piątek, 5 marca 2021

Odwiedziny w szpitalu (#krótka historia)

- Dzień dobry. Przyszłam odwiedzić narzeczonego.
- Dzień dobry. Bardzo mi przykro, ale dziś nie ma odwiedzin. szczególnie o tej porze. Mogę najwyżej coś przekazać w drodze wyjątku.
- Ale to bardzo ważne. Bardzo chcę się z nim zobaczyć. Przekazanie nie wystarczy. Proszę Pana, doktorze. Może można coś zrobić?
- Przykro mi. Nie mogę nikogo wpuścić.
- Ale to wyjątkowa sytuacja.
- Nawet w wyjątkowej sytuacji. Jak wpuszczę Panią, to każdy będzie chciał wejść. I każdy będzie w wyjątkowej sytuacji.
- Ale to naprawdę wyjątkowe. I ja jestem wyjątkowa. I mogę być wyjątkowa dla Pana doktora - to mówiąc zsunęła ramiączko letniej bluzeczki koloru morelowego, którą miała na sobie.
- Słucham...? - doktor nawet nie próbował ukryć konsternacji.
- Chciałam tylko wejść do narzeczonego, żeby zrobić mu loda - powiedziała rozsuwając stopą kolana siedzącego na krześle lekarza. - A skoro Pan doktor chce przekazać, to chyba powinnam Panu dać to, co mam dla narzeczonego.
"A niech mnie" pomyślał doktor, kiedy dziewczyna klękała między jego rozłożonymi nogami i sięgała do rozporka.

Drzwi uchyliły się skrzypiąc. Cień wsunął się do pojedynczego pokoju, oświetlonego tylko niewielką lampką obok łóżka chorego. Ten ciężko podniósł głowę.
- Cześć Kochanie. Już jestem - powiedziała stojąca przy drzwiach dziewczyna.
- O... co tu robisz? Jak się tu dostałaś?
- Normalnie. Drzwiami, głuptasku.
- Nie to miałem na myśli. Jest już po godzinach. Jak Cię wpuścili?
- Powiedziałam, że to ważne. Że wyjątkowa sytuacja. I wpuścili.
- Serio?
- A myślisz, że jak? Że zrobiłam laskę lekarzowi dyżurnemu, żeby mnie wpuścił?
Na ustach chłopaka pojawił się cień uśmiechu.
- Nie, oczywiście, że nie...
- A propos laski, to coś mówili? Możesz już?
- Kotek... nie pytałem. 
- A jak czujesz?
- Naprawdę nie wiem...
- Mogę sprawdzić? - i już nurkowała pod kołdrę. Po chwili chłopaka ogarnęła błogość.

Brak komentarzy: