piątek, 19 maja 2017

Cudowny Masaż

Przyjaciel miał problem. Wiecie jak to mówią, jeśli w seksie wszystko jest w porządku, to w związku też jest w porządku. Niestety u niego nie było. Nie wiedzieć co się stało, przestało im się układać. Kolega przebąkiwał coś pod nosem, ale w końcu wyznał mi prawdę - bał się, że został impotentem. Albo, że żona przestałą go podkręcać. Rzecz w tym, że nie mógł jej zapewnić satysfakcji seksualnej. Ani sobie.

                    

Przy wódce do głowy przychodzą różne pomysły, więc radziliśmy jak mu pomóc do białego rana. Opcji pojawiło się wiele. Oczywiście przeważały te, by do sypialni włączyć jakieś urozmaicenia - zabawki, przebieranki, może nawet zaprosić trzecią osobę... okazało się jednak, że tę "trzecią osobę" zaczęła już sobie organizować żona - za plecami kolegi. Przez przypadek zobaczył kiedyś jak jej telefon rozbłysnął, bo przyszła wiadomość. Na ekranie pojawiło się zdjęcie penisa we wzwodzie. Nie jego penisa. Otworzył wiadomość i przeczytał "czekam na kolejne spotkanie, M". To go dobiło. Nie miał nawet do niej pretensji - doskonale wiedział, że wina jest po jego stronie, bo żona nigdy nie ukrywała swojego temperamentu. Mimo to, wolałby, żeby to z nim spełniała swoje zachcianki i realizowała fantazje. Wtedy mnie olśniło.

Przypomniałem sobie o znajomym, który zachwalał masaże, które pomagają na wszystko. Myślałem, że to bujda, ale w końcu co szkodzi spróbować i polecić koledze. Podałem mu numer, kiedy wychodził chwiejnym krokiem.

Spotkaliśmy się tydzień później. Przyszedł, w każdym ręku flaszka, ale nie byle jaka. Same pyszności. Usiedliśmy i zacząłem wypytywać. To co usłyszałem, zdawało się potwierdzać wersję kolegi, który polecił mi ten cudowny masaż.

Pojechał na Bródno, bo tam mieścił się gabinet. Bez trudu odnalazł budynek i po chwili dzwonił do drzwi. Otworzyła mu masażystka i zaprosiła do gabinetu, gdzie dokładnie wypytała, w czym tkwi problem. Później przymknęła oczy, jakby się nad czymś zastanawiała i po minucie kazała mu położyć się na stole do masażu. Kolega zauważył igły do akupunktury, ale okazało się, że w tym przypadku nie będą potrzebne (chyba, że sobie życzy). Nie życzył się, więc skończyło się na masażu, przykładaniu rąk i jakichś elementach akupresury (kolega kiedy to opowiadał był już po dwóch kieliszkach, a trzeźwy chyba do mnie nie przyszedł). Kiedy od niej wyszedł, a żona podjechała po niego samochodem, nie czuł, że coś się zmieniło. Przynajmniej dopóki nie wsiadł do auta...

Gdy tylko usiadł obok żony, poczuł jak jego penis twardnieje. Żona chyba też poczuła jakąś przemianę, bo nie odpaliła nawet silnika. Padli sobie w ramiona i zrobili to tam, na parkingu pod budynkiem. Żona ssała jego wyprężoną jak nigdy pałę z pełnym zaangażowaniem, a potem usiadła na niej głośno jęcząc. Ujeżdżała go przez kwadrans, aż osiągnęła pełnię rozkoszy. Gdy doszła do siebie i chciała wrócić na miejsce kierowcy, kolega zatrzymał ją mówiąc "ja jeszcze nie skończyłem". To znów ja podnieciło, więc wróciła do ujeżdżania. Za drugim razem doszli razem. Na szczęście był późny wieczór, więc nikt ich nie przyłapał, ale było im chyba wszystko jedno. Wrócili do domu.

Tej nocy zrobili to jeszcze dwa razy i okazało się, że był to ich rekord. Przynajmniej kolegi. Żona była uszczęśliwiona. Po szczerej rozmowie (powiedziała mu o Ryśku - "penisie" ze zdjęcia), zrobili to jeszcze raz, tym razem analnie. Żona usnęła, kolega miał chyba ochotę na jeszcze (z tego co zrozumiałem). W każdym razie zadziałało.

Wizytę u masażystki musiał jeszcze dwa razy powtarzać, po każdej było lepiej. Po trzeciej zabrnął tak daleko, że razem z żoną zaprosili do sypialni młodą studentkę (żona udzielała jej korepetycji) i robili to we troje przez całą noc. Oni we dwoje i piękna długonoga blondyneczka (pokazał mi zdjęcie). Obciągały mu na zmianę i razem. Posuwał żonę, kiedy studentka ssała jego jajka. Później wsadził w młodszą szparkę, a z żoną się całował. Cała noc szaleństw, o większości których nie chciał mi opowiedzieć (a po tych, których się nie wstydził zastanawiałem się, czym musiały być pozostałe). W każdym razie dziewczyny nie miały zahamowań i była to noc jego życia. A żona nie wspominała więcej o Ryszardzie, a i kolega nie pytał. By jednak nie rozkręcić się jeszcze bardziej, na wszelki wypadek na kolejne wizyty się nie umawiał. Na razie...

PS: Historyjka jest autentykiem, miejsce i masaż opisany w opowiadaniu istnieje na prawdę. Pomaga na wiele rzeczy, zdrowotne i życiowe. Jeśli ktoś chciałby skorzystać, to proszę o e-mail na adres podany na stronie, chętnie podam namiary.

5 komentarzy:

pazkap pisze...

O taki masaż musi być naprawdę cudownym przeżyciem!

Marek pisze...

Super artykuł ! Aż normalnie się człowiek może rozmarzyć !

Arek pisze...

Dokładnie tak, zgadzam się z Tobą w stu procentach ;) A nawet 101 !

Tomek pisze...

Nigdy bym nie pomyślał, że taki masaż może, aż tyle zdziałać!

Mateo pisze...

Ale czadowy tekst! Dzięki :)