poniedziałek, 13 lipca 2020

Grill z kolegą (#krótka historia)

Mój chłopak ma bogatych rodziców. To nie jest powód, dla którego z nim jestem, ale jest to fakt, który nie jest bez znaczenia dla dzisiejszej historii. Otóż właśnie dzięki temu, że jego rodzice są bogaci, mają ładny domek nad jeziorem, z którego pozwalają nam korzystać, jeśli tylko sami tam nie jadą. Możecie myśleć, że to działkowy domek, ale tak naprawdę to mała willa, składająca się z trzech pokoi, dużej wygodnej łazienki i aneksu kuchennego. Ale przede wszystkim godny uwagi jest ganek z widokiem na jezioro. To właśnie na ganku odbywają się najlepsze imprezy.

W ten weekend nie mieliśmy ochoty na dużą grupę znajomych, zaprosiliśmy więc jedynie jedną parę - najlepszego kumpla mojego Maćka i jego dziewczynę. Pech chciał, że dziewczyna miała jakieś zajęcia do swojej pracy doktorskiej i w ostatniej chwili okazało się, że musi jednak zostać w mieście, pojechaliśmy więc we trójkę. Wiadomo było, że impreza nie będzie taka, jak w dwie pary (więc nici z romantycznego czasu we dwoje, bo przecież nie zostawimy gościa samemu sobie), ale zapowiadał się fajny grill, a że Krzysiek zna sekretny przepis na marynatę, można było spodziewać się prawdziwej uczty. A do tego drinki.

Pić zaczęliśmy jak tylko dotarliśmy, nawet przed rozpaleniem grilla. Miałam ochotę się wyluzować po całym tygodniu stażu w szpitalu (12 godzin dziennie, cały czas na nogach). Miałam też ochotę na seks, bo przez cały tydzień byłam zbyt zmęczona, by o tym pomyśleć. Wiedziałam też, że Maciek jest napalony, bo dobierał się do mnie już w samochodzie (Krzysiek prowadził). 

Rzecz w tym, że kiedy Krzysiek przyprawił mięso i wziął się za sprawdzanie temperatury rusztu, miałam już dobrze w czubie. Chłopcy oczywiście także pili, ale mam zdecydowanie słabszą głowę. W dodatku Maciek i Krzysiek popijali piwo (wtedy chyba już czwarte), ja natomiast piłam jakieś gotowe drinki, które kupiliśmy na stacji benzynowej. Do tego zmęczenie dało mi się we znaki i powoli rozpływałam się w ramionach Maćka. 

Mięso skwierczało na grillu, chłopcy żartowali na temat seksu, jak zawsze i mimo, że Doroty (dziewczyny Krzyśka) nie było z nami, Krzysiek też był coraz bardziej nakręcony. Chłopcy jak zawsze żartowali na temat rozmiaru swoich penisów i ilości podbojów, oczywiście przesadzając w ten sympatyczny, żartobliwy sposób, a ja byłam w takim błogim ni to podnieconym, ni rozleniwionym stanie. Wiedziałam, że maciek jest podniecony i podobało mi się to, jak na niego działałam. 

W pewnym momencie, kiedy Krzysiek wstał i odszedł do grilla, sprawdzić, czy mięso nie jest przypadkiem gotowe, Maciek zdjął mi bluzkę (stanika pozbyłam się wcześniej) i usadził mnie przodem do siebie tak, że gdy jego kumpel wrócił do nas, widział tylko moje nagie plecy, natomiast był pewien, że nie mam nic na sobie. Maciek całował mnie namiętnie, a w przerwach tulił, pociągając z butelki i dowcipkując z Krzyśkiem. Ten ostatni oczywiście namawiał mnie, żebym się do niego odwróciła, ale odwracałam się jedynie głową, w dodatku zasłaniając piersi ręką. W końcu jednak całowanie (uwielbiam się całować) sprawiło, że przestałam być czujna i Maciek odwrócił nas jakoś bokiem do Krzyśka. Całowaliśmy się dalej, ale teraz kolega miał już zdecydowanie lepszy widok na moje piersi. Czułam, jak sutki mi stoją i jak pojawia się gęsia skórka, trochę z zimna, trochę z podniecenia.

W pewnej chwili zerknęłam na Krzyśka i zobaczyłam wybrzuszenie w jego spodniach, które delikatnie pocierał dłonią, patrząc na nas. Maciek odchylił mnie do tyłu i lizał moje sutki, a ja uśmiechając się patrzyłam Krzyśkowi w oczy. To było podniecające, szczególnie, że czułam jak penis mojego chłopaka, sztywny wbija mi się w udo. Wróciliśmy do całowania, a moja dłoń powędrowała w kierunku Maćkowego rozporka, głaszcząc jego fujarę przez spodnie dokładnie tak, jak przed chwilą zaobserwowałam to u Krzyśka. 

Gdy odwróciłam się do naszego przyjaciela chwilę później, rozporek miał już rozpięty, a penisa na wierzchu. Widziałam, że spłoszył się widząc, że go widzę i schował się w cieniu stolika, ale i tak zdążyłam się dobrze przyjrzeć. Wydaje mi się, że on nie przesadzał, gdy zachwalał wielkość swojego przyrodzenia. Zorientowałam się, że przyglądam się nieco zbyt nachalnie, a Maciek obrócił mnie tyłem do siebie, przodem do kumpla i całuje moją szyję, dłońmi pieszcząc moje piersi. Byłam bardzo podniecona, więc kiedy szepnął mi do ucha "na co masz ochotę Kochanie?", odpowiedziałam "chcę obciągnąć Twojemu koledze".

Sama wystraszyłam się tego, co powiedziałam, ale stało się, a oni obaj to usłyszeli. Maciek w pierwszej chwili zesztywniał i widziałam, że jest zaskoczony tą odpowiedzią, ale później alkohol i podniecenie wzięło górę, bo powiedział "no to idź" i delikatnie pchnął mnie w stronę Krzyśka. Nie spodziewałam się tego, ale wstałam, a Krzysiek z wyrazem niedowierzania znów odwrócił się w moją stronę, a jego penis ponownie wychynął spod stołu. Spojrzałam na niego i wiedziałam, że to zrobię.

I zrobiłam. Padłam na kolana przed najlepszym kumplem mojego chłopaka i bez zbędnych ceregieli wzięłam w usta jego kutasa. To może za dużo powiedziane, bo był za duży, ale zaczęłam go lizać i pieścić dłonią. Próbowałam wziąć w usta, ale mieścił się tylko koniuszek. Czułam się jednak dziwnie wolna. Szczególnie, gdy spojrzałam na Maćka i zobaczyłam, że najspokojniej w świecie wyciągnął fiuta i wali go powoli dłonią. Skupiłam się na Krzyśku, a raczej na jego penisie. Parę minut później poczułam, że moje majtki są zupełnie przemoczone. Podniosłam się, umieściłam wielkiego Krzyśkowego fiuta między swoimi piersiami, których widok doprowadził go do obecnego stanu, zebrałam się na odwagę i powiedziałam:

- A teraz weźcie mnie do sypialni i zerżnijcie jak swoją. Obaj...

Brak komentarzy: