czwartek, 25 sierpnia 2022

Niewinny flirt (#krótka historia)

Wczoraj, kiedy jadłam z mężem wczesny obiad w restauracji, wydarzyło się coś niezwykłego. Niecodziennego. Początkowo nie wiedziałam jak się zachować, ale później uznałam, że poddam się wpływowi chwili. Muszę przyznać, że bardzo mnie to podekscytowało.

Chwilowo nie mam pracy, więc mąż pracuje więcej i bierze każde nadgodziny, jakie tylko uda mu się złapać. Z tego powodu spędzamy ze sobą mniej czasu, więc każda chwila wydaje się być cenniejsza niż zwykle. Dlatego właśnie, kiedy zadzwonił i zaprosił mnie na obiad, byłam zdziwiona. 

Była trzynasta i okazało się, że mąż ma jakąś godzinę wolnego czasu, zanim będzie musiał wracać do biura. Ucieszyłam się, bo wspólne posiłki od kilku tygodni jadaliśmy tylko w weekendy. Ubrałam się w to, co było pod ręką, a że panowały upały była to lekka, zwiewna sukienka, po czym wybiegłam z domu.

Restauracja mieściła się niedaleko, dokładnie w połowie drogi między mieszkaniem, a jego biurem. Już na mnie czekał - przy stoliku na zewnątrz. Usiadłam, zamówiliśmy i wtedy zauważyłam, że siedzący stolik dalej mężczyzna wpatruje się we mnie usilnie. Pomyślałam, że może mnie skądś zna, albo z kimś pomylił, starałam się nie zwracać uwagi, ale jego wzrok cały czas przykuty był do mojej postaci. Widziałam, jak taksuje mnie od góry do dołu i poczułam się naga. A potem puścił do mnie oczko. 

"Włoch" - pomyślałam natychmiast, bo takie podrywanie kobiet na ulicy, w dodatki przy ich mężczyźnie skojarzyło mi się z przedstawicielami tego narodu. myśląc to chyba wpatrywałam się w niego troszkę za długo, bo uśmiechnął się szeroko i miałam wrażenie, że zaraz wstanie i podejdzie. Na szczęście wtedy odezwał się mój mąż.

- Kogo spostrzegłaś?
- Co? - zapytałam płosząc się.
- Na co tak patrzysz? Zobaczyłaś kogoś znajomego?
- Nie, nie. Zamyśliłam się.
- Spróbuj tej zupy. Obłęd.

Zaczęłam jeść, ale mój Włoch nie dawał mi spokoju. Zerkałam w jego stronę, a on cały czas zachowywał się, jakby tylko na to czekał. Uśmiechał się do mnie, machał, puszczał oczko, albo wysyłał buziaka. I patrzył, jakby rozbierał mnie wzrokiem. Podążyłam za tym spojrzeniem, które znikało gdzieś pod naszym stolikiem. Gdzieś między moimi nogami...

Cholera! Przecież stamtąd, gdzie siedział, miał świetny widok! A ja, w krótkiej, wiosennej sukience i czarnych stringach nie zdawałam sobie sprawy z tego, że pokazywałam mu wszystko... To dlatego był taki radosny. Zsunęłam nogi razem, obróciłam się bokiem i wzięłam do ust kolejną łyżkę zupy. Ale wciąż nie mogłam się skupić.

Zerknęłam na Włocha. Skinął mi głową i uśmiechnął się. Powoli zaczęłam przesuwać nogi, znowu przodem do niego. Mąż opowiadał o swoim dniu nie odrywając wzroku od talerza, a ja z rozmysłem zaczęłam rozchylać uda. Włoch patrzył z zachwytem. Tym razem zadbałam, żeby widok miał jeszcze lepszy. 

Siedziałam przed nim w rozkroku, patrząc jedynie na męża i pozornie będąc zajęta rozmową, zsunęłam dłoń na udo, a później powoli, delikatnie, jednym palcem zaczęłam podciągać sukienkę. Nie patrzyłam na jego reakcję, tylko przemieściłam dłoń na wewnętrzną stronę uda i zaczęłam wędrować ku górze. Wkrótce opuszki palców dotarły na skraj majteczek. Małym palcem przesunęłam po wilgotniejącej szparce i poczułam dreszcz. Zaryzykowałam szybkie spojrzenie - był, patrzył. Reszta palców złapała skraj materiału i zaczęłam go podważać, ciągnąć, rozciągać. Poczułam letni wietrzyk na nagiej cipeczce. 

Patrzyłam na męża, przesuwając palcami po gładkiej, wilgotnej szparce, prezentując ją obcemu mężczyźnie w całej okazałości, Podobało mi się. Przerwałam dopiero, kiedy przynieśli drugie danie. Makaron wyglądał smakowicie i w czasie jedzenia obie dłonie powędrowały do sztućców. 

Minutę później podszedł do nas kelner. Przyniósł karafkę wina i powiedział:
- To od tamtego pana, o już poszedł - dodał spoglądając na znajomy stolik. - W każdym razie kazał przekazać, że do tego dania powinno smakować idealnie.
- Dziękujemy - powiedział mój mąż. - Bardzo dziękujemy. Kochanie - tu zwrócił się do mnie, - Ty wypij, bo ja zaraz wracam do pracy. Mówiłem Ci, że będzie miło zjeść razem.
- Tak, bardzo miło - odparłam zamyślona.

Brak komentarzy: