środa, 13 czerwca 2018

Mocno zakrapiana impreza i urwany film

Więcej nie piję. Wiem, mówiłem to już wielokrotnie, ale tym razem mówię serio. Właśnie obudziłem się po imprezie, na której urwał mi się film. Przez dłuższą chwilę nie wiedziałem gdzie jestem. Kiedy zacząłem sobie przypominać, poszedłem szukać żony. Znalazłem ją, ale to w jakiej sytuacji ją znalazłem spowodowało deklarację - więcej nie piję!

                    

Znajomy, u którego odbywała się impreza ma duży dom na mazurach. Pojechaliśmy do niego pierwszy raz, żona prawie nie piła, ale ja jak zwykle poszedłem w tango. Rano obudziłem się na kamiennej posadzce w łazience. Wszystko mnie bolało, było mi zimno i czułem się połamany. Szukałem żony. Odwiedzałem kolejne pokoje, w większości puste, ale w niektórych spali ludzie, których pamiętam jak przez mgłę z wczorajszego wieczoru. W końcu zajrzałem do właściwego pokoju. Była tam moja żona, ale nie sama.

Na rozłożonym tapczanie leżał jakiś mężczyzna. Spał, kompletnie pijany. Miał zwieszoną głowę, a ślina ściekała mu z otwartych ust. Moja żona leżała półnaga, z głową na jego kolanach i z zamkniętymi oczami, od niechcenia lizała jego dość sztywną, chociaż całkowicie pokrytą spermą pałę. Widok był podniecający i przerażający. Obydwoje byli pijani, chociaż Halinka nie tak bardzo jak jej towarzysz. Gdy wszedłem do pokoju, otworzyła oczy i uśmiechnęła się do mnie niepewnie. Po chwili odwróciła się i zaczęła szukać bluzki i stanika.

Poszliśmy do jednego z wolnych pokoi i zacząłem ją wypytywać, co do cholery właściwie się stało? Jak do tego doszło? O co chodzi? Dowiedziałem się wszystkiego po kolei. Jak to przyszliśmy, nie było wielu gości, bo z powodu wichury wiele osób nie dojechało (wiele drzew powalonych na drodze odcięło domek od reszty świata), zatem obecni byli tylko ci, którzy przyjechali odpowiednio wcześniej. Większość towarzystwa to byli mężczyźni, zatem nieliczne panie były obtańcowywane na zmianę, a panowie pili pomiędzy tańcami.

Efekt był taki, że większość pań była zmęczona, a panów pijana. Część pań poszła więc się położyć (ich mężowie w dużej części również), natomiast te co zostały wypiły parę drinków i z powodu zmęczenia szybko się upiły. A wtedy zaczęło się robić... nieco dziko. Zaczęło się na parkiecie. Tańcząc z Halinką zauważyłem, że żona kolegi jest śmiało obmacywana przez innego znajomego. Podnieciło mnie to i sam zacząłem dobierać się do swojej żony. Ona, gdy poczuła moje dłonie na pupie i sztywniejącego penisa na udzie także uległa sytuacji. Zaczęliśmy się całować i nie przerwaliśmy aż do końca piosenki. Wtedy ja zszedłem z parkietu, a do Halinki podszedł jakiś inny facet, żeby poprosić ją do tańca - nadal cierpieliśmy na deficyt kobiet. A ona, podchmielona, kontynuowała taniec, jakby nadal tańczyła ze mną. Przytulała się do niego, głaskała go, całowała. Pozwalała mu też się macać po tyłku. Nie pamiętałem tego, ale kiedy opowiadała, zaczynało do mnie wracać. Nie było to zupełnie niemiłe uczucie, chociaż zazdrość i tak brała górę.

Podobno zorientowała się co robi dopiero, kiedy piosenka się skończyła, a facet wsadził jej język w usta. Nie odepchnęła go tylko dlatego, że sama wszystko zainicjowała. Skończyli pocałunek i w popłochu zeszła z parkietu. Oczywiście większość pozostałych mężczyzn wszystko widziała, więc miała nawet więcej zaproszeń do tańca. Przepraszała mnie nawet i prosiła, żebyśmy poszli do pokoju, ale podobno powiedziałem jej, że nic się nie stało, że mi się podobało i że jeśli chce, to może wracać na parkiet, a ja chętnie popatrzę.

Wróciła na parkiet i od razu zaczęli z nią tańczyć dwaj koledzy. Jeden z tyłu, drugi z przodu. Obmacywali ją tak nachalnie, że myślałem, że im przyłoży. Ale nie - uśmiechała się nawet, kiedy klepali ją po tyłku. To byli jej dobrzy znajomi i chyba od dawna mięli na nią chrapkę. Pamiętam teraz, jaki podniecony byłem, kiedy zaczęli się z nią na zmianę namiętnie całować. To chyba ten moment wszystko zmienił. U mnie i u Halinki. Ja puściłem wodze fantazji, a Ona zaczęła się wyluzowywać. Koledzy poczynali sobie coraz śmielej - ten z tyłu ocierał się o jej tyłek, a ten z przodu całował, a jego ręce były pod jej bluzką. Rozejrzałem się po sali, ale o dziwo nikt nie patrzył w ich stronę. Niedobitki zajęte były rozmowami, robieniem drinków i piciem. Jedyna tańcząca para zajęta była sobą.

Gdy ponownie spojrzałem na parkiet, moja żonka masowała obu panów przez spodnie. Teraz, to co robili, niewiele miało wspólnego z tańcem. Regularna macanka. Piosenka się skończyła, więc usiedli, ale nadal we trójkę. Halinka ominęła swoje miejsce obok mnie i usiadła między panami na kanapie. Tam kontynuowali co zaczęli. Tym razem jednak obaj włożyli ręce pod jej bluzkę, a po chwili zdjęła biustonosz i odłożyła za oparcie kanapy. Dalej masowała ich kutasy przez spodnie, ale teraz było dokładnie widać ich kształty. Dziwiłem się, że nadal nikt nie zwracał na nią uwagi, ale wtedy zauważyłem tego gościa, który tańczył z nią zaraz po mnie. Stał przy barze, ale zerkał na Halinkę i najwyraźniej też masował się przez spodnie. Dość dyskretnie, muszę przyznać.

W tym czasie moja trójka już się rozochociła na całego. Bluzka Halinki była tak podwinięta, że niemal było widać jej piersi, a rozporki oby mężczyzn rozsunięte. W każdym tkwiła jedna dłoń mojej żony i powoli się przesuwała. Ona sama jednak patrzyła wprost na mnie. Skinąłem głową i uśmiechnąłem się. Odwzajemniła uśmiech i wciąż patrząc mi w oczy zaczęła opuszczać głowę nad rozporkiem jednego z panów - tego, który siedział po mojej stronie. W ostatniej chwili wyjęła penisa z jego rozporka i wsadziła sobie w usta. Jestem pewien, że wtedy zacząłem sobie masować, choć pamiętam to jak przez mgłę.

Wracają do mnie pojedyncze obrazy. Ona na sofie, z penisem w ustach. Palce dwóch facetów wdzierające się w jej cipkę. Ona jęcząca, lizana przez jednego z nich. Potem, nadal w trakcie lizanka, z penisem tego drugiego w ustach. Gości jakby mniej, tylko nasza czwórka i ten obcy facet przy barze, który przysiadł się do mnie, żeby mieć lepszy widok. Potem ona wypięta w naszą stronę, z dwoma penisami w ustach na raz. Potem faceci zlizujący z niej pinacoladę. Potem ona zlizująca pinacoladę z ich penisów. A na koniec dwa zadziwiająco obfite spusty na jej twarzy, a ona uśmiechnięta, liżąca miękkie pałki i mój nowy znajomy robiący fotki moim telefonem.

Fotki! Powinny być w telefonie. Są. Tylko cztery. Na pierwszej Halinka liże dwa penisy samym czubkiem języka. Na drugiej ssie jednego, a drugi spuszcza się na jej buzię. Na trzeciej drugi spust na twarz i w otwarte usta. Na czwartej liże oba penisy, a jej twarz cała pokryta jest gęstą, białą spermą.

Niestety z dalszej części wieczoru nie pamiętałem nic. A byłoby co wspominać, sądząc po opowieściach Haliny. Nie będę Wam ich opowiadał, bo są dla mnie czymś nowym i bardzo osobistym. Dodam tylko, że zaczęły się od słów "ale najbardziej podobało mi się, jak Twój nowy znajomy pieprzył mnie w tyłek, kiedy lizałam Ci fiuta". Tak, to właśnie z nim zastałem ją rano. Podobno wyszedłem się umyć i nie wróciłem, a ona nie wiedziała gdzie mnie szukać po nocy w obcym domu, więc została tam gdzie była.

Teraz, gdy już zrzuciłem z siebie to wszystko, może zastanowię się jednak nad tą kwestią picia. W końcu, chyba nie stało się nic takiego strasznego? 

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Bardzo fajne, ale takie niby wstęp do właściwego opowiadania :) Może sobie jednak narrator przypomni co się działo z jego żoną ze szczegółami... ;)
bbbbbq