wtorek, 30 czerwca 2020

Kochanka dyrektora

Od pewnego czasu chętniej chodzę do pracy. I to nie dlatego, że jest lżej, bo nie jest. Nie dlatego, że w pracy jakby mniejszy tłok, bo część obsady pracuje z domu - to faktycznie miłe, ale przepisy bhp w czasie epidemii skutecznie to równoważą. To także nie jest zasługa nowych klientów, czy pasjonujących projektów, ponieważ klientów nowych nie ma, a projekty są zupełnie zwyczajne. zasługą jest to, że Agnieszka, asystentka dyrektora, zwróciła na mnie jakby większą uwagę, a ja odważyłem się z nią poflirtować.

                    

Agnieszka to prawdziwa seksbomba i myślę, że dyrektor zatrudnił ją tylko z tego powodu. Co prawda obsługiwała pocztę, kalendarz i robiła wszystko to, co sekretarka powinna, ale jej piękne, kształtne piersi i jędrny tyłek, który szałowo wyglądał w krótkich spódniczkach sprawiał, że umiejętność pracy biurowej schodziła na dalszy plan. A mnie udało się zaprosić ją na randkę.

Podobała mi się odkąd pół roku temu zaczęła u nas pracować, ale początkowo słabo się znaliśmy, a później w biurze było zdecydowanie za dużo ludzi, byśmy mogli choćby delikatnie poflirtować. Dopiero na początku kwietnia się odważyłem i okazało się, że Agnieszka przyjęła to chętnie. Zacząłem myśleć, że być może wpadłem jej w oko. Widziałem także Adama, który próbował się do niej zbliżyć, a ona dawała mu do zrozumienia, że łączą ich tylko zależności służbowe. A Adam był kierownikiem sąsiedniego działu. Agnieszce więc nie chodziło o kogoś z pozycją.

Umówiliśmy się na dzisiaj po dwudziestej. Miałem odebrać ją ze strzeżonego osiedla, gdzie mieszkała. W planach, poza kolacją miałem jeszcze amatorski teatr, który dawał zabawne przedstawienia w parku niedaleko restauracji i tańce w klubie obok mojego mieszkania. Tak - to była moja strategia, bo wychodząc z tańców mogliśmy iść do mnie. Zobaczymy jak się sprawy potoczą.

Na razie jednak czas był popracować. A w południe zorientowałem się, że myśląc o wieczorze straciłem dobre cztery godziny, przez które nic nie zrobiłem. W dodatku zorientowałem się, że półtorej godziny temu dostałem od szefa maila, w którym kazał mi natychmiast do siebie przyjść i poważnie zastanawiałem się, czy nie wymknąć się z biura i nie załatwić sobie zwolnienia lekarskiego. Jak się wytłumaczę z tego, że przez półtorej godziny nie znalazłem czasu, żeby wejść jedno piętro wewnętrzną klatką schodową i zgłosić się na wezwanie? Cóż, trzeba to wziąć na klatę.

Po schodach wskakiwałem po dwa stopnie, korytarz prawie przebiegłem i znalazłem się przy drzwiach gabinetu dyrektora, które nie były nawet zamknięte na klamkę. No tak - na tym piętrze mogła być co najwyżej sekretarka, bo cała reszta kadry została dziś w domach. A Agnieszki przy jej biurku nie było. Nie traciłem czasu na pukanie, bo przecież i tak byłem spóźniony, a dyrektor powinien być już i tak mocno wkurzony. Wmaszerowałem do gabinetu i zamarłem.

Naga Agnieszka klęczała na sofie w pozycji na pieska, a dyrektor pieprzył jej mocno wypiętą cipeczkę. Na domiar złego, jej ręka znajdowała się między nogami, a ona jęczała pieszcząc swoją łechtaczkę. Szef był czerwony na twarzy, a jego wystający z rozporka fiut raz za razem znikał w cipce dziewczyny, którą miałem dzisiaj zabrać na randkę.

Zobaczyli mnie jednocześnie kilka sekund później, gdy chciałem się dyskretnie wycofać. Natychmiast przerwali to co robili, ale było za późno, by udawać, że "to nie to co myślę", dlatego nawet nie próbowali. Szef westchnął, zapinając rozporek.
- No ładnie. Przyłapałeś nas. Dlaczego w ogóle wchodzisz bez pukania? A z resztą to teraz nie jest najważniejsze. Najważniejsze, żeby nic z tego co widziałeś nie wyszło poza ten gabinet. Moja żona nigdy nie może się dowiedzieć.
- Jasne szefie...
- Nie jasne szefie. Teraz tak mówisz, ale jak dojdzie co do czego, to... Cholera, nawet premia czy podwyżka nie załatwi sprawy.
Spojrzałem na Agnieszkę, która nadal tkwiła w tej samej, wypiętej pozycji i w zasadzie wyglądała na rozbawioną całą sytuacją. Nie była zawstydzona ani zażenowana, a na jej ustach gościł cień uśmiechu. Zacząłem się uśmiechać, ale w tym momencie dotarło do mnie, że powinienem nadal słuchać szefa.
- Dobra, słuchaj, wyjście jest tylko jedno.
- Tak szefie?
- Rozbieraj się... Dołączysz do nas. Pani Agnieszka nie będzie chyba miała nic przeciwko w tej sytuacji?
- W tej sytuacji nie, szefie - odparła, wciąż w pozycji na czworaka Agnieszka, uśmiechając się promiennie do nas obu.
- No to załatwione - powiedział szef i ponownie rozpiął rozporek.

Kiedy podszedłem od strony oparcia, także rozpinając rozporek, dyrektor znów posuwał dziewczynę moich marzeń, która tymczasem czekała na mojego fiuta. Wyszeptała coś do mnie i puściła oko, a potem wzięła mnie w usta. Były delikatne, kiedy zataczała językiem koła, drażniąc mój napletek. Pała oczywiście stała mi od dłuższej chwili. Miałem na nią straszną ochotę, ale czułem, że muszę się zadowolić ustami, bo pan dyrektor tak łatwo nie odpuści sobie prawa do posuwania jej cipeczki. Przynajmniej to na mnie koncentrowała teraz całą uwagę i to w moje oczy patrzyła.

Po kilku minutach zrobiło mi się bardzo gorąco i postanowiłem wrzucić ciuchy. Gdy to robiłem, szef i sekretarka zmienili pozycję, więc teraz mogłem, już nagi, usiąść na skórzanej sofie. Agnieszka ponownie wzięła mojego penisa w usta, ale tym razem położyłem rękę na jej głowie i sam dyktowałem tempo pieprząc jej usta i docierając aż do migdałków. Czułem też każde pchnięcie szefa, po którym usta Agnieszki nasuwały się na mojego kutasa w zupełnie innym niż dyktowany przeze mnie rytmie. To było fantastyczne i bardzo podniecające. Czułem, że dochodzę.

Najwyraźniej jednak to samo czuł szef, bo kazał Adze klęknąć pomiędzy nami i zaczęliśmy walić tuż przy jej twarzy. Ja spuściłem się niemal natychmiast, zalewając jej usta i piersi, a Agnieszka od razu zaczęła wylizywać mojego fiuta z resztek spermy, podczas gdy szef walił z pełną prędkością i wstrzymywał oddech. Wiedziałem, że za chwile dojdzie. Aga też to wyczuła. Wyjęła mnie ze swoich ust i odwróciła się do dyrektora, który położył fiuta na jej twarzy i spuścił się, obficie zalewając jej twarz i włosy. Widok był... niecodzienny, ale podniecający.

Dość powiedzieć, że Agnieszka zaraz potem poszła pod prysznic, który zainstalowany był w dyrektorskiej łazience. Musiała umyć włosy i spłukać z siebie całą nasza spermę. W tym czasie ubrałem się, ale dyrektor przywołał mnie do siebie i usadził przy stoliku dla gości. Nalał do kryształowych szklanek whisky z karafki, usiadł obok i powiedział:
- No dobrze. Jedną kwestię mamy załatwioną, ale teraz czas podyskutować o podwyżce. I awansie? - spojrzał na mnie pytająco. Postanowiłem dobrze rozegrać swoje karty.
- Tylko pod warunkiem, że będę mógł czasem w ramach pracy skorzystać z pomocy Pańskiej sekretarki, szefie - odpowiedziałem.
- Chyba się dogadamy - powiedział z uśmiechem i stuknął swoją szklaneczką w moje naczynie.