wtorek, 6 listopada 2012

Specyficzny Sklepik - co z tego wynikło

Minęło kilka miesięcy. W tym czasie kolekcja zabawek żony wzbogaciła się o kilka ciekawych wibratorów, a nawet zestaw do robienia odlewów mojej pały ("nawet kiedy Cię nie będzie, będę mogła mieć Cię w środku" mówiła). Teraz kiedy się kochaliśmy, zawsze miała wypełnione wszystkie dziurki. Kiedy ssała moją pałę, pozostałe otworki szczelnie wypełniał podwójny sztuczny, różowy kutas - co prawda niewielki, ale pieścił dokładnie oba otworki. Kiedy pieprzyłem jej cipkę, z zapamiętaniem ssała dwa identyczne, naturalnie wyglądające fiuty (specjalnie w tym celu kupiła dwa). Wyglądały najbardziej realnie z dostępnych zabawek. Kiedy zaś pozwalała mi wejść w dupkę, co działo się niezwykle rzadko, bo sprawiało jej ból, kneblowała się wielkim  czarnym dildo, a w cipkę wsadzała wibrator z żelowymi wypustkami, który podniecał ją tak, że odciągał uwagę od bólu. Sypialnia zamieniła się w prawdziwe pole bitwy, choć może lepiej powiedzieć, że w sale tortur - tyle tu było sprzętów do sprawiania rozkoszy.
Zaczęła też chyba fantazjować o tym, że te wszystkie sztuczne fujary są jak najbardziej prawdziwe i należą do różnych znanych i nie znanych jej mężczyzn. Ja w każdym razie, fantazjowałem o tym na pewno. Kilka razy jeszcze bywaliśmy w sklepiku i za każdym razem odbywało się to pod pretekstem obejrzenia "w realu" jakiejś nowej zabawki, upatrzonej przez żonkę. Często okazywało się, że lepiej zapłacić nieco drożej za coś lepszej jakości, by uzyskać jak najbardziej realistyczne wrażenie podczas seksu. W końcu, kiedy pieprzyłem ją na pieska, a ona ssała te dwa sztuczne kutasy wielokrotnie mówiła mi, że dzięki aksamitnemu wykończeniu ma wrażenie, że autentycznie obciąga dwa obce fiuty kiedy ją pieprze. Podczas jednej z wizyt okazało się jednak, że nie chodziliśmy do sklepu oglądać nowości, a w każdym razie nie tylko. Z zadowoleniem i podnieceniem zauważyłem, jak żona flirtowała z panami przychodzącymi do sklepu po filmy lub akcesoria. Kiedy zaczęła doradzać jednemu z nich, nie mogłem uwierzyć - żona bez mrugnięcia okiem wzięła do buzi kupiony własnie przez faceta wibrator, wsunęła sobie prawie do gardła, wyjęła i oddała mówiąc "widzi Pan - wcale nie jest za duży. Kwestia wprawy". Facet wyglądał na tak samo zaskoczonego jak ja, ale znalazł się w sytuacji.
- Kupiłem też taką koszulkę, ale nie jestem pewien, czy będzie dobrze leżała. Znaczy, na manekinie wyglądała dobrze, ale wie Pani...
- I co? Chciałby Pan pewnie, zebym i w tym doradziła?
- Jeśli by Pani mogła...
- Pan pokaże tą koszulkę - z zalotnym uśmieszkiem odparła żona. Mężczyzna podał jej zgrabnie opakowaną paczuszkę i kiedy żona podążyła do przebieralni, ruszył za nią.
- Nie, nie, nie... Pan tu zostanie. W końcu chce Pan tylko zobaczyć jak leży, a nie jak się ja zakłada.
- Ale, gdybym mógł...
- Nie. Zaraz wracam - odparła, po czym zniknęła za zasłonką.
Widziałem, że gość wygląda na zniecierpliwionego. Trudno się dziwić - sam czekałem jak na szpilkach. Pojawiła się po kilku minutach i nie tylko zainteresowanemu i mnie szczęki opadły do podłogi - dostrzegli ją wszyscy klienci oraz panowie z obsługi. Wyglądała obłędnie w czarnej koronce. Jej ciemne sutki wyraźnie odznaczały się pod prześwitującym materiałem. Majteczki też miała odpowiednie. Nie mogliśmy się na nią napatrzeć, kiedy okręcała się przed facetem, by ten obejrzał sobie koszulkę (i moją żonę) z każdej strony.
- Nie wiem, nie wiem... - mruczał pod nosem mężczyzna najwidoczniej próbując przedłużyć tą chwilę.
- Nie podoba się?
- Podoba. Nie wiem tylko, czy to zasługa koszulki. Wygodna jest?
- Chyba nie chodzi o to, czy jest wygodna do noszenia, prawda?
- Nie? - Facet ocknął się - no właściwie nie. Tylko o co właściwie chodzi...
- Chodzi o to, czy dobrze wygląda, kiedy się ją zdejmuje, tak? - odparła i ruszyła do przymierzalni - Chcesz się przekonać?
W tym momencie wiedziałem, że to będzie coś dużego. Facet w pierwszej chwili myślał, że się przesłyszał, ale po chwili szybkim krokiem ruszył za nią, wszedł do przebieralni i zasłonił parawanik. Zostałem sam ze swoimi myślami, bo pomimo kilku klientów sklepu poczułem się nagle bardzo samotny, gdy moja żona robiła... właściwie to nie wiem co robiła. To potęgowało wrażenie. Próbowałem zająć się oglądaniem akcesoriów, ale nie mogłem się skupić. Wyszli z przebieralni po około kwadransie - najpierw wyszedł on. Podszedł do kasy, zapłacił i wyszedł. Moja żona wyłoniła się chwilę później i bez słowa skierowała się do wyjścia. Zatrzymał ją głos sprzedawcy:
- Proszę Pani, tamten pan zostawił to dla Pani.
I podał jej zapakowaną koszulkę, którą przymierzała wcześniej żona. W paczuszce znajdowała się też wizytówka z numerem telefonu...

Brak komentarzy: