czwartek, 12 lutego 2015

Stacja Paliw - dzień czwarty

Czwartek.

- Więc mówisz, że wczoraj Ci się podobało? - powiedział Zenek przypatrując się, jak Ewa zakłada na siebie czarne, materiałowe spodnie.
- No pewnie. Co prawda nic nie widziałem, ale gdy wróciłaś cała zalana spermą, wyobraziłem sobie co musiało się stać.
- I podobało ci się też opowiadanie?
- Było super. Ledwo się powstrzymałem, żeby się na Ciebie nie rzucić.
Ewa spojrzała mężowi w oczy. 
- Czyli kontynuujemy naszą zabawę?
- Tak. Skończymy dopiero w niedzielę.
- I zdajesz się na mnie.
- Tak. I jestem ciekawy co jeszcze wymyślisz.


Poprzednie części opowiadania:

część 1 - poniedziałek
część 2 - wtorek
część 3 - środa

"Sama jestem ciekawa na co jeszcze się odważę" pomyślała Ewa, ale przed mężem grała pewną siebie. Założyła bluzeczkę na ramiączka, a na to jeansową kurtkę. Włosy spięła gumką. Nie bardzo miała ochotę, by znów całe były w spermie. Chociaż...
- Jedziemy na stację.

Tym razem jednak nie podjechali bezpośrednio pod dystrybutory czy na parking, ale prosto pod wyjazd ze stacji, gdzie zawsze czekało kilka osób, mających nadzieję na złapanie okazji do następnego miasta. W końcu stacja znajdowała się na drodze wylotowej z rodzinnej miejscowości Ewy i Zenka. Tym razem Ewa siedziała na tylnej kanapie. Przejechali przed grupką młodych osób próbujących łapać stopa, ale Ewa nie była zadowolona. Kazała mężowi zrobić rundkę dookoła stacji i podjechać jeszcze raz. Powolna rundka trwała kilka minut, czyli dokładnie tyle, by pozwolić tłumkowi przerzedzić się. Przy krawężniku stało tylko kilku chłopaków - większość dziewczyn znalazła już chętnych posiadaczy samochodów i odjechała. Ewa kazała mężowi zatrzymać się.

Pierwsi do samochodu zbliżyli się dwaj młodzieńcy z plecakami, ale Ewa pokręciła głową. 
- Mamy miejsce tylko dla jednej osoby - powiedziała i chłopcy odsunęli się od auta. Podszedł za to mężczyzna z niewielką torbą.
- Ja podróżuję sam. Mogą  mnie państwo podrzucić?
Ewa przetaksowała go spojrzeniem. Miał około trzydziestu lat, wiec był w ich wieku. Niewysoki, przeciętnej postury, z miłym uśmiechem i jasnymi włosami, które sprawiały, że z bliska wyglądał jeszcze młodziej. Skinęła głową.

Gdy uzgodnili cel podróży (niezbyt daleko, najwyżej godzina drogi), ruszyli w trasę. Zenek prowadził, siedzenie pasażera zajęła torba, a podróżny zajął wskazane miejsce obok Ewy. Początkowo nic nie zanosiło się na to, że do czegoś dojdzie, ale Ewa była zdeterminowana. Przecież nie po to wzięli autostopowicza, by zawieźć go do celu i nic z tego nie mieć...

- Skąd pan jedzie? - Ewa zagaiła rozmowę.
- A, bo ja się nie przedstawiłem? - zreflektował się podróżny - Jacek jestem.
- Ewa.
- Zenek - powiedział Zenek zza kierownicy i prezentacja była skończona.
- Więc skąd jedziesz? - powtórzyła Ewa.
- Od dziewczyny. Chociaż właściwie nie... Nie było jej, więc nie mogę powiedzieć, że jadę od niej.
- Nie było?
- Ano tak. Pukałem, dzwoniłem, głucho.
- Przykro mi.
- Niepotrzebnie, taka to dziewczyna. Poznaliśmy się przez internet, więc mogłem się spodziewać.
- Ach, jechałeś na pierwsze spotkanie.
- Dokładnie.
- To i tak przykre. Jechałeś z daleka. Zero szacunku.
- Wiesz, tak to już jest w internecie. Laska obieca coś, facet się napali i jedzie. A ona sobie robi żarty, bo w internecie wszyscy anonimowi. Faceci się nabierają.
- Dlaczego się nabierają? Nie rozumiem czemu ją tłumaczysz - Ewa faktycznie nie rozumiała, choć oczywiście prowadziła tę rozmowę także dlatego, że zmierzała w odpowiednim kieunku.
- No bo faceci są łatwi. Laska wyśle zdjęcie cycków i obieca spotkanie. To wszystko czego trzeba. Pewnie nawet cycki nie były jej.
- No tak... młode dziewczyny pewnie mogą faceta skusić cyckami - popatrzyła na Jacka z ukosa.
- Nie tylko młode - pierwszy raz Jacek spojrzał na nią inaczej. Obejrzał ją. Jego wzrok powędrował nieco niżej, ale zaraz się zreflektował i powrócił na twarz.
- Znaczy, że ja też miałabym szansę?
- Na co? - Jacek był już chyba odpowiednio wciągnięty w rozmowę, by zacząć działać.
- Skusić kogoś biustem - to mówiąc Ewa rozchyliła jeansową kurteczkę i zaprezentowała swój nieziemski biust odziany tylko w cienką bluzeczkę - mogłabym?
- Och, z pewnością - wzrok Jacka w końcu spoczął tam, gdzie powinien.
- Tak myślisz? Takie zdjęcie mogłoby kogoś skusić?
- Myślę, że takie też, chociaż...
- Chociaż co?
- Chociaż na takich stronach dziewczyny zamieszczają przeważnie nagie zdjęcia piersi.
- Ach... takie? - to mówiąc uniosła bluzkę do góry prezentując piersi w całej okazałości. Poprzez pracę silnika dało się usłyszeć głośne "gulp", kiedy Jacek przełknął ślinę.
- Mhm... tak... właśnie takie - wzroku nie mógł już oderwać a i z mówieniem miał trudności.
- Myślisz, że są tak dobre jak tej dziewczyny, co cię skusiła?
- Lepsze. I nie tylko dlatego, że na żywo.
- I na co mogłabym nimi kusić?
- Pewnie na wszystko. Ale mąż byłby zazdrosny- wciąż nie odrywając wzroku wskazał brodą na Zenka, prowadzącego auto.
- Byłbyś zazdrosny kochanie? - najsłodszym ze swych głosów zapytała Ewa.
- O co? - Zenek nie wyszedł z roli nawet o cal. Doskonale wszystko słyszał, ale wydawał się całkowicie pochłonięty jazdą.
- Właśnie o co - nadal tym samym głosem zapytała, tym razem Jacka, Ewa.
- O to kuszenie.
- A na co cie ta twoja skusiła?
- Na sex. A na pewno na loda. Znaczy, loda miałem obiecanego, a na sex liczyłem później - z uwagi na to, że Ewa nadal nie okryła piersi Jacek trochę plątał się w zeznaniach. Ewa powróciła jednak do tematu.
- Czyli mąż miałby być zazdrosny jakbym jakiegoś skusiła na loda?
Jacek tylko skinął głową, ale to jakby go otrzeźwiło. Podniósł wzrok na twarz Ewy, ponownie przełknął ślinę, bo czuł jak w gardle urosła mu do wielkości piłeczki pingpongowej i powiedział:
- Tak.
- Byłbyś zazdrosny kochanie? Gdybym skusiła jakiegoś biustem na loda?
- Nie, chyba nie. Zależy kogo.
- A na przykład Jacka - w tym momencie odwróciła się do autostopowicza - bo chyba dałbyś się skusić.
- Na pewno - odparł pytany nieco bardziej piskliwie niż by sobie tego życzył.
- Właściwie... - Ewa przedłużyła ostatnią literę - ty mnie widziałeś a ja ciebie nie. To trochę nieuczciwe. Może też mi pokażesz, co?
Jacek nie miał nic przeciwko, o czym świadczył pośpiech z jakim rozpinał swój rozporek. Po chwili oczom Ewy ukazał się wcale nie brzydki a dość pokaźny instrument. Od razu wzięła go w dłoń, ale zreflektowała się i spojrzała w oczy nowego znajomego.
- Mogę?
Skinął tylko głową, co uznała za przyzwolenie, więc zaczęła go masować. Jacek oparł się wygodniej a jego dłoń powędrowała w kierunku sterczących z podniecenia sutków wciąż obnażonych piersi. Ewa uśmiechnęła się. W końcu - ona dotykała jego, więc on dotykał jej. Znał reguły tej gry. Wtedy przypomniała sobie o jeszcze jednym jej elemencie.
- Zdaje się, że skusiłam Jacka. To jak kochanie? Zazdrosny?
- O to, że go dotykasz? Nie. - Zenek perfekcyjnie trzymał się roli. Ewa postanowiła, że musi mu dać nagrodę. Ale nie teraz oczywiście. Teraz wróciła do zabawy penisem Jacka, który stał się jeszcze większy i miał teraz bardzo imponujące rozmiary. Musiała przyznać się przed sobą, że chyba byłaby nim zainteresowana nawet bez względu na aktualną sytuację. Postanowiła pójść o krok dalej.
- A gdybym wzięła do buzi, byłbyś zazdrosny?
- Hmmm... pewnie tak, ale to przyjemna zazdrość.
- Czyli mogę mu obciągnąć?
- Jeśli masz ochotę.
"Mam" pomyślała Ewa i nachyliła się powoli.
- Nie masz nic przeciwko - już ciszej zapytała Jacka, który tylko pokręcił głową. Opadła do końca, ale nie na samego kutasa, a pod niego. Wysunęła język i zaczęła lizać tą wielką pałę od spodu. Wiedziała, że mu się spodoba. 
- Tamta była głupia, że przeoczyła takiego kutasa. Chyba nie wiedziała co robi.
- Wiedziała. Wysłałem jej zdjęcie.
- Co ty powiesz? Ja bym sobie nie odpuściła - to mówiąc przeciągnęła językiem od nasady aż do czubeczka, głośno przy tym mrucząc. Spodobało jej się to, chyba tak samo jak jemu. Wróciła do lizania dołu, nie zapominając o jajkach, które wygolone, były wręcz idealne do tego celu. Rozsmakowała się w nich, jak i w całym penisie i przypomniała sobie, co kiedyś o robieniu loda mówił Zenek. "Jeśli kobiecie się podoba, to jest zachłanna i sprawia więcej przyjemności facetowi". Nie ograniczała się więc, ssąc i liżąc jak tylko miała ochotę. Jacek wyglądał na wniebowziętego.
- No widzisz. Jednak umówienie się i wypad do innego miasta nie okazał się całkiem stracony.
- Zdecydowanie - wyjęczał właściciel super-penisa. - Niepotrzebnie jechałem tak daleko.
Odpowiedź jej się spodobała, więc w nagrodę wzięła go najgłębiej jak umiała. Nie wszedł cały, ale i tak poczuła go głęboko w przełyku. W tym właśnie momencie nabrała ochoty na więcej. Chciała zmieścić go całego, a skoro nie w ustach to...
- Kochanie... a co byś powiedział, jakbym dała mu się przelecieć nie tylko w usta? - zapytała zadziornie. Zenek odwrócił się gwałtownie. Cud, że nie stracił panowania nad kierownicą. Po chwili odzyskał jednak panowanie nad sobą (bo nad autem nie stracił).
- Jeśli chcesz - odpowiedział, ale bez poprzedniej pewności w głosie. Ewa uznała, że to jej wystarcza. Rozpięła spodnie, zsunęła je i spojrzała na Jacka, który też pozbywał się tej części garderoby. Uniosła biodra, przechylając się i pozwalając Jackowi wśliznąć się pod siebie, po czym zaczekała, aż ten skieruje przyrodzenie do jej dziurki i gdy poczuła je na cipeczce osunęła się. Była już bardzo wilgotna, więc nie miała problemów z przyjęciem w siebie organu nawet tego kalibru.
- O kurwa - wyrwało jej się, gdy poczuła, jak ją rozpycha, jednocześnie wsuwając się tak głęboko, jak żaden nigdy wcześniej.
- Dobrze ci? - zapytał Jacek, najwyraźniej świadom swoich rozmiarów.
- O tak. Zajebiście. A teraz mnie pieprz. I bez gadania.
Oczywiście musiała mu pomóc podnosząc się i opuszczając w rytm jego pchnięć, ale to on odwalał większość roboty. Była nachylona, więc głowę miała pomiędzy przednimi siedzeniami, na wysokości twarzy męża, który co chwila rzucał zaniepokojone spojrzenia. Zdążyła mu tylko pomiędzy pchnięciami wyszeptać "Zajebiście mnie pieprzy" i jej ciało zalała fala rozkoszy, a wzrok zmąciła mgła. Nie mogła jednak długo pozostać w tym stanie błogości, bo Jacek posuwał ją dalej, nawet na chwilę nie zwalniając tempa. Poddała się jego pchnięciom, bo już nie miała siły sama na nie odpowiadać. Po prostu uniosła się wyżej i pozwoliła mu działać patrząc na drogę przed nimi. 

Jechali w ten sposób dobrą chwilę, a Ewa zaliczyła jeszcze dwa zawroty głowy, zanim Jacek nie jęknął, że zaraz skończy. Mimo, że nie miała na to siły, zsunęła się z niego z szybkością godną lepszej sprawy i wzięła w usta główkę jego penisa, która w tej chwili miała wielkość średniej wielkości jabłka. Poczuła jak soki wlewają się w jej usta. Jacek solidnie napompował jej policzki zanim bezwładnie opadł na siedzisko. Otworzyła okno po swojej stronie i wypluła wszystko, po czym sięgnęła po butelkę wody, żeby przepłukać usta. W samą porę, bo właśnie dojeżdżali na miejsce.

- Dziękuję raz jeszcze - powiedział Jacek ściskając dłoń Zenka.
- Przynajmniej miałeś miłą podróż - odparł ten uśmiechając się serdecznie.
- A do tego wynagrodziliśmy ci niepowodzenie z dziewczyną - dodała od siebie Ewa, która zdążyła już się przesiąść na przednie siedzenie.
- I to z nawiązką - odparł Jacek i ruszył w kierunku osiedla mieszkaniowego.
- To co - Zenek odwrócił się do żony - w drodze powrotnej też kogoś zabieramy?
- Nie żartuj. Nie wiem jakim cudem mogę jeszcze usiąść. Teraz do domu i spać.
- Jak sobie życzysz. W końcu musisz wypocząć przed jutrem.
Ewa usnęła jeszcze zanim ruszyli w drogę powrotną...

Przeczytaj następną część

Brak komentarzy: