niedziela, 2 grudnia 2018

Największy farciarz na świecie

Pewnie mi nie uwierzycie, bo samemu trudno mi w to teraz uwierzyć, ale dziś zostałem największym farciarzem na świecie. Właśnie potężnie zaliczyłem. I kiedy mówię potężnie, to mam na myśli naprawdę odjechane rzeczy. A wszystko to wydarzyło się na imprezie firmowej. A teraz najlepsze - to nawet nie była moja firma czy moja impreza!

                    

Trzeba jednak zacząć od początku. Poszedłem na kolację rocznicową z żoną. Dwunasta rocznica. Ładna restauracja, kwiaty. Niestety, ona w ogóle nie poczuła magii chwili. Dla niej była to tylko zwykła kolacja. Myślałem, że to kobiety doceniają takie sprawy, ale ta tylko trajkotała o pracy, o koleżance, która się przefarbowała, o szefie debilu. Miałem dość, ale oczywiście nie mogłem wyjść. Zrobiłem więc to, co zwykle robię w pracy, czyli udałem, że muszę iść do toalety. Tam przynajmniej będę miał trochę ciszy.

Idąc do toalety musiałem przejść przez salę pełną ludzi, poruszających się bezładnie we wszystkich kierunkach, pijących tequilę, gadających jeden przez drugiego i sypiących mało śmiesznymi żartami. Słowem - impreza firmowa.

Dotarłem do toalety. Wszedłem do kabiny i usiadłem na sedesie. Deska zamknięta, spodnie założone, komórka w dłoni. Chwila ciszy, prasówka, relaks. Jak w biurze. Pomyślicie, że to przykre, że na kolacji z własną żoną muszę uciekać do kibla, jakbym był w biurze, ale ja Wam odpowiem "Walić To!". Przy tym, co stało się chwilę później, to ja mogę żałować Was, cieniasy.

W pewnej chwili do łazienki wpadła lekko rozhisteryzowana blondyna, wystrojona jak to na imprezie firmowej bywa, nieco zbyt wyzywająco i otworzyła drzwi do mojej kabiny. Jako, że nic nie robiłem, zwyczajnie zapomniałem je zamknąć. Panienka weszła do kabiny tyłem i zapewne nie zauważyła mnie, z telefonem w dłoni. Zamknęła drzwiczki i cofnęła się, żeby usiąść - także w pełnym stroju. Wtedy poczuła, że coś jest nie tak.

- Co Pan tu robi? - zapytała ze zdumieniem.
- Nic - odparłem z godnością. - Ale co Pani tu robi? To męska toaleta.
- Ukrywam się. 
- Przed kim?
- Kolega męża stał się nieco natarczywy, kiedy mąż wyszedł na papierosa. Nie ma go już pół godziny i musiałam salwować się ucieczką.
- Do męskiego? - zapytałem.
- Tak wyszło. W babskim kolejka. A tu pusto.
- Niezupełnie pusto - bąknąłem pod nosem.
- To nawet lepiej. Cicho, idzie!

To mówiąc panienka wskoczyła mi na kolana, jakby całe życie nie robiła nic innego i podniosła nogi. Po chwili usłyszałem, że ktoś przekrada się wzdłuż kabin. Skrzypnęły drzwi po lewej. Po chwili kolejne. Panienka wbijała mi się pupą tam, gdzie najbardziej lubię, więc możecie się domyślać jaki efekt wywołała.

- No, Teresko - usłyszałem zza drzwi. - Gdzie się schowałaś? Wiem, ze tu weszłaś. Twój mąż pewnie teraz obraca swoją sekretarkę. Nie chcesz się zemścić? 
Ktoś naparł na nasze drzwi z drugiej strony. Zareagowałem natychmiast.
- Zajęte!
- O cholera. Przepraszam. Mój błąd. Sorki kolego.
Po czym, ku radości blondyny usłyszeliśmy kroki "kolegi" kierujące się w stronę wyjścia.

- Dzięki wielkie. Mogę się jakoś odwdzięczyć? - powiedziała, kiedy wyszedł.
- Nie no, spoko. To nic takiego.
- Wiesz, to byłą dość nietypowa sytuacja, więc może coś mogłabym zrobić?
- Nie ma o czym mówić.
- Ale widzę, że coś już zrobiłam. Podobam Ci się chyba, co?
Spuściłem wzrok, żeby spojrzeć tam, gdzie patrzyła ona. No tak. Widać było, że mi się podoba.
- Nie da się ukryć - powiedziałem rozbrajająco.
- To miłe. 
- Skoro tak mówisz...
- Ale i tak myślę, że powinnam Ci jakoś podziękować. Może...
To mówiąc chwyciła bluzkę i podniosła do góry. Razem ze stanikiem.
- WOW! - wyrwało mi się, bo nie dość, że scena była jak z pornosa, to jeszcze laska miała zajebiste cycki. Na pewno zrobione, ale zajebiste. Duże, jędrne, sterczące kule.
- Aż tak? No, kolego, skoro tak, to może chcesz dotknąć? Nie krępuj się.

Sekundę później już macałem te śliczności. A kilka kolejnych sekund później, lizałem jej sutki jak szczeniak cyca matki. Panienka nie protestowała. A po chwili sama zaczęła mi się dobierać do rozporka. Wydobyła mojego kutasa na zewnątrz i, daję słowo, to był dobry dzień - stał mi jak nigdy.

- Lubisz tak? - zapytała wsadzając go między swoje kule i pocierając.
- Nigdy tak nie miałem.
- Serio? No to dziś jest Twój szczęśliwy dzień, bo mój mąż podobno posuwa jakąś sekretarkę.

Po tych słowach zaczęła robić mi dobrze cyckami. A gdy kutas jeszcze urósł (nie wiem jak to możliwe, ale przysięgam, że tak było!), przy każdym ruchu w dół brała w usta główkę, która wyłaniała się spomiędzy pięknych kul. To było coś, co trzeba przeżyć! A ja to przeżyłem. A na koniec, nie myśląc wiele, po prostu spuściłem się na te piękne piersi i w te cudne, chętne usta. Dziewczyna po prostu wysunęła języczek i kiedy się spuszczałem, lizała czubek mojego penisa. 
To była przerwa, jakiej potrzebowałem. Taka, jaka nie zdarza się w pracy, chyba że pracujesz jako alfons i masz dziwek na pęczki. Dziewczyna po prostu wyszła z kabiny i obmyła swój biust i twarz pod zlewem. A ja siedziałem na kiblu jak debil.

- Fajny z Ciebie facet - powiedziała na odchodnym - i masz spory sprzęt. 
Zanim wyszła, puściła mi jeszcze oko, a gdy oprzytomniałem, już jej nie było.
Czas wracać do żony, pomyślicie? Ja tak właśnie pomyślałem. Ale nic bardziej mylnego.

To, co działo się dalej, dostępne jest tylko dla użytkowników VIP. 
Dowiedz się, jak zostać VIPem.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

No kurcze! Fajny początek, a tu tak przerwany :(
Wiem, że VIP i kasa, ale kiedy zakładałeś VIP pisałeś, że czasem dasz coś kompletnego. To to by było dobre - sądząc po miniaturkach :)
Pozdrawiam
bbbbbq

Bler pisze...

Zgadza się - pisałem, że czasem dam coś kompletnego. 3 poprzednie były kompletne. To chyba nawet więcej, niż "czasem", prawda?

Anonimowy pisze...

No ok,
"Mężczyzna w domu" było dobre - pisałem to z resztą w komentarzu, ale to sofcik. Co z miniaturek zasugerujesz jakieś ostrzejsze opowiadanie to obcinasz je po pierwszym "obciąganiu" - np to z masażem. Ale cóż. Twoja strona, Twoje opowiadania, Twój interes.
Pozdrawiam!
bbbbbq