Moją obecną narzeczoną poznałem w takich okolicznościach, że od początku musiałem wiedzieć co to za ziółko. Jeśli dziewczyna podchodzi do ciebie na imprezie i mówi, że założyła się z przyjaciółką o to, która z nich obciągnie większej ilości facetów i pyta, czy tamta już zdążyła, bo nie mogą robić laski temu samemu facetowi, a potem wychodzi z tobą do łazienki i przez bite pół godziny ssie twojego fiuta, a ty orientujesz się, że dopiero przyszedłeś i nie zdążyłeś jeszcze wypić drinka, to wiesz co jest grane. Ale jeżeli w dodatku po wspomnianej półgodzinie ssania fiuta, dziewczyna orientuje się, że koleżanka zdążyła w tym czasie zaliczyć pół imprezy i wygraną ma w kieszeni, więc wychodzi z tobą z tej imprezy i jedziecie do ciebie, przez resztę nocy pieprzyć się jak króliki, a rano proponujesz jej randkę, a ona się zgadza, to kiedy jesteście razem wiesz, że to nie będzie zwyczajny związek. Dlatego właśnie powiedziałem mojej Eli, że pozwalam jej na wiele, ale chcę o wszystkim wiedzieć. Nie chcę, żeby robiła coś za moimi plecami. I przez ostatnie pół roku polubiłem to!
W zeszły wtorek, na przykład, wróciłem do domu i jak zwykle zapytałem Eli co dziś robiła.
- A, wiesz, - odpowiedziała - ten Twój kolega Jacek wpadł tutaj.
- Tak? I czego chciał - zapytałem od niechcenia.
- Tego co zwykle.
- I dałaś mu? - coś w moim głosie musiało zabrzmieć nie tak, jak powinno, bo Ela zaczęła się tłumaczyć.
- No, nie wiedziałam, że masz coś przeciwko...
- Nie, nie. Spoko. Wiem jak lubisz ssać tego jego wielkiego fiuta. Połknęłaś?
- Nie. Chciał się spuścić na cycki. Dawno tego nie robił.
- O, fajnie. Może ja też dziś tak zrobię.
- Śmiało - odpowiada Ela i rozciąga dekolt, żebym mógł w pełni obejrzeć jej dorodne kule. Podniecają mnie za każdym razem, kiedy na nie patrzę.
- Possiesz mi?
- Oczywiście, kochanie.
- Mogę Cię wylizać, jeśli chcesz.
- Nie, dzięki, chyba że bardzo chcesz. Jutro przychodzi Mirek.
- Ten twój dziwny kumpel z uczelni? Z ksero?
- Tak, ten.
- A on się chyba ożenił jakoś ze dwa miesiące temu.
- Tak, ale żona nie daje mu w kakao.
- I Ty mu dasz?
- Chyba, że nie chcesz.
- Nie, spoko. Jeśli chcesz, to ja nie mam nic przeciwko. Ale co to ma wspólnego z lizaniem cipki?
- Bo on to bardzo lubi. Zawsze po tym, jak spuści mi się w dupie jest taki wdzięczny, że bierze się za lizanie muszelki i robi to godzinami. Nie mam sumienia mu odmówić.
- Rozumiem. Czyli jutrzejszy dzień masz zaplanowany?
- O ile bycie ruchaną w dupę można nazwać planami na jutro...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz