czwartek, 9 stycznia 2020

Reklamówka (#krótka historia)

- Nie, nie nie! To wszystko do dupy. Zamieńcie mi ją na blondynkę. Dziesięć minut przerwy!
- Ale boss, to nie zadziała.
- Zadziała. Blondynki zawsze działają - szef, mimo że dobiegał już siedemdziesiątki, na planie nadal był energiczny.
- Nie zadziała, bo po pierwsze w dziesięć minut to ja ci nie znajdę blondynki, a po drugie, to całą scenografię i światełko mamy dobrane pod kolor włosów pani Moniki.
- A ja Ci mówię, że pani Monika może iść się utopić, bo nie zagra w tej produkcji i tyle! - trzaskając drzwiami odkrzyknął boss.
Krzysiek odwrócił się do zdezorientowanej aktorki ubranej w strój seksownej, żeńskiej wersji świętego Mikołaja i wzruszył ramionami. Monika przywołała go gestem i usunęła się w kąt pomieszczenia.

- Słuchaj - zaczęła - nie po to Ci robiłam laskę przez trzy dni, żebyś mi teraz odebrał tę reklamówkę.
- Ale co ja mogę? Poza tym to nie ja Ci ją odbieram.
- Powtarzam, nie ssałam Twojego kutasa dla przyjemności!
- Zaskarż mnie. To podobno teraz modne. Tylko przypominam, że obiecałem, że przejdziesz eliminacje. To, czy cię nie wywalą już na etapie produkcji to już nie moje zmartwienie.
Monikę zatkało, ale dość szybko odzyskała rezon.
- To może ja się przefarbuję?
- Nieee... do dupy ten pomysł.
- Masz lepszy?
- Cóż, możliwe...
- Jaki?
- Taki, który Ci się nie spodoba.
- Ech... wal.
Krzysiek zrobił efektowną pauzę, co prawda nie po to, żeby wywołać suspens, ale po to, by łyknąć z przemyconej w kieszeni piersiówki, ale wyszło jak wyszło.
- Musisz iść do bossa i poprosić go o tę rolę.
- Przecież słyszałeś...
- Nie o tym mówię. Musisz do niego iść na osobności. 
- To pomoże?
- Lubi młode dupy...
- Aaa... tak poprosić! Nie ma mowy! To staruch.
- No, jeśli nie chcesz tej roli.
- Ale to staruch!
- Jeśli to Cię pocieszy, poprzednie dziewczyny mówiły, że jest całkiem do rzeczy tam na dole.
- Mówisz, że mam mu obciągnąć i będę miała rolę?
- Moim zdaniem warto spróbować.
- Ech... czego się nie robi dla kariery - Monika odwróciła się w kierunku drzwi do części biurowej, za którymi chwile temu zniknął boss.
- Monika! - Krzysiek zawołał za aktorką.
- Tak?
- Boss zamiast loda, woli w tyłek. Tak, żebyś wiedziała - puścił do niej oko.
- Świnia! Odpowiedziała Monika i ruszyła do drzwi.

Gdy drzwi się za nią zamknęły, Krzysiek uśmiechnął się do siebie i wyszeptał, uważając, by nikt go nie usłyszał:
- Tak jak się umawialiśmy szefie. Szczęśliwego nowego roku...

Brak komentarzy: