sobota, 24 marca 2018

Masaż sposobem na stres

Przez kilka ostatnich tygodni byłam niewiarygodnie zestresowana. Do problemów w nowej pracy dołączyły się jeszcze kłótnie z mężem, co w efekcie zaowocowało bólami pleców, zatok i ogólnie bardzo złym samopoczuciem. Wtedy właśnie Jola, przyjaciółka z którą kiedyś widywałam się niemal codziennie, a od zmiany pracy miałyśmy dla siebie czas tylko w co drugi weekend opowiedziała mi o cudownym remedium na stres. Okazało się, że jest to masaż, wykonywany przez pewnego niewidomego mężczyznę.

                    

- Mówię Ci! Wszystko przechodzi jak ręką odjął. Ten facet ma swoje sposoby. Nie widzi, więc ma wyostrzone inne zmysły i potrafi robić cuda z kobietami, które masuje. Nie pożałujesz, tylko niczemu się nie sprzeciwiaj. Pozwól mu działać.

Postanowiłam zaryzykować.

W następny poniedziałek, zaraz po pracy pojechałam pod wskazany adres. Budynek znalazłam bez trudu, chociaż stał w środku osiedla i niczym się nie wyróżniał - ot zwyczajny blok, może nieco nowszy od sąsiadujących. Od jednej strony graniczył ze szkołą. Ostatnia klatka, winda i już po chwili stałam przed drzwiami. Kiedy tylko nacisnęłam dzwonek drzwi uchyliły się i ujrzałam gospodarza. Miał ponad pięćdziesiąt, a może nawet sześćdziesiąt lat, ale nieźle trzymał się jak na swój wiek. Zadbany, pachnący jakąś znaną marką wody kolońskiej, siwy, ale nie łysiejący, postawny mężczyzna. Gestem zaprosił mnie do środka.

Po krótkiej rozmowie zaprosił mnie do pokoju, w którym masował. Zdziwiłam się, bo nie było tam typowego stołu do masażu. W zamian, cała podłoga wyłożona była matami, przywodzącymi na myśl gimnastykę lub sztuki walki. Bałam się zapachu, kojarzącego się z salą gimnastyczną, ale niepotrzebnie. Maty pachniały jakimiś ziołami, czy olejkami. Naturalnie i świeżo.

Rozebrałam się, zgodnie z poleceniem i położyłam na brzuchu, a on zaczął delikatnie dotykać moich pleców. Powiedział, że najpierw musi je poznać. Już ten etap był dla mnie bardzo przyjemny. Kiedy uznał, że może przystąpić do właściwego masażu, usiadł okrakiem na moich nogach i z wyczuciem zaczął smarować mnie oliwką. Nie ograniczył się do pleców i wkrótce miałam nawilżoną także szyję, ręce, nogi a nawet pupę. Poczułam, że skóra przestaje mnie szczypać, choć dotąd nie czułam dyskomfortu. Nawilżenie było jej jednak potrzebne.

Sam masaż był doskonały. Co jakiś czas czułam, że kolejny fragment kręgosłupa wskakuje na miejsce i wszystkie mięśnie obok nagle doznają rozluźnienia. Miałam wrażenie, że kawałek po kawałku zaczynam odlatywać, unosić się nad pachnącą matą, odlatywać. Niesamowite wrażenie. Wtedy przesunął się w dół i zaczął masować moje pośladki. To znów dodało mi skrzydeł. Zgodnie z radą Joli nie przerywałam, ale i tak nie miałabym na to ochoty. Jego dotyk relaksował i rozpalał mnie jednocześnie. Dłonie ugniatające pośladki a co jakiś czas rozchylające je, rozciągające i przesuwające się pomiędzy nimi sprawiły, że poczułam podniecenie, którego już dawno nie doświadczyłam. Bałam się tylko, że mój oddech zdradzi to masażyście, ale on zdawał się nie zwracać na to uwagi i robił swoje. I bardzo dobrze.

W pewnym momencie poczułam, że jeden z jego paluszków krąży dokładnie wokół mojego odbytu, ale zanim do końca to do mnie dotarło, był już w środku i zalała mnie fala rozkoszy. Nigdy nie lubiłam zabaw analnych, ale dziś byłam tak rozluźniona i podniecona, że to było dokładnie to, czego było mi trzeba. Po chwili miejsce palca zajął inny, zdecydowanie większy i zorientowałam się, że wcześniej był to mały palec, a teraz hmmm... może wskazujący? Ze wstydem przyznałam się przed sobą, że czekam na kciuk.

Tymczasem dobrze naoliwione paluszki zmieniały się przez cały czas. Każdy z nich wykonywał kilka szybkich i niezwykle przyjemnych ruchów posuwisto zwrotnych, po czym ustępował miejsce kolejnemu. Upragniony kciuk także wszedł w końcu w moją dupcię i posunął ją kilka razy, niemal doprowadzając mnie do ekstazy. Nie mogłam wytrzymać w miejscu, kiedy tak się mną bawił. Miałam wrażenie, że to kolejni faceci posuwają moją dupcię jeden po drugim, szybko się zmieniając. Niewidomy masażysta zdecydowanie miał talent. Postanowiłam podziękować Joli za to, że mi go poleciła. Tymczasem między moimi pośladkami, niespodziewanie zagościło coś o wiele większego niż palce. Przesuwało się pomiędzy, na razie nie wsuwając się do środka. Czy to możliwe?...

O tak, w końcu to poczułam. Tym, co przesuwało się pomiędzy moimi pośladkami, ocierając o mój anusik, był sztywny penis. Rozchyliłam delikatnie nogi i uniosłam biodra na tyle, na ile zdołałam, a mój cudowny masażysta wsunął we mnie główkę swojej sztywnej pały. Nie mam doświadczenia w seksie analnym i spodziewałam się wybuchu bólu tak, jak kiedy w rocznicę podarowałam ten prezent mężowi, ale nic takiego nie nastąpiło. Penis wszedł we mnie delikatnie i jedynym co poczułam była nieopisana wręcz rozkosz. Zorientowałam się, że popiskuję cicho, kiedy on wykonuje powolne pchnięcia, ale nie zwracałam na to uwagi. Chciałam, żeby to robił. Byłam na skraju orgazmu, a on jakby czując to starał się utrzymać mnie w tym stanie. I był w tym fantastyczny. Mimo, że jego ruchy ciągle przyspieszały, cały czas czułam, że zaraz skończę i doprowadzało mnie to do szaleństwa. Kiedy w końcu nadszedł orgazm, był o wiele intensywniejszy od wszystkiego co dotąd czułam. Cały świat skurczył się do rozmiarów łebka od szpilki, znajdującego się gdzieś w moim wnętrzu. Była tu zebrana cała rozkosz, jaką kiedykolwiek czułam i chciałam krzyczeć, a jednocześnie nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Dosłownie dusiłam się rozkoszą. W tym samym momencie zorientowałam się, że penis mojego masażysty już nie jest w moim wnętrzu, a na pośladki i rowek między nimi kapią gorące krople spermy. Zmęczona opadłam na pachnącą łąką matę.

Dwadzieścia minut później żegnałam się z moim masażystą, który ze spokojnym uśmiechem zapisał mnie przed chwilą na kolejną wizytę. Opuściłam budynek, a potem całe osiedle i wróciłam do domu, gdzie mąż czekał z kwiatami, żeby przeprosić za swoje zachowanie. Następnego dnia, praca nie wydawała mi się już tak beznadziejnie męcząca, a w czasie przerwy na kawę poflirtowałam niewinnie z dyrektorem mojego działu. Mimo, że poziom stresu obniżył się niemal do zera, nie mogę się doczekać kolejnej wizyty u poleconego przez przyjaciółkę specjalisty od relaksu i rozluźnienia.

Brak komentarzy: