piątek, 26 października 2012

Prosta Historia cz.3

Podążyłem za Piotrem i Karoliną. Przy wejściu ochroniarz nie chciał mnie wpuścić, a skoro oni zniknęli w środku, nie miałem szans, by się tam dostać, jednak z opresji wybawił mnie Andrzej. "On jest ze mną" powiedział tylko mijając ochroniarza i już drzwi stanęły otworem. Znalazłem się w zalanym czerwonym światłem wnętrzu pełnym półnagich męskich i kobiecych ciał - cała obsługa ubrana była jedynie w gustowną bieliznę, a i część gości nie stroniła od seksownych przybrań. Impreza trwała w najlepsze - na parkiecie dostrzegłem moją żonę, która gdy tylko mnie zauważyła uspokojona wróciła do tańców z Piotrem. On natomiast nic nie robiąc sobie z mojej obecności bezwstydnie obmacywał jej tyłek. Wydawało mi się nawet, że to jej się podobało. Afrodyzjak zrobił swoje - była rozluźniona i czerpała przyjemność wszystkimi zmysłami. Kiedy zaczęła się wolna piosenka, Karolina sprawiała wrażenie, jakby chciała wejść na Piotra. Już po pierwszych nutach zaczęli się namiętnie całować. Wtedy właśnie poczułem bardzo silne podniecenie i dotarło do mnie co widzę. Ona nie robiła tego dlatego, że musiała. Wykorzystywała tylko tą sytuację, bo chciała tego. Czyżbym jej nie wystarczał? A z resztą... podobało mi się. Andrzej chyba też to zauważył, bo podszedł do mnie z dwoma piwami. "Oni zaraz znikną za kotarą, a tam nie będziesz mógł na nich patrzeć. Nie martw się - Piotr nie zrobi nic w jej woli. Chyba widzisz, że jej się podoba?" Skinąłem głową i wziąłem jeden kufel. Piotr faktycznie wyszedł z Karolina, która rzuciła mi tylko szybkie spojrzenie przez ramię po czym zniknęła za parawanem.
Wrócili po około godzinie, którą jak gdyby nigdy nic spędziłem gadając z Andrzejem i oglądając kelnerki w za ciasnych stanikach. Piotr włożył w moją dłoń dłoń Karoliny. "Jest cała Twoja. Dzięki za wieczór. Drinki na mój koszt." Zapytałem Karoliny jak się bawiła, a Ona powiedziała, że bardzo dobrze i żałuje, ze to już koniec, po czym puściła do mnie oko. Jako że nic nas już nie trzymało w tym lokalu wróciliśmy do domu.


- Na prawdę Ci się podobało? - zapytałem od progu, kiedy zdejmowaliśmy buty.
- Pewnie. Mam nadzieję, że nie jesteś zły?
- Właściwie nie... mi też chyba się podobało...
- Co Ci się podobało? W klubie?
- Nie. Ty mi się podobałaś. Z nimi.
- I nie byłeś zazdrosny? Nie poznaję Cię.
- Byłem. O to właśnie chodzi. Ale to było przyjemne uczucie. Nie umiem tego opisać.
- No proszę. To może żałujesz, że się skończyło? Czy może planujesz jeszcze jakiegoś pokera z chłopakami?
- Nie. Rozmawiałem z Andrzejem. Oni ruszają dalej. Ty nie stanowisz już dla nich nowosci. Poza tym - jak obojgu nam sie zaczęło podobać, to stwierdził, że to już nie ich działka. Oni ruchają tylko takie żonki, gdzie albo zonka ma coś przeciwko, albo mąż nie może tego znieść. Taki fetysz chyba.
- No dobrze. Więc wracamy do normalności. Ale przygoda była fajna.
- Serio chcesz z tym skończyć?
- No przecież powiedziałeś... że to koniec.
- Z nimi tak, ale są inne możliwości.
- Tak? Co masz na myśli.
- Są takie portale internetowe. Randkowe. Może założymy Ci profil?
- Jakie portale randkowe?
- Myślałem o Sympatii. Kiedyś się logowałem. Z nudów. Można tam znaleźć towarzystwo na randkę...
- I chcesz, żebym założyła sobie profil? I spotykała się na randki?
- Na specyficzne randki. Tylko sex. Bez zobowiązań. Jest tam taka specjalna funkcja...

Brak komentarzy: