poniedziałek, 18 stycznia 2016

Igraszki Izy - Poznanie Adama

Nazywam się Iza i nieskromnie mówiąc, jestem zgrabną, drobną brunetką z całkiem niezłym biustem, zgrabnym tyłeczkiem i bardzo ładnymi nogami. To nie moja opinia, ale mojego chłopaka, Staśka. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć wam historię, która sprawiła, że zaczęłam w to wierzyć. A było to tak.


Tego dnia Stasiek zabrał mnie po raz pierwszy na firmowe przyjęcie w swoim biurze. Zajmował tam całkiem wysokie stanowisko, więc spędzał dużo czasu z szefostwem. Po tym jak przedstawił mnie tym osobom, które w firmie cokolwiek znaczyły, zostawił mnie samopas. Siedząc przy barze i sącząc drinka patrzyłam, jak czaruje żonę prezesa. Nic miłego. Wtedy właśnie przysiadł się do mnie Adam, facet chyba z księgowości. Nie byliśmy sobie wcześniej przedstawieni, więc to raczej nie był nikt ważny.

- Cześć, jestem Adam - przedstawił się.
- Iza - wyciągnęłam rękę w jego stronę.
- Wiem - uśmiechnął się - wszyscy wiedzą.
- Tak? A skąd?
- Rozejrzyj się. Jesteś tutaj najlepszą laską. Dziś wszyscy zazdroszczę Staśkowi, że ma taką lalunię.
- Lalunię? - skrzywiłam się, bo nie podobało mi się to określenie - co chcesz przez to powiedzieć?
- Szczerze?
- Tylko szczerze!
- No dobrze, jak chcesz. Twój Stasiek nie jest w firmie zbyt lubiany. Wiesz, karierowicz, lizus... nikt go nie lubi. Ale kiedy przyszłaś z nim na to przyjęcie, nie było w firmie faceta, który nie zazdrościłby mu, że może posuwać taką laskę.

Normalnie pewnie bym się wkurzyła, ale dziś czułam się ignorowana tak długo, że postanowiłam potraktować te słowa jako komplement. Wypity alkohol bardzo mi to ułatwił. A cóż mógł mi zaszkodzić mały flirt? Postanowiłam trochę pokokietować.

- Faceci zazdrościliby każdej laski.
- Co masz na myśli?
- To, że każdy facet chce tylko zaliczyć. Obojętnie kogo.
- Tu się trochę mylisz. To znaczy, faktem jest, że jest wielu facetów, którzy zaliczyliby wszystko co się rusza, ale w Twoim przypadku... cóż... jestem pewien, że tą dupeczkę - tu spojrzał wymownie na siedzisko stołka barowego, na którym siedziałam - każdy chciałby poobracać.
- A Ty?
- Czy rzucam się na wszystko, co się rusza? To nie w moim stylu.
- Nie o to mi chodziło. Pytałam, czy też chciałbyś poobracać tę dupeczkę - to mówiąc uniosłam się lekko i poruszyłam biodrem w jego stronę, by miał choć trochę lepszy widok. Nie wiem czemu to zrobiłam, bo taka nie jestem. A przynajmniej dotąd tak myślałam. Teraz sama już nie wiedziałam jaka jestem. Siedząc, pijąc i flirtując z tym wielkim facetem zaczynałam mieć co do siebie wątpliwości.
- Poobracać mówisz? Jasne, że tak. Mówiłem ci, że ciebie chciałby przelecieć każdy. Bez wyjątku. Ja też.
- Ok.
- Co ok?
- Po prostu ok. Chodź - to mówiąc wstałam i zaczęłam iść w stronę drzwi, prowadzących do gabinetów. Adam wyprzedził mnie, otworzył przede mną przeszklone wrota i przepuścił mnie przodem. Wyszedł za mną i poprowadził ciemnymi korytarzami, a później wprowadził do jakiegoś gabinetu. Kiedy zamknął drzwi, spojrzałam mu w oczy i podciągnęłam sukienkę do góry. Gdy uniosła się powyżej linii pasa, pochyliłam się odrobinę i zapytałam, nieco zbyt odważnie jak dla mnie.
- To tę dupeczkę chciałbyś przelecieć?

Pstryknął włącznik i zapaliło się światło. Drgnęłam zaskoczona.

- Spokojnie - powiedział Adam - chciałem cię po prostu lepiej widzieć. Mówiłem, że przelecieć ciebie to dużo więcej niż kogokolwiek, więc chcę mieć z tego jak najwięcej.

Uśmiechnęłam się i zsunęłam majteczki.

- Skoro tak, to popatrz sobie - to mówiąc odkryłam przed nim swoją szparkę i oparłam się wypięta o jedyne biurko, które znajdowało się w tym pokoju. Poczułam jego dłonie na pośladkach. Rozchylił je i po chwili poczułam jego oddech między udami. Wiedziałam, że jestem mokra, ale dotyk jego języka sprawił, że soki pociekły mi po nogach. Nie uszło to jego uwagi.
- Aż taka jesteś chętna?
- Dzisiaj tak.
- Dzisiaj? A normalnie nie?
- Zobaczymy... A teraz przestań gadać.
- Pani życzenie... - urwał w połowie wypowiedzi i usłyszałam odgłos rozpinanego rozporka. Po chwili moją szparkę rozepchnęło coś rozkosznie sztywnego. Jęknęłam, a on pchnął głębiej, wsuwając sztywny trzonek prosto w moją rozpaloną, ociekającą wilgocią cipeczkę. To było coś nowego, wielkiego, niegrzecznego i bardzo mi się spodobało. Nie bardzo pamiętam co było dalej. Wiem tylko, że pozwoliłam mu się rżnąć, doszłam, a później zapytał, czy może skończyć w środku. To mnie otrzeźwiło.
- Nie! - niemal krzyknęłam.
- Spokojnie, tylko pytam. W takim razie weź go w usta.
- Nie przepadam za tym.
- W innym przypadku zabrudzę ci sukienkę i nie będziesz miała w czym wrócić na przyjęcie.
- Ale nie połknę.
- Ok. Uprzedzam tylko, że będzie tego sporo.

Pchnął biodrami jeszcze raz, że aż przymrużyłam oczy z rozkoszy i pomyślałam, że właściwie spust w usta będzie całkiem niezłym zakończeniem tej niegrzecznej przygody. Z tą myślą uklęknęłam przed Adamem i pozwoliłam mu wsunąć ogromną, smakującą moimi sokami pałę w moje usta. Zaczęłam go lizać i ssać tak, jak zawsze chciałam obsłużyć prawdziwego faceta, ale nie zdawałam sobie z tego dotąd sprawy. W pewnej chwili poczułam, że Adam kończy. Jego członek drgnął i zaczął produkować ogromne ilości gęstej spermy, która zbierała mi się w ustach. Gdy były już pełne i myślałam, że więcej się w nich nie zmieści, więc jednak będę musiała połknąć, wyszarpnął penisa z moich ust i szybko zapiął rozporek. Podnosząc mnie i chowając moje majtki do kieszeni marynarki szepnął:

- Ktoś idzie.

Zdążyłam tylko obciągnąć sukienkę, która ukryła brak intymnej garderoby, gdy drzwi otworzyły się i stanął w nich Stasiek. Spojrzał na nas i zapytał:

- Co wy tu robicie?

Na szczęście Adam przejął inicjatywę, bo ja usta wciąż miałam pełne jego spermy i nie mogłam odpowiedzieć.

- Pokazywałem Izie twój gabinet.

W tym właśnie momencie udało mi się przełknąć to, co miałam w ustach, więc odzyskałam głos.

- Właśnie. Dlaczego nie pokazałeś mi go sam? Brak czasu?
- Byłem zajęty - Stasiek był wyraźnie zmieszany. Ja odwrotnie.
- Na szczęście Adam był tak miły, że mnie oprowadził - odparowałam.
- Dzięki stary - mój facet wyciągnął dłoń do mężczyzny, który dopiero co rżnął jego laskę. A Adam oczywiście uścisnął jego prawicę.
- Nie ma sprawy - odparł z uśmiechem.
- A co ty w ogóle tutaj robisz? - zapytałam Staśka.
- Szukałem cię. Zbieramy się. Prezes wysyła mnie jutro w delegację do Krakowa. Tylko na dwa dni. Ale ruszam rano i muszę się wyspać.

Spojrzałam wymownie na Adama i już wiedziałam, że się domyślił. Przez jego twarz przemknął szelmowski uśmieszek. Wciąż ściskając dłoń Staśka wyparował:

- W takim razie pozwólcie, że was odwiozę. Obydwoje piliście.
- Nie, dzięki. Weźmiemy taksówkę.
- Ależ na prawdę nie ma sprawy. Gdzie mieszkacie?

Podałam mu adres zanim Stasiek zdążył zareagować.

- No widzisz, to nawet w moją stronę. Zapraszam.

Wyszliśmy we trójkę i wsiedliśmy do samochodu. Adam nas odwiózł, a kiedy wysiadając żegnałam się z naszym uprzejmym kierowcą, szepnęłam mu jeszcze:

- Mieszkamy pod trójką. Przyjdziesz chyba jutro, żeby oddać mi majtki?

Skinął mi głową z uśmiechem. Stasiek otwierał już drzwi do klatki schodowej.

2 komentarze:

AUDERA pisze...

hej.
fajnie się zaczyna:)
ciekawe jak się rozkręci;)
pozdrawiam

budrys25 pisze...

To się już nie musi rozkręcać. Świetne opowiadanie. Działa na wyobraźnię, a otwarte zakończenie jest wręcz inspirujące.

Tyko to łykanie spermy, bo ktoś przyszedł trochę oklepane. Wolałbym przeczytać, że kutas Adama wyjątkowo smakował i Iza postanowiła połknąć, chociaż nie znała siebie z tej strony (spermę Staśka zawsze wypluwała)

Ale nawet bez tego opowiadanie jest bardzo fajne!