie waląc konia ustami, wystarczyło jednak pięć minut i wystrzelił, spuszczając się niezbyt obfitym wytryskiem, za to prosto między wargi Eli. Ta podciągnęła mu spodnie i przykryła kołdrą.
- Teraz ok?
- Teraz on - Staś wskazał na kolejne łóżko. Leżał na nim chłopak. Siedemnaście, może osiemnaście lat. Chudy, pryszczaty rudzielec. Prezentował za to wcale nie kiepską erekcję. Swego fiuta ściskał w dłoni - najwidoczniej pokaz mu się podobał. Gdy Ela bezceremonialnie ruszyła w jego stronę spojrzał z wdzięcznością na Stasia.
- Dzięki - wyszeptał.
Ela nie czekała. Pchnęła chłopaka na poduszkę i od razu wzięła się do rzeczy.
- Nie widzę! - głos Stasia był beznamiętny.
Podniosła się, weszła na łóżko chłopaka i klęknęła między jego nogami. Jego kutas ponownie znalazł się w jej ustach, teraz jednak Staś miał już dobry widok. Z tym nie poszło tak łatwo. Musiała się trochę namęczyć, bo po pierwsze rudy miał większą pałę i cała nie mieściła jej się w usta, a po drugie jako zaprawiony onanista nie dochodził tak szybko. Gdy jednak wylizała mu jaja, waląc konia dłonią, spuścił się.
- Wyliż - Staś przechodził samego siebie. Posłusznie zlizała spermę z klejącego się, więdnącego powoli członka. Zeszła z łóżka i rozejrzała się po sali.
- Ten pewnie też? - zapytała wskazując na łóżko, częściowo zakryte parawanem.
- Jeśli chcesz...
- Nie rób sobie jaj!
- Tak. Ten też.
Ruszyła za zasłonkę. Leżał tam młodzieniec w wieku dwudziestu kilku lat, bliżej trzydziestki. Leżał twarzą do ściany. Ela złapała go za ramię.
- Co? - zapytał odwracając się.
- Mój chłopak chce, żebym Ci obciągnęła.
- Co? - konsternacja byłaby w innych okolicznościach nawet zabawna. Teraz jednak Eli nie było do śmiechu.
- Kutasa. Zrobię Ci loda. Nie chcesz?
- Ale...
- Stasiek! Jak zrobię temu, to między nami ok?
- Jeśli go namówisz i zrobisz mu do końca, z połykiem, to tak. I odsłoń parawan.
Ela podeszła do stelaża i złożyła go, dołączając tym samym odległy kąt do reszty pokoju.
- Ja nie...
- Zamknij się. Zaraz będzie z głowy. Nic Ci się nie stanie. Postaram się, żeby Ci się spodobało.
- Jak chcesz - chłopak sam zdjął spodenki.
Ela spojrzała na to, co miał między nogami. Jego penis był mały, nie stał, cały owłosiony ledwo wyłaniał się spośród włosów.
- Mógłbyś się czasem ogolić - powiedziała.
- Po co? Nie liczyłem, że przyjdzie tu jakaś dziwka, która będzie wszystkim robić loda - odgryzł się chłopak.
Ela nie miała na to argumentu. Wzięła w usta sflaczały członek i zaczęła lizać. Nic z tego nie wyszło, gdyż wysuwał się z jej ust. Zaczęła go więc lizać językiem. Chociaż lizała jajka, penisa, zdejmowała napletek, wkładała sobie do ust główkę, próbowała ssać, minął kwadrans a jego penis nawet nie drgnął. Spojrzała na Stasia.
- Za słabo się starasz. Z moim ojcem szło Ci lepiej - powiedział.
Wróciła więc do pracy i choć minął kolejny kwadrans nadal nie potrafiła spowodować żadnej reakcji. Musiała się poddać. Podeszła do Stasia, gdy ten bez wzwodu się ubierał. Chciała coś powiedzieć, ale Staś był szybszy. 
- Wyjdź.
Jedno słowo zabolało ją jak trzaśnięcie z bicza. Odwróciła się i opuściła pokój.
- Stasiek - ostatni obsługiwany przez Elę odezwał się - czemu kazałeś jej to zrobić? Przecież wiedziałeś, że jestem tu pośrednio przez dysfunkcję seksualną i problemy z erekcją. Zapomniałeś?
- Nie. Nie zapomniałem - odpowiedział Staś i sięgnął po książkę.

Lokal na Topolowej, słynna "Trzynastka" nie cieszył się dobrą opinią. Nie mógł tu wejść nikt "z ulicy". Wstęp tylko na zaproszenia. To sprawiło, że okoliczni mieszkańcy nie mieli z knajpy żadnego pożytku. Dodatkowym plusem takiej sytuacji, było też to, że gdy antyterroryści wpadli do lokalu, nie było tam ani jednej "niewinnej" osoby. W sali głównej przebywał barman, który został natychmiast spacyfikowany a zza baru wyciągnięto groźnie wyglądającą giwerę. Laska, która tańczyła na rurce, mimo że nie było nikogo, kto by na nią patrzył, okazała się naćpana po czubek głowy. Kiedy wpadła policja właśnie usiłowała wsadzić sobie w tyłek szyjkę butelki, którą przed chwilą wyjęła z ust. Gdy oderwali ją od rurki i położyli, żeby skuć, natychmiast zaproponowała numerek obu zajmującym się nią policjantom. W korytarzu był facet ze szmatą, który przecierał od niechcenia zabłocone kafelki. Ten nawet nie drgnął, gdy zobaczył lufę karabinu. W małym pokoiku na zapleczu leżał wielki facet, a szczupła lalka skakała na nim jak opętana jęcząc przy tym nie gorzej od aktorek porno. Gdy ich rozdzielono okazało się, że facet nie miał nawet erekcji. "Czarni" bezszelestnie przesunęli się do ostatnich drzwi. Prywatny apartament na tyłach klubu był dźwiękoszczelny, więc prawdopodobnie ci, którzy znajdowali się w środku nie mieli pojęcia o akcji, ale procedura wymagała, by dokładnie skoordynować działania. Na znak dowódcy oba wejścia do pokoju stanęły otworem. Oczom funkcjonariuszy ukazał się komiczny, w tej sytuacji, widok. Na szerokiej sofie półleżało trzech facetów, a na podłodze przed nimi uwijały się dwie nagie, chude dziewczyny. W pierwszej chwili nie zauważyły otwierających się drzwi i nadal pracowały ustami na męskich pałach. Dziewczyny były dwie, facetów trzech, więc klęczały pomiędzy nimi, na zmianę zajmując się tym po środku i obciągając każda swojego. Mężczyźni z odchylonymi do tyłu głowami poddawali się pieszczotom. W dłoniach trzymali drinki, ciche dźwięki aprobaty dla zajmujących się nimi dziewczynek były jedynymi odgłosami, jakie z siebie wydawali. Gdy wpadła policja zostali przyłapani, dosłownie, bez spodni. W tej niezręcznej sytuacji mężczyźni nie mięli nawet możliwości, by zerwać się z miejsca, sięgnąć po broń lub zatrzasnąć leżące na stoliku walizki. Dopiero gdy mężczyźni leżeli na ziemi w kajdankach, młody porucznik wszedł do pomieszczenia.
- Proszę, proszę... Pan Tomek, Pan Krzysiek i...?
- Pierdol się - ostatni mężczyzna nie był skory do współpracy.
- Taaak... Pan Nikolai jak wynika z dokumentów. Kola po prostu. Można wiedzieć co Panowie tu robią.
- Edek! Zamorduje Cię...
- Tak wiem, Jerry. Jak wyjdziesz to znajdziesz mnie wszędzie. Problem w tym, że przy takiej ilości dowodów długo nie wyjdziesz.
- Moi ludzie...
- Nie ma już Twoich ludzi, pamiętasz? Poznałem wszystkich. Właśnie w tej chwili wyprowadzani są z mieszkań, czy chuj tam wie skąd. Oni pewnie wyjdą wcześniej, ale ich się nie boję. Mają za dużo do stracenia. Ty natomiast, mój były kolego - zwrócił się do Krzyśka - musisz uważniej dobierać współpracowników. Gdybyś się nie zadał z dzieciakiem ze szkoły, cała ta operacja mogłaby się udać. A tak... dupa. Zabierzcie ich!
- Pieprzyłem tą Twoją Anię! Miała mojego chuja we wszystkich dziurach. Ruchaliśmy ją z Krzyśkiem tak, że tylko jęczała.
- Wiem Jerry. Za to też odpowiesz. A teraz miej trochę klasy i stul dziób.
Przed budynkiem Edek zapalił papierosa. Ta część akcji okazała się łatwiejsza. Teraz czekała go druga część zadania - rozmowa z Anią. A to mogło się okazać nie takie proste...

Ania na zmianę płakała, przytulała się do Edka i krzyczała na niego bijąc na oślep pięściami. Nie dziwił się jej. Nie mógł też jej winić. Prawda była taka, że wykorzystał ją w pracy operacyjnej. Teraz, gdy wyznał jej prawdę czuła się oszukana, czuła do niego wstręt. Później, gdy ochłonie, poczuje wdzięczność, że zlikwidował tak poważny problem narkotykowy, że uwolnił dzieciaki od prochów. Choć same dzieciaki nie chciały być pewnie uwalniane. Nikt ich przecież nie zmuszał. Więc tylko rodzice byliby mu wdzięczni. Co z tego, skoro prawie nikt z rodziców nie wiedział o problemie? Ech...
Poszedł do łazienki i przemył twarz zimną wodą. Ania nadal łkała na łóżku. Cieszył się, że nie zrobiła nic głupiego, kiedy go nie było. Nie alarmowała sąsiadów, nie wyskakiwała przez okno. To już było coś. To znaczyło, że nawet mimo strachu miała w sobie odrobinę zaufania do niego. A skoro tak, to nie wszystko stracone. Wrócił do pokoju.
- Dziś rano pytałaś mnie o coś - zaczął.
- O co? - Ania spojrzała na niego czerwonymi jak u królika oczami.
- Czy gdzieś wyjedziemy.
Ania spuściła oczy i zaniosła się szlochem.
- Wyjedźmy gdzieś! - powiedział dobitnie - mam teraz trochę urlopu, wyjedziemy w góry, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał. Chcesz?
Powoli skinęła głową. Był na dobrej drodze...


2 komentarze:

AUDERA pisze...

fajne opowiadanie ale trochę za szybko się skończyło. Akcja się rozwijała, aż tu nagle pach pach i koniec.
Ale ogólnie wielki plus dla autora i zachęta do pisania więcej:)
pozdrawiam

Unknown pisze...

Bardzo lekko się czyta i już nie mogę doczekać się dalszej części.
Pozdrowienia dla autora :-)