wtorek, 16 czerwca 2020

Gdy zawodzi logistyka (#krótka historia)

Jakiś czas temu miałam dwóch chłopaków. Pierwszy mieszkał blisko, co było wygodne, bo mogliśmy się często widywać, chodzić razem do kina, czy do klubu. Drugi, który podobał mi się bardziej, mieszkał prawie sto kilometrów ode mnie, więc odwiedzał mnie "od święta" - przeważnie wpadał na noc w weekendy i był raczej kochankiem niż chłopakiem. Mam tu na myśli, że spotykaliśmy się tylko u mnie, nigdzie nie wychodziliśmy, a czas spędzaliśmy albo w sypialni, albo przed telewizorem. Ten układ działał przez rok, a mój "chłopak z sąsiedztwa" wiedział, że co jakiś czas przyjeżdża do mnie kuzyn, który handluje autami i wtedy nocuje u mnie. A żeby nie doniósł rodzicom, że mam chłopaka (tak wiem, głupio, ale tylko taki powód wymyśliłam), to nie mógł go poznać. 


Wszystko szło dobrze, aż do pewnego razu, gdy mój "chłopak na dojazdy" postanowił mi zrobić niespodziankę i przyjechał w sobotni wieczór. To była nasza rocznica, o czym jednak kompletnie zapomniałam. Jakby tego było mało, zapomniałam zamknąć drzwi wejściowe. I stało się - przyjechał, wszedł do mieszkania, w jednym ręku miał bukiet pięknych róż, w drugim szampana i pudełko czekoladek (ale takich ekskluzywnych, robionych na zamówienie i ręcznie pakowanych) i zastał mnie nagą, klęczącą przed innym facetem i regularnie obciągającą jego kutasa.

Na domiar złego "co jest, kurwa" powiedzieli dokładnie w tym samym momencie. Zerwałam się na równe nogi, co nie wypadło najlepiej, bo byłam naga, piersi miałam czerwone od macania, ściskania i szczypania, a twarz mokrą od śliny, która spływała mi po brodzie. Kiedy zorientowałam się jak wyglądam, wskoczyłam w otwarte drzwi łazienki i zatrzasnęłam je za sobą. Słyszałam podniesione głosy, kiedy płukałam twarz i usta, zastanawiając się co mam zrobić w tej sytuacji i jak nie stracić przynajmniej jednego z nich. Nie wymyśliłam niczego, ale instynkt podpowiadał mi, że lepiej wyjść niż grać na czas, bo być może panowie już się pozabijali - w mieszkaniu było podejrzanie cicho. 

Wróciłam do pokoju myśląc, że być może wyszli, ale nie. Siedzieli obok siebie na kanapie. Gdyby wzrok mógł zabijać, pewnie padłabym martwa. Zupełnie nie wiedziałam co robić, więc zapytałam, czy chcą coś do picia. Wtedy "przyjezdny" wstał, podszedł do mnie, chwycił za kark i przyprowadził do sofy, gdzie rzucił mnie na kolana niczym kukłę. Wtedy ten drugi rozpiął rozporek i powiedział:
- Skoro umawiałaś się z nami oboma, to pewnie lubisz nasze kutasy. Postanowiliśmy, że dzisiaj weźmiesz je oba na raz.
Po czym chwycił mnie za głowę i docisnął do swojego penisa. Wepchnął mi go do gardła tak, że nie mogłam oddychać, a wtedy poczułam, że ten drugi wciska mi się w cipkę. Ten w ustach nadal nawet nie drgnął, zaczynało mi brakować powietrza, kiedy ten drugi zaczął mnie posuwać z taką siłą, że siłą rzeczy ten pierwszy wbijał mi się coraz głębiej w przełyk. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, kiedy wyszarpnął go z moich ust. Wtedy się zamienili i w ustach znalazł się tamten, smakujący moją cipą, który podobał mi się bardziej. A "sąsiad" zaczął rżnąć piczkę.

Zmienili się tak ze cztery razy, za każdym razem wkładając mi do gardła tak głęboko, że prawie traciłam przytomność, a potem "tubylec" kazał mi usiąść na swoim berle. Tak powiedział - "berło". Wpasowałam się na niego cipeczką, ale tylko pokręcił głową i powiedział, że siada się dupą. Z trudem, ale nabiłam się na jego fiuta, a wtedy ten drugi uniósł moje nogi (natychmiast zjechałam po kutasie, który wszedł naprawdę głęboko) i wsunął mi się w picz. Pierdolił ją jak dziki zwierz, a skoro miałam wypełnioną dupę, czułam go podwójnie mocno. Ból i rozkosz mieszały się jak w dobrym koktajlu. 

Po chwili ten drugi usiadł i kazał mi się dosiąść, tym razem pozwolił mi to zrobić cipeczką, a "sąsiad" zaszedł mnie od tyłu. Kiedy już myślałam, że znów wejdzie w mój tyłek, a nawet się na to przygotowałam, on zaczął się wciskać w cipkę, obok kolegi. Gdy mu się udało, krzyknęłam z bólu, ale na nim nie zrobiło to żadnego wrażenia, mimo, że myślę, że wsadzając mi dwa chuje w cipę, trochę ją rozdarli. Żaden z nich nie miał małego. Ból jednak szybko zamienił się w rozkosz i doszłam, czując w sobie dwa, ocierające się o siebie kutasy. Szczytowałam dłuższą chwilę, a gdy skończyłam, przyszła kolej na moich chłopaków. Jednak nie zamierzali zrobić tego w tej pozycji. Położyli mnie na sofie na boku, jednemu z nich ssałam (nie wiem już któremu), podczas gdy drugi wsadził mi w tyłek i doszedł posuwając moją ciasną dziurkę. Powiedział nawet, że cipka jest tak rozepchnięta, że w cipce nie da się dojść.

Gdy tylko wyszedł, jego miejsce zajął ten, któremu ssałam. Powiedział, że mnie "dorżnie" i dokładnie tak się poczułam, kiedy po raz kolejny dzisiaj miałam chuja w dupie. Użył mojej ciasnej dziurki, żeby się spuścić, podobnie jak kolega przed chwilą, a później z niej wyszedł. Czułam, jak sperma wylewa mi się z tyłka i kapie na sofę, ale nie mogłam nic zrobić. Byłam wykończona i obolała. Ale najciekawsze, że chłopaki jakoś złapali kontakt i przez jakiś czas miałam dwóch chłopaków, którzy o sobie wiedzieli i często brali mnie na dwa baty. Z jednej strony ulżyło mi, że nie musiałam sie ukrywać, ale z drugiej, zawsze potem strasznie bolała mnie dupa...

Brak komentarzy: