wtorek, 17 marca 2020

Witaj Sąsiedzie #1 (#krótka historia)

- Witaj sąsiedzie. Czy mogę pożyczyć szklankę cukru? - zapytała od progu. Stałem w szlafroku ociekając wodą. Wyciągnęła mnie spod prysznica. Dzwoniła do drzwi tyle razy, że myślałem, że coś się stało. Mój wyraz twarzy nie był chyba zbyt przyjazny, bo zaraz dodała - mąż zażyczył sobie ciasto, a że normalnie nie używamy cukru, to nie mam nic w domu. Proszę - dodała.
- Jasne. Powinienem mieć - sięgnąłem do szafki i podałem jej całą torbę cukru.
- Och, dziękuję. Oddam następnym razem. 
To mówiąc odwróciła się na pięcie i poszła w kierunku schodów. Kiedy znikała za rogiem korytarza, odwróciła się jeszcze na moment i uśmiechnęła lekko. Spojrzałem w dół. Oczywiście. Mój źle zawiązany szlafrok rozchylił się nieco na dole. Zamknąłem drzwi.

*  *  *


Do dzwonka dołączyło natarczywe pukanie. Uchyliłem drzwi a te natychmiast otworzyły się gwałtownie, uderzając mnie w czoło. Sąsiadka wpadła jak burza i od razu zaczęła trajkotać.
- Przepraszam sąsiedzie, ale stałam tam dłuższą chwilę i chyba ktoś szedł, a nie chciałam pokazywać się w takim stroju - to mówiąc delikatnie rozchyliła szlafrok, który miała na sobie. Ten moment pozwolił mi zauważyć, że pod spodem nie ma na sobie nic.
- Ale... - zacząłem.
- Przyszłam oddać cukier - powiedziała z promiennym uśmiechem.
Przyjrzałem się jej dokładnie.
- To gdzie on jest? - zapytałem
- Szlag - odpowiedziała i naparła na mnie całym ciałem. Jej ręka powędrowała do mojego rozporka, a usta wylądowały na moich ustach. Język znalazł drogę do środka i już po chwili tańczył spleciony z moim. Gdy tylko rozpięła mi rozporek, natychmiast opadła na kolana i wpakowała sobie do ust mojego jeszcze nie twardego członka, który jednak szybko zaczął się podnosić. Nabrzmiał w jej ustach, ale nadal mieścił się w nich cały. Czubek musiał tkwić głęboko w gardle, ale nie przeszkodziło to mojej napalonej sąsiadce wysunąć języka i w trakcie przełykania kutasa, lizać mi jaja. Z otwartymi ustami udało się jej wcisnąć mojego penisa jeszcze głębiej do gardła, a ja nie wytrzymałem i spuściłem się prosto w jej przełyk po zaledwie minucie takiej zabawy. Odsunęła się i spojrzała mi w oczy.
- Cóż, liczyłam na więcej - powiedziała, chociaż absolutnie nie wyglądała na zawiedzioną - ale chyba będzie jeszcze okazja. Musze przecież przyjść i oddać ten cukier, prawda? - puściła do mnie oko. 

Brak komentarzy: