środa, 4 lipca 2012

Autostopowiczka

Sporo jeżdżę z uwagi na pracę. Regionalny przedstawiciel musi podróżować, spotykać się z ludźmi, być w ruchu. Firma nie dysponowała wozem, więc kupiłem od jakiegoś fana tuningu czerwonego escorta, z niedorzecznym spoilerem. Znajomi zaczęli nazywać mój samochód "Ferrari", ale ja polubiłem to auto, głównie za jego niezawodność. W trasie sprawdzał się znakomicie a i nie palił przesadnie dużo.

Jeździłem głównie w dalekie trasy - okolicami firmy zajmowali się stażyści, ale chcąc zarobić trzeba było umieć zadbać i o dalszych klientów. Tego dnia upał był nie do wytrzymania, a do przejechania miałem ponad trzysta kilometrów. Wyruszyłem o świcie, by na rozpoczęcie dnia pracy znaleźć się w odległej filii. Klimatyzacja w wozie schładzała powietrze do miłych dziewiętnastu stopni, na drodze pustki - bajka. 


Brak komentarzy: