wtorek, 10 lutego 2015

Stacja Paliw - dzień drugi

Wtorek.

Ewa promieniała. Zenek musiał przyznać, nawet jeśli tylko przed sobą, że poprzedni dzień dał jej spory zastrzyk energii. Dzisiaj nawet nie potrzebowała makijażu, który i tak zrobiła, choć przyznać trzeba, że lekki. Odrobina cienia, tuszu i delikatne muśnięcie konturówką, a to wszystko uzupełnione pełnym uśmiechem równych, białych zębów. Strój także, pomimo, że nie była to wczorajsza, ulubiona sukienka Zenka, należał do bardzo pociągających. Bluzeczka na ramiączka, czerwona, z ładnym, choć nie tak dużym dekoltem odsłaniała zaledwie fragment piersi, eksponując umieszczony pomiędzy nimi wisiorek. Spódniczka czarna, dość obcisła, a jednak jeszcze nie typowa mini. Do tego czerwone kabaretki, które, jak wiedziała Ewa, bardzo pobudzają wyobraźnię mężczyzn. Na stópki założyła skromne, czerwone buty na obcasie.

Gdy pojawiła się w salonie, w którym czekał Zenek, który uznał tym razem, że warto wstać wcześniej dla takich widoków, powiedziała tylko jedno zdanie:
- Zawieź mnie na stację benzynową.

Poprzednia część opowiadania:

część 1 - poniedziałek

- Znowu? Myślałem, że wczoraj Ci się podobało...
- Bardzo mi się podobało.
- I wystarczyło.
- O nie. Co to to nie. Wygrałam cały tydzień i zamierzam z niego skorzystać. Powiem Ci nawet więcej. Codziennie zamierzam dokładać coś do repertuaru, żeby w pełni korzystać z wygranej. A Ty, mój drogi, będziesz na to patrzył. A przede wszystkim woził mnie tam!

Chcąc nie chcąc musiał spasować. Posmutniał jednak tylko na chwilę, gdyż zaraz przypomniał sobie wczorajszy dzień i uśmiech zagościł na jego twarzy. Nawet sam sięgnął po aparat.

Na miejsce dotarli bez przeszkód, ale tym razem ruch na stacji był większy. Przy dystrybutorach czekały kolejki aut, a na parkingu z tyłu z trudnością znaleźli miejsce do parkowania. Na ustronne miejsce do zdjęć nie było szans, co ze smutkiem skonstatował Zenek. Ewa jednak nie wyglądała na zawiedzioną. Poszedł za nią do sklepu. 

Ściągała spojrzenia - to musiał przyznać. Nie był zdziwiony - wyglądała jak żywcem wycięta z kolorowego czasopisma i chociaż strój był całkiem normalny, gdyby nie kabaretki można by powiedzieć, że codzienny, to i tak było na czym oko zawiesić. Ewa nie zwracała uwagi na żadne rzucane w jej stronę spojrzenia. Powoli podeszła do lodówki z napojami i nachylając się wyciągnęła napój z najniższej półki. Przeczytała etykietkę i ponownie wyginając ciało odłożyła go na miejsce. Wzięła jedną z puszek, które stały na górze. Sprzedawcę poprosiła o słomkę.

Wyszli przed sklep, skąd był doskonały widok na podjeżdżające pod dystrybutory samochody. Przez chwilę stali obok siebie w milczeniu. On z aparatem w ręku. Ona popijając napój przez słomkę. A wszystkie spojrzenia zwrócone na nią. W końcu się odezwała.

- Który z tych samochodów podoba ci się najbardziej?
- Słucham? - Zenek dotąd patrzył głównie na facetów, którzy lustrowali jego żonę, a nie na samochody - aaa... chyba ten tam. Amerykański. 
- Mnie chyba też.
Stali jeszcze przez chwilę. Ona dopijała napój, on coraz bardziej nic nie rozumiał. W końcu podała mu pustą puszkę.
- No to idę.
- Jak to? Dokąd?
Odpowiedzi się nie doczekał. Patrzył więc, jak jego żona zmierza w stronę lśniącego amerykańskiego wozu, którego marka była dla niego zagadką. Wiedział tylko, że to klasyk i że pochodzi z czasów, kiedy nikt nie przejmował się wielkością spalania. W kierunku właśnie tego wozu zmierzała teraz jego żona.

Gdy Ewa podchodziła do samochodu, w środku nie było nikogo. Zajrzała więc przez szybę, obeszła auto dookoła i nie było na stacji faceta, który w tej chwili nie chciałby być właścicielem wozu. Najwidoczniej jednak właściwy kierowca jadł śniadanie, bo przez dłuższą chwilę nie nadchodził. Ewa miała więc czas zlustrować otoczenie. Zauważyła, że ruch na stacji powraca do normalności w miarę jak obserwujący ją kierowcy odjeżdżali, a na ich miejsce podjeżdżali nowi, którzy jednak nie mogli zobaczyć jej w całej krasie, ukrytej za musclecarem. To nawet było jej na rękę. Obserwował ją tylko mąż, który usiadł na ławeczce, tuż obok wyjazdu ze stacji. Chwilę później zauważył ją jeszcze ktoś.

Młody, na oko dwudziestoletni, mężczyzna nadszedł nieoczekiwanie od strony myjni.
- Podoba się? - zapytał z uśmiechem, gdy znalazł się tuż obok stojącej akurat tyłem Ewy.
- Bardzo - kobieta nie straciła rezonu odwracając się do nieznajomego. 
- Lubisz auta?
- Nie specjalnie, ale ten mi się podoba. Dasz wsiąść?
- Chcesz się przejechać?
- Nie. Tylko usiąść w środku.
- Dobra.
Podczas rozmowy zdążył już otworzyć wóz. Z kluczyka. Od jej strony. Old-school. Ewa była w środku jeszcze zanim facet dotarł do swoich drzwi. Nachyliła się więc i otworzyła mu od środka. Usiadł obok.
- Podoba się.
- O tak - Ewa rozglądała się po wnętrzu, rozparta w skórzanym fotelu - jest świetny.
- Ty też jesteś niezła.
- Dzięki. Często wyrywasz laski w ten sposób?
- Czasami.
- Wszystkie chcą się przejechać?
- Tak. Jeszcze żadnej nie wystarczyło tylko siedzenie w środku.
- Może ja nie jestem taka jak wszystkie.
- A jaka?
- Chadzam własnymi ścieżkami.
- Tak, jakimi? - było widać, że młodzian zainteresowany jest dekoltem Ewy, bo właśnie tam kierował swój wzrok.
- Mam swoje zdanie - odpowiedziała wkładając palec za rąbek dekoltu i ściągając bluzeczkę nieco w dół. W ten sposób młodzian mógł zajrzeć głębiej. Jednocześnie dotyk sprawił, że jej sutki wyprężyły się, stając się widoczne przez materiał bluzki. Nie uszło to uwagi chłopaka, który aż przełknął ślinę.
- Jakie to zdanie?
- Ach, zależy od sytuacji - Ewa nadal drażniła piersi paluszkiem odchylając dekolt.
- A w tej sytuacji? - chłopak był już bardzo napalony, co zdradzało wybrzuszenie w jego spodniach.
- W tej sytuacji uważam, że właściciel takiego wozu powinien dostawać obciąganko od każdej dziewczyny siedzącej w tym wozie. Bez względu na to, czy się przejechała, czy tylko siedzi.
Pierwszy raz spojrzał jej w oczy tak głęboko. Pomyślał zapewne, że żartuje. Z resztą trudno mu się dziwić - kto z nas by tak nie pomyślał? W jej wzroku nie znalazł jednak śladów żartu, a jej dłoń powędrowała z dekoltu prosto do jego rozporka, więc zmuszony był jej uwierzyć. I nie miał nic przeciwko.

Zenek niestety nie widział zbyt wiele. Owszem - zauważył, że żona wsiadła do auta z jakimś młokosem, ale co działo się w środku, pozostawało tajemnicą. Nie słyszał o czym mówili, ale gdy chłopak objął ramieniem jego żonę i pociągnął w dół, tak że jej głowa zniknęła gdzieś pod kierownicą, trudno było mu nie domyślić się co robią. Przyznał przed sobą, że właściwie nie ma nic przeciwko, gdy poczuł znajome mrowienie w kroczu. Co ma być to będzie i choć z trudem wierzył w to, co właśnie się działo, miał nadzieję, że Ewa dobrze się bawi.

A Ewa bawiła się świetnie. Chłopak nie był wybitnie obdarzony, ale obciąganie w takim aucie, dopiero co poznanemu facetowi, którego imienia nawet nie znała podniecało ją aż nadto. Z przyjemnością polerowała jego kutasa. Chłopak jęczał, jakby nigdy wcześniej nie dostał loda. Chciała, żeby docisnął jej głowę, a on chyba czytał w jej myślach, bo chwycił ją i docisnął do podbrzusza tak, że czubeczek fiuta otarł się o jej gardło. Nawet jeśli przez chwilę miała wyrzuty sumienia, jeśli przez moment myślała, że może przesadziła, teraz zupełnie o tym zapomniała. Siedziała we wnętrzu świetnego wozu z penisem w ustach i miała zamiar ssać aż do końca. Chłopak też odzyskał głos.
- Doskonale ssiesz. Pewnie często to robisz, co?
Wyjęła go z ust, żeby odpowiedzieć. Dłonią jednak nadal miarowo nim poruszała.
- Niezbyt często. Czasem tylko mężowi. Ale właściciel takiego auta zasługuje na to.
- Jesteś mężatką? A co mąż na to, że obrabiasz inne kutasy?
- Myślisz, że pytałam go o zdanie? Zapytałam go tylko który samochód najbardziej mu się podoba.
- Był tutaj?
- Nadal jest. O tam - to mówiąc Ewa odwróciła się i pomachała Zenkowi przez przednią szybę. Odmachał, czyli cały czas patrzył.
- O kurwa. I serio obciągasz mi dlatego, że spodobał ci się samochód?
- Nie tylko. Także dlatego, że spodobał się mężowi.
- Ja pierdolę. Jesteście pojebani.
- Przeszkadza ci to?
- Nie, o ile faktycznie pociągniesz do końca.
Po tych słowach złapał ją za głowę i niemal siłą wsadził kutasa w usta unosząc biodra nad fotel. Zauważyła, że jego kutas jeszcze napęczniał i już nie było go tak łatwo objąć wargami. Postarała się jednak i okazało się, że nie było to niemożliwe. Udało jej się wsadzić go nawet tak głęboko jak wcześniej, jednak po chwili musiała się podnieść by nabrać powietrza. Dyszała ciężko ze łzami w oczach, gdy powiedział:
- Jesteś zajebista. Pokaż mi te swoje śliczne cycuszki, a zaraz dojdę.
Posłusznie uniosła bluzeczkę, uwalniając swoje kształtne piersi. Chłopak złapał za swoją pałkę i zaczął trzepać z całych sił. Ewa uśmiechnęła się widząc, że zaraz dojdzie.
- Nie powinieneś się spuszczać na siedzenia. Możesz zniszczyć tą piękną skórę.
Po tych słowach nachyliła się po raz ostatni i wzięła w usta sam czubeczek. Chłopak trzepał jeszcze najwyżej piętnaście sekund, po czym spuścił się obficie strumieniem gęstej, słonej spermy. Ewa upewniła się, że nie uroni ani kropli. Łykała kolejne strzały, aż w końcu chłopak zwiotczał i opadł na siedzenie. Wtedy wyprostowała się i oparła.
- No, tapicerka uratowana. Dzięki, że pozwoliłeś mi posiedzieć w swoim aucie. Na mnie już jednak czas.
Nie dając mu czasu na odpowiedź otworzyła drzwi i wysiadając obciągnęła bluzeczkę, upewniając się jednak, by Zenek dokładnie zauważył, że jeszcze przed chwilą nie okrywała jej piersi. Szybkim krokiem ruszyła do własnego samochodu i tam zaczekała na męża. Gdy wyjeżdżali, cud amerykańskiej motoryzacji nadal stał na stacji. Widocznie właściciel potrzebował chwili by dojść do siebie.

Przeczytaj następną część

Brak komentarzy: