poniedziałek, 5 października 2015

Nocny Bus

W zeszły weekend wracaliśmy z żoną nocnym, rejsowym autokarem z Wrocławia. Podróż trwała kilka godzin, a warunki w busie są dość dobre, więc postanowiliśmy nie tracić całego dnia, ale wsiąść w autobus około północy, przespać się w drodze i rankiem być już na miejscu. Każdemu, kto nie próbował, mogę polecić ten sposób - docieramy na miejsce bardziej wypoczęci. W każdym razie tamta noc nie była do końca przespana, a już na pewno długo jej nie zapomnę.

Wydawało mi się, że dopiero co zamknąłem oczy, gdy obudził mnie delikatny szept Marysi.
- Kochanie... - szeptała, delikatnie trącając moje ramie.
- Mmm... tak? - odparłem nieprzytomny.
- Przemyślałam to, o czym rozmawialiśmy niedawno.
- Tak? O czym? - dopiero dochodziłem do siebie.
- No, te twoje fantazje. O zdradzie kontrolowanej.
- Przemyślałaś?
- No tak. Myślę, że faktycznie moglibyśmy na tym skorzystać, urozmaicić związek. No wiesz, tak jak chciałeś.
- Ależ Słońce, dlaczego właśnie teraz, w środku nocy?
No bo widzisz, Kochanie - tu nastąpiła chwila ciszy. Albo może tylko mi się wydawało, że nastąpiła, bo moja świadomość w szybkim tempie budziła się do życia i próbowała połączyć tę sytuację, przyznacie sami, że jak ze snu, z rzeczywistością ciemnego, pochrapującego wnętrza pojazdu. W końcu nastąpił dalszy ciąg wypowiedzi - ten miły młody człowiek, który siedzi za mną... Wydaje mi się, że chciałabym mu obciągnąć.
Wiecie jak to jest, gdy znacie kogoś tak dobrze, że nawet nie widząc jego twarzy, po samym tonie głosu możecie poznać, że się czerwieni? Ja moją Marysię znałem właśnie tak dobrze.
- Skąd ci to przyszło do głowy? - zapytałem już zupełnie rozbudzony.
- Rozmawialiśmy chwilę. Nie mogłam spać, on też. Ty spałeś, jego dziewczyna też. Staraliśmy się was nie budzić, więc mówiliśmy szeptem. A chwilę później jego dłoń spoczęła na moich piersiach. Nie, nie denerwuj się, to było miłe. Gładził je tak delikatnie, wkładając dłoń górą, przez dekolt. Musiało mu być niewygodnie tak od tyłu, a do tego nie chcieliśmy was obudzić... W końcu mu przerwałam, powiedziałam że nie mogę. Przeprosił i odsunął się, ale przez chwilę widziałam, jak mu stał. Znaczy w spodniach. I pomyślałam, że skoro o tym fantazjujesz... może mogłabym...
- Chciałabyś? Serio?
- Tak... to źle?
- Nie, jasne że nie. Tylko że rozmawialiśmy już o tym, zdenerwowałaś się, mówiłaś, że jestem nienormalny, nazwałaś mnie zboczeńcem. Kazałaś mi nie wracać do tamtej rozmowy, a teraz...
- Wiem, wiem... wszystko wiem. Ale to takie podniecające, kiedy już się dzieje. Nie wiedziałam, że aż tak. To jak? Mogę?
- Pytasz serio?
- Serio.
- No dobrze, możesz...
- Dzięki kochanie. Zamienisz się z nim na chwilę na miejsca? Jego dziewczyna śpi i niczego nie zauważy, a ty i tak jesteś wtajemniczony...
Westchnąłem i zacząłem podnosić się z miejsca...

Muszę przyznać, że gdy zamieniliśmy się miejscami z... no właśnie, nie wiem nawet jak miał na imię. Z tym pasażerem, okazało się, że to nie było takie złe. Wychylając się nad oparciami miałem całkiem niezły widok od góry i chociaż widziałem głównie unoszący się i opuszczający tył głowy mojej żony, wiele nie musiałem sobie wyobrażać. Do tego na zakończenie jakimś cudem wygięła się tak, że zmieściła głowę pomiędzy jego nogami i gdy kończył pozwalała, by sperma spływała po całym drążku i zlizywała ją dopiero u nasady, kiedy dopływała do jąder. To widziałem z góry bardzo dokładnie. Te autobusy na są na prawdę przestronne. Marysia zadbała o to, by gdy już wróciliśmy na swoje miejsca (chłopak nie powiedział do mnie ani słowa), wytrzeć się morką chustką, a nawet wypłukać usta brandy z piersiówki, którą ze sobą mieliśmy zanim dała mi buziaka i usnęła słodko na moim ramieniu.

Brak komentarzy: