poniedziałek, 9 lutego 2015

Stacja Paliw - dzień pierwszy

Między Ewą a Zenkiem doszło wczoraj do straszliwej awantury. Padło wiele zbędnych słów, obydwoje posunęli się do wyzwisk i ich związek stanął właściwie na ostrzu noża. O mały włos nie byłoby do czego wracać, ale jako doświadczeni ludzie, którym w gruncie rzeczy było razem dobrze przez ostatnie pięć lat, powstrzymali się przed ostatecznością i postanowili dać sobie szansę. Nie byliby jednak sobą, gdyby nie założyli się o to, kto z nich ma rację. Robili tak już wielokrotnie i wiedzieli, że tego typu zakład zawsze przywraca wszystko do normy. A skoro tym razem kłótnia nieomal wymknęła się spod kontroli, a ustalenie zwycięzcy będzie trudne, to i stawka zakładu musiała być niewiarygodna. Była więc nią niewiadoma. Wygrywający miał tydzień, by żądać czegoś od przegranego. To musiała być jedna rzecz, ale mógł jej żądać codziennie, a przegrany nie mógł odmówić. W ten sposób, kiedy okazało się, że rację miała Ewa (trafiło się ślepej kurze, jak skomentował to Zenek), musiała do cna wykorzystać stworzone możliwości...

Poniedziałek.

Ewa wyszła z łazienki ubrana w sukienkę, która zdaniem Zenka "więcej odsłaniała niż zasłaniała". Powiedział jej to już po zakupie. Nie pozwalał więc nosić jej gdzie indziej jak tylko po domu. Sukienka była niebieska, u dołu przechodząca w granat, u góry zaś zmierzająca w stronę błękitu. Kończyła się tuż nad kolanami i posiadała wcale niezgorszy dekolt. To właśnie on był powodem sankcji nałożonych przez Zenka. W rozcięciu ukazywał się zachęcająco wyglądający przedziałek między kształtnymi półkulami piersi Ewy. W dodatku stojąc blisko miało się wrażenie, że przedziałek nie kończy się, ale znika gdzieś w głębi, kusząc rzucanym przez rąbek dekoltu cieniem. Ramiączka tego uwodzicielskiego stroju wykonano z jasnej koronki, przez co zdawało się, że są tylko lekko przerzucone przez ramiona, a nie, że podtrzymują całą tkaninę. Uroku dodawał fakt, że sukienka była tak uszyta, że nie potrzeba było zakładać stanika a i tak biust był znakomicie podtrzymany i wyeksponowany. Na domiar złego, pomimo że strój kupiony był w sklepie (i to w dodatku na wyprzedaży), był to fason jakby specjalnie skrojony dla smukłego ciała Ewy i leżał na niej doskonale.

Sukienka to jednak nie było wszystko. Ewa nałożyła także makijaż i to taki, jakiego Zenek nie widział od bardzo dawna. Nie byli jeszcze małżeństwem, gdy ostatni raz się tak malowała. Usta na różowawy kolor, który nie był kurewską czerwienią, ale idealnie podkreślał ich zmysłowość. Oczy nie delikatną kreską, jak robiła to zwykle, ale pasujący do sukienki, niebieski, opalizujący cień i czarny tusz, wydłużający rzęsy. Zenek dopiero teraz zrozumiał dlaczego żona wstała dziś tak wcześnie. By ją taką oglądać sam gotów był pozbawić się snu.

Gdy już się napatrzył, a Ewa zadbała o to, by dać mu odpowiednią ilość czasu, kręcąc się po domu, dopijając kawę, przechodząc to tu to tam pod byle pretekstem, padły z jej ust słowa, których się nie spodziewał.
- Zabierz mnie na stację benzynową.

Trzeba bowiem wiedzieć, że niedaleko miejsca zamieszkania Zenka i Ewy, znajdowała się stacja paliw przy trasie szybkiego ruchu. Był na niej sklep, myjnia, jakiś niewielki warsztat, wulkanizacja, czyli ogólnie wszystko, czego kierowca może sobie zażyczyć w trasie. Dla Ewy i Zenka najważniejszym jednak było, że w czasach młodości (i świeżości związku) często jeździli na ustronny parking za stacją, by uprawiać seks i poczuć dreszczyk emocji i strach możliwości bycia przyłapanymi. Później na stacji zaczęło pojawiać się coraz więcej samochodów i dreszczyk przerodził się w pewność bycia przyłapanymi. A później kupili mieszkanie i ich szaleństwo okrzepło.

- Po co tam jedziemy? - zapytał Zenek, gdy byli już w samochodzie.
- Zobaczysz.
To w zamyśle miało uciąć rozmowę, ale Zenek był nieustępliwy.
- Tankować nie potrzebujemy, seksu już tam nie uprawiamy... po co chcesz tam jechać?
Ewa postanowiła pozostawić te pytania bez odpowiedzi i w ciszy dojechali na miejsce.

Wysiedli z samochodu na parkingu, który jednak nie był zatłoczony w takim stopniu, jak to zapamiętali. Owszem - stało tu kilka samochodów oczekujących na kolejkę do warsztatu (ale bez kierowców) czy do myjni (te miały kierowców). Stało też kilka aut, których pasażerowie posilali się w małej restauracji. Wolnych miejsc jednak było sporo i nie było tłoku. Inna sprawa, że co chwilę ktoś przechodził, więc gdyby się kochali, z pewnością nie pozostaliby niezauważeni. Ewa jednak miała na myśli coś innego. Z tylnego siedzenia podniosła futerał, z którego wydobyła aparat - prezent ślubny od przyjaciół. Co prawda nie był to najnowszy model, ale stanowił nadal bardzo udany egzemplarz i zdjęcia wychodziły prawie tak dobre, jak u profesjonalnego fotografa. Podała go mężowi, na którego twarzy zagościł uśmiech... ulgi?

- Teraz zrobisz mi kilka zdjęć, Kochanie.
- Już się robi - Zenek zmienił ustawienia, spojrzał przez wizjer i kilka razy pstryknął migawką - Gotowy.
Ewa odeszła kilka kroków od samochodu i zaczęła pozować. Najpierw normalnie przechadzała się po parkingu i Zenek dopiero teraz zauważył, że założyła ciemno niebieskie, odkryte szpilki. Jakim cudem nie dostrzegł tego wcześniej? Pstryknął kilka fotek samych stópek. Zaraz jednak przeszedł wyżej, gdyż Ewa coraz śmielej pozowała przed obiektywem. Podeszła do sportowego audi, stojącego przed warsztatem i oparła się na masce stając w rozkroku i prezentując kształtny tyłek. Zenek pstryknął całą serię tej pozycji. Gdy skończył, Ewa sięgnęła dłonią i podciągnęła nieco sukienkę, a Zenek stwierdził, że buty to jednak nie wszystko czego nie zauważył. Nagie pośladki nie były niczym osłonięte, a cieniutki paseczek między nimi tylko dodawał pikanterii i absolutnie nic nie zasłaniał. Nigdy wcześniej nie widział żony w stringach i musiał przyznać, że bardzo mu się ta odmiana podobała. Gdy pstrykał, Ewa zaczęła zmieniać pozycję. Usiadła na masce obcego wozu i rozszerzyła nogi, ukazując seksowny przód swojej skąpej bielizny. Zenek nie wiedział na czym się skupić - czy na całej postaci, czy też na najciekawszym detalu - kryształkach świecących w najbardziej intymnym miejscu majteczek. Problem rozwiązała Ewa, która w tym właśnie momencie zsunęła odrobinę ramiączka sukienki, skutkiem czego jej dekolt stał się, o ile to możliwe, jeszcze głębszy. W szerszym planie wyglądało to tak, że stała w rozkroku, opierając się o jakieś auto stojące na ruchliwym parkingu i coraz bardziej odsłaniała swoje piersi ku uciesze czekających do myjni. Nikt nawet nie zatrąbił, gdy pierwszy samochód w kolejce nie ruszył się i tarasował wjazd. Ewa kontynuowała pokaz do chwili, gdy fragment jej sutków ukazał się nad rąbkiem. Wtedy pochyliła się, by aparat złapał dobre ujęcie jej piersi i wtedy właśnie pojawił się właściciel audi. 
- Co pani... - przerwał, kiedy Ewa podniosła głowę i jego wzrok bez przeszkód mógł zagłębić się pomiędzy krągłymi kulami.
- To tylko zdjęcia - odpowiedziała nieco zmieszana Ewa - już kończymy. Możemy?
- Pod jednym warunkiem.
- Tak? - zapytał Zenek, który zdążył podejść widząc, że jego żona rozmawia z nieznajomym. Nie umknęło jego uwadze, że nie próbowała zakryć w połowie obnażonych piersi.
- Pozwolicie mi też zrobić jakąś fotkę. Na pamiątkę.
- Jedną? - upewnił się Zenek.
- Najwyżej kilka.
- No nie wiem... - dotychczasowy fotograf nie był przekonany.
- Daj spokój, przecież to nic takiego. A w dodatku to jego auto.
- No dobrze.
Chłopak wyciągnął komórkę i ustawił się obok Zenka, który także przygotował aparat.
- Skoro to ma być jedna fotka, to zróbmy, żeby była tego warta - powiedziała Ewa, po czym ściągnęła sukienkę poniżej piersi, uwalniając przepiękny biust na wolność ku uciesze oglądających. Od strony kolejki do myjni posypały się gwizdy i okrzyki, zachęcające do dalszych popisów, które Ewa przyjęła z aprobatą i zaczęła pozować jak gdyby nigdy nic. Zenek, rozumiejąc już na czym polegała wygrana z zakładu, chcąc nie chcąc pstrykał fotki, by mieć choć pamiątkę, skoro oglądać jego żonę mogli już wszyscy na tyłach stacji, a właściciel audi nakręcił nawet film, zamiast robić te "kilka" zdjęć. Ewa wyglądała na zadowoloną, nawet wtedy, gdy odwróciła się tyłem do aparatu (za to przodem do pracowników myjni, którzy wyszli przed budynek zaciekawieni przestojem i ogólnym poruszeniem) i znów podciągnęła spódniczkę ukazując swój tyłek. Gdy tak stała, Zenek zauważył, że z jego żony jest wcale niezła sztuka. Jakim cudem nie dostrzegał tego na co dzień? Wiedział oczywiście, że ma świetne piersi i niezły tyłek, ale jakoś nigdy nie połączył tego w całość. A jeszcze w tym stroju...
Po kilku minutach ewa zakryła się i ogłosiła koniec sesji. Zdawało się to aż nazbyt nagłe, ale Zenek przyjął to z ulgą i nie protestował. Gdy wsiedli do samochodu, postanowił o to zapytać.
- Ach, to dlatego, że zobaczyłam samochód mojego szefa, jak podjeżdża na stację. Chyba mnie nie widział, a jeśli... cóż - dowiem się po urlopie. W każdym razie, wrócimy tu jutro, dobrze?
- Ty wygrałaś, więc Ty ustalasz zasady Kochanie.

Przeczytaj następną część

Brak komentarzy: