poniedziałek, 30 listopada 2015

Dyskotekówka

Była moją dziewczyną zaledwie od miesiąca. Poznaliśmy się na dyskotece, a jakże. Uwielbiała dyskoteki. Można powiedzieć, że pasowała tam, chociaż moim zdaniem była za ładna. Mnie dyskoteki i kluby kojarzą się raczej z plastikowymi, wypindrzonymi dziuniami, z tipsami wizualnie zbyt ciężkimi, by je nosić i ubranymi w różowe krótkie sukienki. 

Beatka jednak była inna. Co prawda lubiła ubierać się na różowo, ale jej strój zawsze był stonowany eleganckimi dodatkami. Tipsów nie miała, ale jej paznokcie zawsze zdobił lakier. Nie potrzebowała też tony makijażu, bo była autentycznie ładna. Zbyt ładna jak na dyskotekową dziunię. Prawda jednak zawsze leży gdzieś po środku.

Mniej więcej miesiąc po tym, jak zaczęliśmy się spotykać, poszliśmy do najlepszego klubu w mieście. Byłem tam wcześniej kilka razy, a raczej próbowałem się dostać, bo nigdy mnie nie wpuszczono. Tym razem jednak byłem z Beatą, a to znacznie podnosiło mój status w oczach klubowych bramkarzy. 

Ustawiliśmy się wraz z czwórką znajomych w długiej kolejce i czekaliśmy na wstęp. Po pół godzinie zauważyliśmy, że kolejka ani drgnie, natomiast dość często wpuszczani są ludzie spoza kolejki. Beata poszła więc zagadać z ochroniarzem i po paru minutach wróciła i wpuszczono nas do ciemnego wnętrza. Okazało się, że to jakiś znajomy z innej dyskoteki, czy ktoś taki. W każdym razie dał się namówić i wpuścił całą naszą szóstkę.

Stolików oczywiście nie było, ale dało się usiąść przy barze. Zamówiliśmy dwie kolejki potwornie drogich drinków i ruszyliśmy na parkiet. Tańczyliśmy w grupie. Tutaj dziewczyny były o klasę lepsze niż w innych klubach, ale z przyjemnością stwierdziłem, że nawet na takim tle moja Beatka błyszczy. To wtedy poszukałem jej wzrokiem i zauważyłem, że zniknęła, kiedy lustrowałem otoczenie. Pewnie wyszła do toalety.

Nie wiem jak długo jej nie było, bo wypiliśmy jeszcze coś, potem rozeszliśmy się trochę, bo dziewczyny poszły do łazienki, a my znaleźliśmy wolny stolik. Zrobiło się trochę zamieszania, bo Hubertowi zdawało się, że ktoś mu ukradł telefon, a wsadził go do innej kieszeni niż zwykle. W każdym razie z łazienki dziewczyny wróciły we trzy, strasznie uchachane. Przez chwilę zastanawiałem się, czy czegoś nie wciągały, ale właśnie wtedy przyszły zamówione drinki, więc wypiliśmy i ruszyliśmy na parkiet.

Właściwie, kiedy zobaczyłem to w jej włosach, powinienem był się domyślić, jeśli nie wszystkiego, to przynajmniej części. Ja jednak jak debil przejechałem dłonią po paśmie sklejonych włosów i zapytałem co to jest. Ona jednak myślała chyba, że już wszystko wiem, więc bez skrępowania powiedziała mi co zaszło.

Okazało się, że ochroniarza faktycznie znała, ale nie tak dobrze jak on znał ją - z widzenia. Od zawsze miał na nią ochotę, więc kiedy poszła zagadać o wpuszczeniu do klubu, od razu powiedział, że może wejść. Ale kiedy powiedziała, że jeszcze piątka znajomych, ochroniarz tylko się roześmiał i pokręcił głową. Beata jednak znalazła sposób.

Okazało się, że od słowa do słowa, obiecała bramkarzowi, że wpadnie do kanciapy w czasie przerwy, żeby umilić mu czas. Ochroniarz zlustrował ją wzrokiem i powiedział, że chociaż przerwy nie ma, to załatwi zastępstwo na kwadrans. Ale uprzedził, że nie będzie jej łatwo. Beata zgodziła się bez wahania i weszliśmy.

Kiedy później byliśmy na parkiecie, to właśnie ochroniarz ją zaczepił i wyprowadził. Wyszedł na tę swoją "przerwę" i chciał sprawdzić, czy dotrzyma słowa. Wyprowadził ją na zaplecze, gdzie od razu przystąpiła do dzieła. Facet był napalony, a jego kutas stanął kiedy tylko zdjęła stanik. Nie dziwię się - widuję jej piersi codziennie, a nadal robią na mnie wrażenie. Bez stanika uklęknęła przed nim i bez skrępowania zrobiła mu loda. Jednak w trakcie facet przypomniał jej o tym, że obiecywał, że nie będzie łatwo i skoro wpuścił grupę, to i ona musi grupę obsłużyć... po czym wezwał kolegę z drugiego wejścia twierdząc, że są zespołem i obydwaj ryzykują za to, kogo wpuszczają na salę, więc obydwu musi wynagrodzić.

Myślałby kto, że Beata się zawstydzi, ale nie. Obciągnęła im obu na raz i podczas gdy ssała jednemu, drugi spuścił się na jej twarz. Pierwszy za to doszedł chwilę później, w jej ustach. Chciała się ubrać i wyjść, ale wtedy usłyszała, że to by było zbyt łatwe, bo przecież zmiennikom, wezwanym tylko na chwilę i tylko z jej powodu też się coś należy. Dostała więc kolejne dwie pałki do obrobienia. Ale jak przystało na rasową dyskotekową obciągarę (którą jak się okazało była od dawna) w ogóle się tym nie przejęła. Obrobiła je i wylizała do czysta w niecały kwadrans. Wtedy pojawił się jeszcze jakiś facet, który powiedział, że skoro załatwiła wejście pięciu osobom, to musi pięć odpracować. Obciągnęła  więc i jemu, ale na koniec faceta poniosła fantazja i spuścił się na jej twarz i włosy. 

A spermę z włosów trudno usunąć, powiedziała mi prawie płacząc. Nie wiem, czy dlatego, że musiała mi się przyznać, że w ciągu ostatnich pół godziny obciągnęła pięć obcych kutasów, czy dlatego, że w ogóle to zrobiła, czy w reszcie dlatego, że zepsuli jej fryzurę...

2 komentarze:

mandaryn pisze...

Fajna dziewczyna :-)

Anonimowy pisze...

Fajna historia :) najlepsza jest reakcja dziewczyny, wydaje jej się jakby to bylo naturalne zachowanie z jej strony