poniedziałek, 28 stycznia 2019

Jak to jest być z nimfomanką - początek

To, że poznałem Martę na imprezie, na której zrobiła mi laskę, zanim poznała moje imię powinno dać mi do myślenia. To, że zaliczyłem ją z pięć razy, na różnych imprezach, zanim jeszcze byliśmy parą, tym bardziej. Kiedy powiedziałem chłopakom, że chodzę z Martą, spojrzeli na mnie jak na wariata, a Andrzej dodał:
- Z Martą? Przecież to pieprzona nimfomanka!

                    

Ok, przyjąłem to do wiadomości i pomyślałem sobie "dam radę". W końcu lepiej spotykać się z nimfomanką wiedząc, czego mogę się spodziewać, niż dowiedzieć się nagle. Poza tym, to chyba dobrze, że lubi seks (tak myślał mój dwudziestoletni umysł). Wystarczy, że będę ją regularnie zaspokajał, a wszystko będzie dobrze. Jakże się myliłem.

Po mniej więcej tygodniu bycia razem, znaleźliśmy się w klubie na imprezie. W klubie, w którym bywała dużo częściej ode mnie. Właściwie wpuszczono nas tylko dzięki niej. Znała bramkarza, barmanów, całą obsługę... ze wszystkimi była na "ty". Miała też spore rabaty, więc to ona chodziła do baru po kolejne drinki. Brała dwa w cenie jednego, a to dla studenta spore odciążenie. Ja tylko płaciłem.

Przy którejś kolejce musiałem jednak iść do toalety, więc ruszyłem za nią. Przechodząc koło baru usłyszałem, jak jakiś koleś komentuje jej duży biust. Myślałem, żeby ruszyć do niego, ale reakcja Marty aż mnie wryła.
- Ej mała, masz niezłe cycki - powiedział tamten, na co moja dziewczyna odwróciła się, zmierzyła go spojrzeniem od góry do dołu, zatrzymując na mgnienie oka spojrzenie w okolicach rozporka i odparła:
- Powtórz to za dziesięć minut, kiedy będziesz mnie pieprzył w kiblu.
Koleś się zmieszał, więc pomyślałem, że wszystko gra i ruszyłem do toalety. Po drodze spotkałem Andrzeja z jakąś dziewczyną, wymieniliśmy dwa słowa i dopiero poszedłem do toalety. 

Musicie wiedzieć, że w tym klubie były dwie toalety. Jedna ogólnodostępna, do której chodzili wszyscy i nie dość, że zawsze byłą do niej kolejka, to jeszcze śmierdziało tam strasznie. Marta pokazała mi jednak drugą toaletę, o której prawie nikt nie wiedział. Była na zapleczu i używał jej głównie personel. Ale była to zwykła łazienka dla klientów. Bez kolejki i zawsze czysta. Tam właśnie wszedłem.

Wy pewnie spodziewacie się, co zastałem. Ja jednak byłem zaskoczony. Na lewej ścianie, zaraz przy wejściu był blat, w który wpuszczono cztery umywalki. Kiedy wszedłem, Marta leżała na plecach między pierwszą a drugą umywalką. Jej nogi były szeroko rozsunięte i trzymane w powietrzu przez gościa, którego widziałem przy barze. Bluzka Marty była zadarta, stanik rozpięty, a wielkie piersi kołysały się w takt jego pchnięć. Jakby tego było mało, przy czwartej umywalce stał jakiś chudy, rudy typek i walił konia patrząc na to wszystko. 

- To co teraz sądzisz o moich cyckach? - zapytała Marta, jęcząc poszczególne sylaby pomiędzy pchnięciami. 
- Są świetne. A co Ty sądzisz o moim kutasie?
- Miałam większe. Nawet w tym tygodniu.
Gość wyraźnie zgubił rytm i chyba chciał się wycofać.
- Ale pierdol mnie! Nie przestawaj. Jak już zacząłeś, to musisz skończyć, albo rudy Cię zastąpi!
Rudy drgnął. Nie wiem tylko, czy dlatego, że była o nim mowa, czy szykował się już do zajęcia pozycji. Mnie chyba nikt z obecnych nie zauważył i przez chwilę zastanawiałem się, czy się nie wycofać. Ale w końcu Marta byłą moją dziewczyną, więc mogłem chociaż popatrzeć. Wiedziałem, że wcześniej czy później do tego dojdzie i postanowiłem znieść to jak facet. Kiedy jednak Pan Ruchacz wyciągnął penisa, zsunął z niego prezerwatywę i strzelił gęstym strumieniem na brzuch Marty, poczułem się dziwnie. Moja dziewczyna za to spojrzała na rudego i powiedziała:
- Chcesz dolać młody?
Faktycznie, dopiero teraz zwróciłem na to uwagę. Jeśli ten koleś miał osiemnaście lat, to wyglądał młodo. Podejrzewałem raczej, że ma jakieś szesnaście. Nie przeszkadzało mu to jednak podejść do Marty i dokończyć rękodzieła, celując prosto w jej bujny biust. Wystrzelił mniej okazale, niż myjący właśnie fiuta przy umywalce numer trzy Ruchacz, ale i tak ładnie polukrował lewy cycek. 

Poczułem, że mi też coś się należy. Dziarsko wkroczyłem na plac boju, wyciągając lancę. Marta chyba dopiero teraz mnie zobaczyła, ale bynajmniej nie była skrępowana:
- O cześć, Kochanie. Dołączysz się?
- O tak - odpowiedziałem i wyciągnąłem z kieszeni gumkę.
- No coś Ty. Jesteśmy parą. Ty możesz bez. 
Może powinienem się zastanowić ilu przede mną usłyszało taką propozycję, ale stojąc między jej rozchylonymi nogami jakoś nie mogłem zebrać myśli. Wbiłem się z całym impetem. Marta aż jęknęła, mimo że mój kutas nie był z gatunku olbrzymich.
- Widzisz. Tak to się robi - powiedziała do wychodzącego z pomieszczenia Ruchacza. - Mocniej Kochanie. Popraw to, co tamten spartolił. O taaak!
I w tym momencie doszła. Tak po prostu. Jeszcze nigdy z taką łatwością nie doprowadziłem kobiety do szczytu. No dobrze - miałem pomocników, ale to i tak był mój rekord i zamierzałem być z niego dumny. Mimo wszystko, Marta postarała się, bym czuł się w tej sytuacji wyjątkowo. Po wszystkim powiedziała, że jako pierwszy jej chłopak zniosłem taką sytuację tak dzielnie i że to nam bardzo dobrze wróży na przyszłość. Postanowiłem zobaczyć, co ta przyszłość przyniesie.

Brak komentarzy: