Rankiem obudził mnie zamęt. A tak dobrze mi się spało. Stasiek jednak w ferworze dopakowywał ostatnie walizki, zapinał pokrowiec na garnitur i szukał kluczyków do samochodu. Wstałam i poczułam, że głowę mam nadal ciężką od wypitego poprzedniego wieczora alkoholu. Ale w końcu obowiązkowość wzięła górę i jak przykładna żona zabrałam się za przygotowanie kanapek, które w ostatniej chwili wsunęłam do mężowskiej torby.