piątek, 20 lipca 2012

Wycieczka


W ostatni weekend wybraliśmy się z żoną na przejażdżkę. Pojechaliśmy oczywiście w nieco dalsze tereny, żeby nie natknąć się na nikogo znajomego z uwagi na to, iż niewielu naszych znajomych zna nasze upodobania. Kiedy zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, żona oczywiście wykorzystała każdą okazję, by wypiąć swój tyłeczek w nieco zbyt krótkiej spódniczce w stronę tankujących kierowców ciężarówek. Widziałem, że patrzyli na nią pożądliwie i ciekaw byłem co będzie dalej, ale oczywiście do niczego nie doszło. Wbrew pozorom trzeba sporo się napracować, żeby zobaczyć jak żonka robi to z innym, szczególnie że w naszym przypadku w grę wchodzili wyłącznie nieznajomi. Postanowiliśmy spróbować szczęścia przy innej okazji - w końcu dzień dopiero się zaczynał - niewykluczone, że gdzieś na naszej trasie czai się jakiś napalony amator przygodnego seksu. Niezrażeni ruszyliśmy więc dalej.
Kolejny postój był nad jeziorkiem, gdzie kilku wędkarzy próbowało coś złowić. Żonka próbowała podesłać im nowy "okaz" do złowienia. Poszła na pomost sama, rozebrała się do Bikini i zaczęła opalać. Ja w tym czasie przyglądałem się z plaży, jednak pomimo przybierania najbardziej kuszących poz, do niczego nie doszło. Miała jedynie przyjemność bycia rozbieraną w myślach, bo wzrok panów z wędkami był dość jednoznaczny.
Ostatni tego dnia postój był już przymusowo - dojeżdżając do miejscowości w której mieszkamy złapaliśmy gumę. Wziąłem się za wymianę koła, lecz niestety trwało to długo a zniecierpliwiona żona przechadzała się poboczem. Chwilę później zatrzymała się obok nas ciemna furgonetka, z której wysiadł młody mężczyzna.
- Może pomóc? - zaproponował.
- Chętnie - odparła żona - widzi Pan, mój mąż dawno tego nie robił i jakoś nie może sobie poradzić.
Facet podszedł do mnie, obejrzał krytycznie narzędzia i powiedział.
- Nic dziwnego. Gwint w śrubach zerwany. Lepiej tego wcale nie przykręcać. Mam w aucie komplet śrub, mogę Panu odstąpić.
- Świetnie. Dziękuję bardzo. Nie wiem co byśmy bez Pana zrobili - zaszczebiotała żona, a ja zwietrzyłem okazję.
- Właśnie. Kochanie, może podziękujesz Panu w naszym imieniu? - podpuściłem żonę, której natychmiast zaświeciły się oczy. Facet był już przy drzwiach i szukał czegoś nerwowo w skrzynce z narzędziami. Żona odwróciła go i usadziła na progu drzwi, po czym uklękła przed nim.
- Jesteśmy Panu bardzo wdzięczni za pomoc. Bardzo.
- Bardzo? - zapytał kierowca furgonetki z głupim uśmiechem na twarzy.
- Bardzo - odparła moja żona rozpinając jego rozporek.
Po chwili mogłem w końcu zobaczyć jak obcy kutas znika w jej ustach. Twarzy mężczyzny nie widziałem, gdyż odchylił się do tyłu. Widziałem natomiast jego ręce zaciśnięte na włosach mojej małżonki i jego kutasa raz po raz wysuwającego się z jej ust. Nie miał jakiegoś wybitnie dużego sprzętu, natomiast dzięki pracy ust i języka żonki cały ociekał jej śliną, co potęgowało wrażenie. Dojście nie zajęło mu dużo czasu - po chwili wystrzelił w usta mojej klęczącej na poboczu żony, która przyjęła cały ładunek w usta (w trosce o sukienkę jak mi później powiedziała), a następnie wypluła go w stronę przydrożnego rowu.
Gdy zapinała rozporek nowego znajomego, odwróciła się do mnie.
- Pan podrzuci mnie do miasta, a Ty pospiesz się z naprawą i widzimy się w domu.
Facet rzucił mi paczkę śrub, po czym razem z moją żoną odjechał w kierunku miasta.

Brak komentarzy: