poniedziałek, 10 stycznia 2022

Planszówkowa Okazja - ciąg dalszy

- Nie znałem Cię od tej strony - powiedziałem Joli, gdy zostaliśmy sami.
- To samo mogłabym powiedzieć o Tobie.
- Co masz na myśli - zapytałem zbity z tropu.
- Twój kutas. Jest wielki.
- Co? Wielki? To Ty wielkiego nie widziałaś. Mój nie ma nawet dwudziestu centymetrów.
- Nie chodzi mi o długość, tylko o grubość. Jest jak wałek do ciasta, albo mała gaśnica.
- He he, chyba przesadzasz, ale dzięki.
- Nie przesadzam. Zobacz sam - powiedziała sięgając po butelkę wina, która stała na blacie, po czym odwróciła się do mnie. Stałem nie rozumiejąc, więc dodała - wyjmij go, inaczej nici z porównywania.
- Sorry - odpowiedziałem, ale posłusznie rozpiąłem rozporek.
- Trzeba go postawić - powiedziała, gdy zobaczyła w jakim stanie jest mój kutas.

                    

Jola się nie cackała. Jej piękne piersi znów znalazły się na wolności, a mój kutas od razu zaczął się podnosić. Gdy poczułem na nim najpierw ręce, a chwilę później ciepły język wrócił do stanu w jakim był ledwie kwadrans wcześniej. Jola wzięła butelkę wina i porównała średnicę.
- No dobra, nie jest aż taki, ale blisko. Spójrz, nawet mam problem, żeby wziąć go w usta. Mogę tylko lizać po wierzchu.
- Za to robisz to świetnie.
- Ale chcę więcej.
- To musisz poćwiczyć szczękę.
- Nie takie więcej. Musisz mnie wyruchać. Nie przepuszczę takiej okazji. Nigdy nie miałam w sobie takiego kalibru. - Pociągnęła mnie za rękę do sypialni. Tam zsunęła majteczki i rozłożyła nogi. Nie byłem w stanie się powstrzymać i szczerze mówiąc, nawet o tym nie pomyślałem. Ani o Hubercie, jej facecie, moim kumplu. Przed oczami miałem tylko chętną na mojego kutasa przyjaciółkę, o której marzyłem tak dawno temu, że zapomniałem, że to była prawda.

Wsadzenie jej nie było łatwe. Kilka razy odsuwała się z syknięciem, a gdy się wycofywałem, zachęcała mnie ponownie. W końcu jednak udało mi się pchnąć i znaleźć w środku. Jola, cała wyprężona, wiła się pode mną usiłując znaleźć komfortową pozycję. Widać było, że sprawiam jej ból, ale jednocześnie wiedziałem, że nie chce, żebym przestał. Powoli torowałem sobie drogę wgłąb, a Jola coraz dzielniej znosiła moje popisy. W końcu wbiłem się do dna, a Jola stęknęła. W tym stęknięciu było jednak więcej rozkoszy niż bólu, więc zacząłem ją posuwać.

Co tam się działo! Jola jęczała coraz głośniej, a w końcu zaczęła krzyczeć i zrozumiałem, że przeżywa gwałtowny orgazm. Zwolniłem, ale ona oplotła mnie nogami i docisnęła, więc ponownie zwiększyłem tempo, a natężenie jej głosu wzmogło się jeszcze bardziej. Teraz był to pisk pomieszany z nieartykułowanym krzykiem. Rzucała głową na boki, a ja rżnąłem jej, już teraz rozluźnioną i dopasowaną, cipeczkę.

Jola nie przestawała krzyczeć. Zmieniał się tylko ton i natężenie. Czasem jęki były nieco cichsze, czasem przypominały wrzask, ale przez cały czas wydawała odgłosy i widać było, że jest jej dobrze. Nigdy nie miałem takiego rżnięcia i wiedziałem, że za chwilę się spuszczą. Problem w tym, że Jola cały czas oplatała mnie nogami i nie pozwalała kutasowi wysunąć się z gościnnego wnętrza. W końcu musiałem rozplątać jej nogi rękami. Wyskoczyłem w ostatniej chwili, tuż przed tym, jak strumienie gorącej spermy trysnęły na jej brzuch. Jola jęczała jeszcze przez chwilę, chociaż coraz ciszej, aż w końcu się uspokoiła. 

- No to chyba zapomnimy o całej sprawie, nie będziemy o tym rozmawiać i, co najważniejsze, nie powiemy nic Hubertowi.
- Żartujesz? Nic z tych rzeczy!
- Co? Serio chcesz mu powiedzieć?
- O czym Ty...? Nie! Hubert się nigdy nie dowie.
Ulżyło mi.
- Ale niczego nie będziemy zapominać. Będziesz mnie rżnął przy każdej nadarzającej się okazji.
- Co?
- Pstro. Nie podobało Ci się?
- Podobało. Widziałaś jak wystrzeliłem na koniec.
- No własnie. To za dobre, żeby z tego rezygnować po jednym razie. Poza tym, spójrz sam, po Twojej pale, żaden inny fiut mnie nie zadowoli - i wskazała między swoje nogi. Powiedzieć, że jej cipka była rozciągnięta, to duże niedopowiedzenie. Była zmasakrowana. Sterczące wargi były daleko od siebie, a między nimi był otwór, który nie domknął się odkąd mój penis w ostatniej chwili wyśliznął się na zewnątrz. Zdałem sobie sprawę, że gdybym chciał, mógłbym tam wsunąć rękę. I chciałem spróbować. Sięgnąłem dłonią i pogłaskałem jej krocze. Drgnęła. 
- Nie teraz, proszę.
- Nie chcesz więcej?
- Chcę. Ale nie teraz. Nie dziś. Hubert wraca dopiero jutro wieczorem. Wrócisz tu jutro rano? Albo jak chcesz, możesz zostać, tylko daj mi się trochę zregenerować.
- Ok. Ja też powinienem odpocząć. Przyjdę rano. O ósmej?
- O siódmej trzydzieści. Najpóźniej.
- Ok, - odpowiedziałem ubierając się - ja też nie mogę się już doczekać.
Posłała mi najsłodszy ze swoich uśmiechów, a później opadła na poduszkę. Nie chciałem jej budzić, więc wziąłem klucze i zamknąłem mieszkanie od zewnątrz.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

A jednak kolega, który przegrał, wygrał najwięcej... :)

Jeśli będzie następna część, i o ile ukaże się tutaj, a nie tylko w strefie VIP, fajnie byłoby poczytać o narratorze, Robercie i Tadku rżnących Jolę we trójkę.