Wróciłam do domu wyjątkowo napalona. Szukałam mojego narzeczonego... przepraszam - męża. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić, a przecież minęły już trzy miesiące. Więc... szukałam mojego męża, ale wyglądało na to, że nie ma go w domu. Dla pewności zajrzałam jeszcze do garażu i proszę - oto spod auta wyglądała dolna połowa męża, ubrana w ten jego kombinezon mechanika, który wkładał grzebiąc w samochodzie. Podkradłam się cichutko, kucnęłam obok i zaczęłam delikatnie masować jego krocze.
Przysięgam, że stanął mu natychmiast. Rozpięłam rozporek i wzięłam się do roboty. Uwielbiał, kiedy ssałam mu pałkę. Mówił, że żadna inna mu tak nigdy dobrze nie obciągnęła, jak ja. Starałam się więc, by miał tego jak najwięcej. Chciałam być żoną idealną. Ssałam więc w zapamiętaniu, delektując się jego wielkim kutasem. A zrobił się nawet większy niż zwykle. Wtedy usiadłam na nim. Spódnicę podciągnęłam do góry, majtki na bok i zaczęłam ujeżdżać. Od razu poczułam, że jest mi dobrze. Potrzebowałam zaspokojenia.
Wtem z domu dobiegły mnie jakieś hałasy. Czy to było trzaśnięcie drzwi? Może przeciąg? Zostawiłam je otwarte? Nie byłam jednak w stanie przerwać. Nie w tym momencie. Byłam już tak blisko spełnienia, czułam swoje soki, spływające po udzie i sekundę potem szczytowałam, zapominając o całym świecie.
Trwałam jeszcze w ekstazie, gdy drzwi do garażu otworzyły się i stanął w nich mój mąż. "Niemożliwe - mój mąż?" pomyślałam i spojrzałam w dół. Powoli się podniosłam, obserwując mimochodem, że kombinezon mechanika, który kupiłam mężowi na gwiazdkę leży złożony na szafce narzędziowej. Stałam, kiedy spod samochodu wyjechał obcy, brodaty facet i od razu zaczął zapinać rozporek, chowając w nim wielkiego, mokrego fiuta.
- Tym razem wezwałem mechanika, bo to chyba coś poważnego - powiedział mąż, a ja zaczęłam obciągać sukienkę w dół i tłumaczyć się głupio...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz