czwartek, 4 grudnia 2014

Winna

Moja dziewczyna, Natalia, jest wspaniałą osobą. Nie twierdzę tak tylko dlatego, że każdy facet zwariowałby na punkcie szczupłej blondyneczki z jędrnym biustem, wysportowanej i gibkiej (od 4 lat taniec, od 2 akrobatyka), a przy tym świetnej w łóżku. Uważam tak, bo na prawdę jest bardzo wartościową, uczuciową osobą. 

Nie tak dawno oglądaliśmy film, w którym główny bohater doznaje olśnienia i zaczyna bezinteresownie pomagać innym. Najpierw tym, których wcześniej krzywdził, później tym, których ignorował, a w końcu zupełnie nieznajomym. Kiedy wyszliśmy z kina, Natka była zamyślona i już wiedziałem co będzie się działo. Postanowiła odrobinę zmienić swoje życie, dając szczęście innym. Wtedy jeszcze nie wiedziałem jaki przyjmie to obrót.


Zaczęła angażować się bardziej w życie społeczności, do której należymy (takie drobne prace społeczne, sadzenie roślinek w przestrzeni publicznej, pieczenie ciast na kiermasz - nic skomplikowanego). Jednak to było za mało. Spędzała sporo czasu przy telefonie, próbując odzyskać urwane znajomości, więc wkrótce zaczęliśmy gościć u siebie w domu ludzi, których nigdy wcześniej nie widziałem. Było to trochę uciążliwe, ale musielibyście zobaczyć Natalię - cała promieniała! A ja poznawałem nowych ludzi - nie zawsze interesujących, ale zawsze było to coś nowego. Mogłem czerpać z tego frajdę.

Pewnego wieczoru odwiedził nas Hubert - zabawny, dowcipny facet, ale trochę wycofany, jeśli wiecie o czym mówię. Taki gość, co do którego zawsze są wątpliwości, czy aby nie jest gejem, bo co do tego, że jest prawiczkiem wątpliwości mieć trudno. Facet, który nie ma śmiałości do kobiet. Hubert był właśnie takim gościem, ale zupełnie nie mogłem zrozumieć dlaczego. Był zabawny, oczytany, miał dobre maniery. Z miejsca go polubiłem.

Gdy wyszedł do toalety zapytałem Natalię, dlaczego taki jest. Powiedziała, że w szkole nie był zbyt lubiany, bo bardzo się pocił i wszyscy robili sobie z niego żarty. - Wszyscy, ale głównie dziewczyny - dodała. W jej oczach zobaczyłem, że sama też w tym uczestniczyła. - Pod koniec szkoły Hubert był już bardzo zamkniętym w sobie, zakompleksionym nastolatkiem. Jak widać, trochę tego musiało w nim zostać. Tu urwała, bo nasz gość wszedł do salonu. Zbyt szybko wrócił i obydwoje spojrzeliśmy w jego stronę, nieco zmieszani.

- Przepraszam, ale nie mogę się zorientować w tym pięknym domu i chociaż zwiedziłem sypialnie i gabinet, wciąż nie mogę znaleźć łazienki.
- Zaprowadzę Cię - zaofiarowała się Natalia, wstając od stołu. 

Kiedy zniknęli w korytarzu dolałem wszystkim wina i rozsiadłem się w fotelu. Kto jak kto, ale moja Natka potrafiła gotować, a po takiej porcji jej słynnego Cannelloni odrobina wina byłą jak balsam dla pełnego żołądka. Kiedy dopijałem kieliszek, a żadne z nich nie wróciło do stołu, zacząłem się zastanawiać o co chodzi. W końcu dom mamy duży, ale łazienka nie jest aż tak daleko. Odstawiłem pusty kielich i ruszyłem korytarzem.

Kiedy stanąłem w drzwiach łazienki dech mi zaparło. Gdyby nie to, że kieliszek bezpiecznie stał na stole, z pewnością roztrzaskałby się teraz o płytki posadzki, bo przez moje ciało przeszedł elektryzujący dreszcz. Obraz, który ukazał się moim oczom ukazywał Huberta, stojącego bokiem do mnie, ze spodniami spuszczonymi do kostek, oraz moją dziewczynę, klęczącą przed nim i jak gdyby nigdy nic, mechanicznie robiącą mu laskę. Nie widzieli mnie, chociaż stałem zaledwie parę metrów od nich. Hubert patrzył w dół, a Natalia miała zamknięte oczy. Co kilka ruchów wyciągała jego penisa z ust, lizała przez chwilę, a potem znów brała głęboko. 

Tutaj muszę się przyznać, że w pierwszej chwili nawet nie poczułem się zazdrosny. Zszokowany - tak, ale kiedy to mi obciągała, robiła to z uczuciem. Tutaj wyglądała, jakby miała do spełnienia jakieś zadanie. Czysty biznes. A jednak nie mogłem się ruszyć, czy choćby oderwać od nich wzroku. Widok własnej kobiety usługującej w ten sposób obcemu (no, może nie dla niej, ale dla mnie na pewno) facetowi to coś, czego nie da się wymazać z pamięci. I przyznaję, że nie jest to widok do końca nieprzyjemny.

Wycofałem się dopiero, kiedy Natalia mnie zauważyła. Jej oczy otworzyły się szeroko, a zaraz po nich usta, jakby chciała coś powiedzieć. Nie zdążyła - krótka, ale nabrzmiała i czerwona pałka Huberta właśnie w tym momencie zdecydowała się wystrzelić prosto w twarz Natalii. Prosto w jej otwarte usta. Wybrał sobie moment... wycofałem się do salonu.

Natalia wróciła pierwsza. Usiadła na swoim miejscu i patrzyła na mnie przez chwilę bez słowa, następnie sięgnęła po kieliszek i upiła kilka drobnych łyczków. 
- Pewnie nie zrozumiesz...
- A co tu jest do rozumienia?
- Widzisz... bo to trochę moja wina, że tak obrywał w szkole.
- Chcesz mi powiedzieć...?
- Tak. Byłam mu to winna.
- Yhm...
- Nie gniewaj się. Wyglądałeś, jakby Ci się podobało.
- Mam tylko jedno pytanie.
- Pytaj.
- Masz jeszcze jakichś kolegów, którym też jesteś winna?
Uśmiechnęła się do mnie najpiękniejszym z repertuaru swoich uśmiechów.
- Kilku... - szepnęła, bo niczego nieświadomy Hubert właśnie wrócił do stołu.

Z uwagi na brak reklamodawców i sponsorów, musiałem zmniejszyć ilość opowiadań, które trafiają na bloga. Gdy pojawi się wsparcie finansowe, liczba opowiadań wzrośnie. 

Jeśli podobają Ci się moje opowiadania, wyraź to w komentarzu lub za pomocą przycisku (g+1) poniżej. 

Brak komentarzy: