sobota, 25 stycznia 2014

Hrabina Hardcore


- Najdroższa, czy w tym roku wybierzesz się ze mną do Paryża, odwiedzić naszego drogiego barona?
- Do tych dzikusów?
- Nie mów o nich tak. To bardzo mili ludzie.
- Ale mieszkają jak dzikusy. Wychodki mają na zewnątrz...
- Ale nocniki w domu.
- A poza tym głowa mnie boli. A doktór rzekł, że po laudanum lepiej nie podróżować.
- Już sam nie wiem co mam im mówić. Oni myślą, że odeszłaś...
- A gdzie bym miała odejść, jak tu wokół wszystko nasze?
- Dobrze, dobrze! Pojadę sam!

Nazajutrz hrabia wraz z niezbędną służbą zapasami i utensyliami wyruszył w drogę, a hrabina została we dworze. Pierwszego dnia miała jeszcze co robić. Przechadzała się po parku, popijała miód rozcieńczony wodą - niezawodny środek na wszelkie dolegliwości takie jak katar, kaszel, osłabienie, karmiła łabędzie i przysiadała nad brzegiem ruczaju, by poczytać tomik poezji miłosnej, który w sekrecie trzymała za toaletką. Teraz, gdy nikt jej nie pilnował mogła się oddać lekturze, która nieodmiennie sprawiała, że jej lica pąsowiały pomimo delikatnego zefirka, który owiewał je delikatnym tchnieniem. Następnego jednak dnia hrabiny nie cieszyły już ani łabędzie, ani przechadzki ani nawet wiersze. Pragnęła czegoś więcej. Chciała przeżyć coś wyjątkowego. Erotyki pobudziły jej apetyt, ale przecież zaspokoić go nie podobna. Pragnęła mężczyzny, choćby tylko na chwilę.
Po obiedzie, składającym się głównie z przepiórczych kotlecików, którego to dania prawie nie tknęła, wezwała swego najwierniejszego sługę. 
- Jakubie.
- Tak Pani Hrabino?
- Czy Ty chodzisz do burdelu?
- Hrabino...? - konsternacja w głosie Jakuba nie była częstym zjawiskiem.
- Odpowiedz, proszę.
- Tak Pani Hrabino. Czasami.
- Jak często?
- Nie częściej niż raz w miesiącu.
- To Ci wystarcza?
- Nie wiem co Pani Hrabina ma na myśli.
- Czy to Ci wystarcza? Zaspokojenie raz w miesiącu.
- Nigdy o tym nie myślałem.
- Ile masz lat?
- Czterdzieści osiem, Pani Hrabino. Za tydzień kończę czterdzieści dziewięć.
- Piękny wiek.
- Dziękuję Pani Hrabino.
Zapadła cisza. Hrabina próbowała rozsznurować suknię bez pomocy pokojowej, ale najwidoczniej nie bardzo jej to wychodziło.
- Czy to wszystko Pani Hrabino?
- Nie Jakubie. A do diabła z tymi tasiemkami! Chodź tutaj.
- Dokąd Pani Hrabino? - odparł służący nie ruszając się z progu alkowy.
- Do mnie.
- Myślę, Pani Hrabino, że to robota dla pokojowej. Wezwać?
- To nie myśl i chodź tutaj. I zamknij drzwi.
- Jak Hrabina sobie życzy.
Posłusznie zamknął drzwi na klucz i podszedł do łoża z baldachimem, na którym hrabina nadal walczyła z tasiemkami sukni. W pewnej chwili zrezygnowała jakby i położyła się na łóżku w sukni. Tylko od dołu podciągnęła ją tak, że ukazały się wszystko spodnie warstwy i falbanki, a pośród nich blade, niemal sine uda. Jakub na ten widok od razu poczuł się mężczyzną, nie wiedział jednak jaka jest jego rola w tym przedsięwzięciu, stał więc obok łoża w niemym zachwycie.
- Jakubie?
- Tak Pani Hrabino?
- Pokaż mi, co robisz z tymi dziewczętami w burdelu.
- Pani Hrabino... - w głosie sługi słychać było lekką chrypkę.
- No już.
- Ale to nie przystoi...
- Wiem. Mimo to, właśnie takie polecenie dostałeś. Wyjmij go.
- Co?
- Nie udawaj głupiego. Widzę, że niemal rozrywa ci pludry. Po prostu go wyjmij.
Jakub nie mógł dłużej udawać, że nie wie o co chodzi, szczególnie, że hrabina bezceremonialnie, palcem dała do zrozumienia co takiego chce zobaczyć. Posłusznie rozsznurował troczek i zdjął spodnie. Teraz tylko rant koszuli zasłaniał jego przyrodzenie, które o ile hrabina dobrze widziała (a widziała dobrze) nieskromnie rwało się na wolność.
- Podejdź.
Gdy tylko zrobił krok, wyciągnęła rękę i chwyciła w dłoń jego prężną maczugę. Wydobyła go spomiędzy materiału i zważyła w dłoni.
- Całkiem ładny kawał kuśki.
- Dziękuję Pani Hrabino.
- A teraz powiedz mi co mam z nim zrobić?
- Hrabino?
- To znaczy jak mam się ułożyć.
- Ależ jak mógłbym...
- Masz mnie potraktować tak, jak burdelowe dziewki, do których chodzisz raz w miesiącu. Im chyba mówisz, jak się mają ustawić, żeby cię zadowolić?
- One same wiedzą Pani Hrabino.
- I jak się ustawiają?
- Jak suka dla psa Pani Hrabino.
- Tak? - zapytała hrabina, gdy już odwróciła się i ustawiła na łóżku na czworaka.
- Dokładnie tak Pani Hrabino.
- No to teraz ulżyj sobie.
Jakub posłusznie chwycił kuśkę w dłoń i zaczął pocierać.
- Nie tak!
Przerażony natychmiast przestał, puszczając narzędzie zbrodni, które jednak nie opadło ani o cal.
- We mnie. Ulżyj sobie we mnie. 
- Nie mógł bym...
- Lepiej żebyś mógł, bo tego właśnie od ciebie oczekuję. 
Z lekko zbolałym wyrazem twarzy Jakub zaczął wspinać się na małżeńskie łoże. Gdy jednak dotarł na miejsce i spojrzał na wypiętą brzoskwinkę, którą prezentowała dla niego hrabina, uśmiechnął się.
- Dalej! Czekam!
Przystąpił do dzieła. Najpierw splunął w dłoń i roztarł plwocinę na kutasie a następnie przyłożył go do różowiutkiej piczki, śmiejącej się spomiędzy czarnych loczków. Pchnął i znalazł się w niebie. Żadna z dziwek miejskich nie była tak ciasna, mokra i gościnna jak picz hrabiny. Popchnął raz jeszcze i jeszcze, aż wpadł w błogi rytm i posuwał nucąc w głowie sprośna piosnkę, której nie odważyłby się zanucić na głos. Hrabina także doznawała nowej przyjemności. Ten kawał mięcha, który wbijał się w jej spragnioną uciech kobiecość to było coś zupełnie innego niż wiotczejący penis hrabiego. Zaczęła się nawet zastanawiać, czy chłopski kutas zawsze jest tak surowy, czerwony a zarazem tak wielki i łapczywy. Koniecznie musi zwiększyć swoją eksperiencję w tej materii, gdyż wydaje się to warte kolejnych doświadczeń. 
Tymczasem Jakub był już całkiem ogarnięty chucią. Uniesienie widać było zarówno po ściągniętych brwiach jak i po żyłach, które wystąpiły na jego twarz i dłonie, ściskające szczupłą kibić szlachcianki. Penetrował ją z całych sił, aż usłyszał jęki dochodzące z jej ust. Sam nie śmiał się odezwać, ale gdy poczuł jak zaciskają się miłosne sploty na jego przyrodzeniu, nie wytrzymał i eksplodował, zalewając wnętrze hrabiniej piczy lepką mazią, która zaczęła z niej wypływać jeszcze zanim wystraszony wyszarpnął kutasa z jej wnętrza.
- To było przyjemne Jakubie. Możesz odejść. I zawołaj tą pokojową. Muszę się w końcu pozbyć tej sukni. Już i tak pewnie całkiem zniszczona.

Przez kilka dni oddawała się w ten sposób Jakubowi, ale ten brał ją zawsze w ten sam, jedyny sposób. Był to co prawda inny sposób niż ten, w który oddawała się hrabiemu, ale mimo to zaczynała być znużona. W końcu któregoś dnia, gdy przechodziła obok stajni, usłyszała sprzeczających się chłopców stajennych. Wszystko wskazywało na to, że kłócili się o to, kto lepiej i częściej chędoży dziewki karczemne. Hrabina przysłuchiwała się przez dłuższą chwilę, po czym szybkim krokiem wtargnęła do stajni. Rozmowa natychmiast ucichła, ale hrabina szybko przywołała do siebie obu chłopców. Byli braćmi, synami jednego ze służących, który wyjechał z hrabią w podróż. Bardzo się spłoszyli, gdy zdali sobie sprawę z tego, że hrabina słyszała ich rozmowę.
- Który to się chwalił przed chwilą, że ma takiego kutasa, że na jego widok Gośka, córka karczmarza, zemdlała?
Maćko - starszy z braci niepewnie skinął głową.
- Ja, Pani żem to powiedział.
- To prawda?
- Prawie prawda. Gośka rzekła, że na ten widok prawie zemdlała.
- Znaczy, że Ty chwaliłeś się, żeś nadział wszystkie trzy córki młynarza?
- Tak Pani.
- To prawda?
- Tak. W zeszłą niedzielę to było. Młynarz z Młynarzową do kościoła poszli, a ja wtedy...
- Dobrze, dobrze... Widzę, żeście chłopy na schwał. Ciekawam tylko, czyście czego nie zmyślili. Ale to się okaże. Ściągać spodnie!
Obaj chłopcy spojrzeli po sobie, ale spodnie spuścili. Ich penisy zwisały jeszcze, gdy hrabina podeszła do nich.
- Małe nie są, ale widzi mi się, że stać nie chcą. A chwaliliście się, że zawsze twarde.
- One ino do chędożenia się twarde robią - odważył się odpowiedzieć Maćko.
- To lepiej niech się zrobią, bo mam zamiar je wypróbować.
- Jak to? - młodszy z braci nie zrozumiał.
- Pracujecie u mnie? Wykonujecie polecenia? No to ja chcę sprawdzić, czyście takie ogiery, jak się chwalicie, czy tylko wałachy, na których dziewki karczemne się tylko wożą.
- To znaczy, że mamy...
- Tak. Macie mnie przekonać, albo zaordynuję wam po trzydzieści batów, żeście kłamali.
Maćko nie czekając na nic złapał się za kuśkę i zaczął tarmosić. Przemko szybko poszedł w ślady brata i po chwili oba kutasy zaczęły wstawać, osiągając wcale miłe rozmiary. Hrabina aż się uśmiechnęła. Ciągle stała pomiędzy braćmi i przyglądała się temu, co robili, aż w końcu sama chwyciła Maćkowego kutasa w rękę i zaczęła nim poruszać jak chłopak przed chwilą.
- Tak się to robi? Tak Ci to robiła ta Twoja Gośka, co to mało nie zemdlała?
- Tak Pani hrabino, tylko...
- Co? No mówże!
- Ona go jeszcze ciumkała.
- Co robiła?
- No ustami go...
Hrabina opadła na brudne, jeszcze nie zagrabione ze stajennej podłogi siano. Przyciągnęła chłopaka do siebie i wsunęła do ust jego sterczącego drąga. Przez chwilę trzymała go w ustach. Smakował potem, solą i jeszcze czymś bliżej niezidentyfikowanym. Co ciekawsze, natychmiast zwiększył swoją objętość. Urósł wręcz ponad miarę. Hrabina ledwo mieściła go w ustach.
- Czy tak? - zapytała gdy już wypluła olbrzymią pałę.
- Taak... - chłopak powoli wrócił do siebie. Hrabina spojrzała też na Przemka, który szeroko otwartymi oczami patrzył na wszystko co działo się przed chwilą tuż obok niego. Przesunęła się w jego stronę i powoli, jakby ostrożnie wsadziła sobie do ust także tą kuśkę. Efekt był podobny - kawał mięcha powiększył się chyba dwukrotnie. Przyspieszone oddechy, zapach zwierząt, wilgotnej słomy i potu dwóch parobków podnieciły hrabinę jeszcze bardziej. Opadła przed nimi na plecy.
- Który pierwszy? - zapytała rozkładając nogi. Maćko rzucił się do jej piczy, teraz doskonale wyeksponowanej, gdy wszystkie falbany i koronki poszły do góry. Wbił się w nią z impetem, aż po same jaja i jęknął przeciągle. Była rozpalona i jego kutas od razu to poczuł. Wilgoć aż z niej trysnęła, kiedy tak się zagłębił. Przemko stał z boku i nieświadomie pocierał swoje przyrodzenie brudną ręką.
- Podejdź - powiedziała do niego hrabina i już po chwili brała jego kuśkę między wargi. Podobało jej się, że dwa drągi wsuwają się w nią z obu stron i z radością oddawała się temu doświadczeniu. Spojrzała na konie, stojące obok w swoich boksach i przypomniało jej się, jak będąc małą dziewczynką widziała, jak one to robią. Zepchnęła z siebie Maćka.
- Będę teraz waszą klaczką. Musicie mnie dobrze wygrzmocić, tak jak ogiery biorą klacze! Rozumiecie?
W wahaniu brata Przemko dostrzegł swoją szansę. Skoczył do hrabiny, która właśnie przekręciła się i ustawiła na czworakach, siarczyście splunął w dłonie i natarł plwociną swojego fiuta. Maćko w tym czasie niepewnie podszedł do ust hrabiny, której ta zabawa coraz bardziej się podobała. Bez namysłu wzięła w usta członek, który przed chwilą gościł w jej cipie i zakneblowała się nim akurat w momencie, gdy Przemko z rozpędu wbił się w jej dziurkę. Dodać należy, że w chwili uniesienia, młodszy z braci nie wbił się tam, gdzie wymagała natura, ale w otwór, którego używali sodomici, czyli prosto w dupę jaśnie wielmożnej pani. W pierwszej chwili hrabina chciała wrzasnąć, ale solidny kutas skutecznie jej to uniemożliwił. Wyrwać się też nie mogła, bo bracia trzymali ją mocno. Gdy po chwili ich uchwyt zelżał na tyle, że mogłaby to zrobić, przyjemność zaszła tak daleko, że hrabina ani myślała przerywać. Nadziewała się na kutasy z całej siły. Raz na tego z tyłu, raz na tego z przodu. Chwilami traciła świadomość, a kiedy ją odzyskiwała, myślała tylko o tym, jak jeszcze bardziej spotęgować doznania. W końcu pchnęła Maćka na klepisko, wydobyła się z objęć Przemka,zsunęła z siebie brudną od gnoju suknię i usiadła na sterczącym Maćkowym fiucie, jednocześnie wypinając żyć do Przemka. Ten nie wahał się ani chwili i hrabina w końcu poczuła się w pełni wypełniona. Obie jej dolne dziurki gościły po solidnym kutasie i hrabina całkiem odpłynęła.
Ocucił ją Jakub, który nadszedł z kubłem wody. Stajenni gdy skończyli zabawę i zobaczyli nieprzytomną pracodawczynię, uciekli gdzie pieprz rośnie, zostawiając ją na podłodze stajni. Szczęśliwie Jakub zorientował się, że hrabina nie wróciła na podwieczorek i znalazł ją tutaj. Oszołomioną owinął w derkę i zaprowadził kuchennym wejściem do domu, gdzie ułożył na sofie i nagrzał wody na kuchni, żeby przygotować kąpiel. Dopiero po kąpieli, podczas rozczesywania włosów przez pokojowe, hrabina z wolna doszła do siebie. Ten dzień na długo zostanie w jej pamięci - dawno nie czuła się tak spełniona. Zrozumiała też, że to właśnie poczucie zbrukania dawało jej taką rozkosz. Mogła dać się posuwać jak dziwka, ale dopiero gdy oddała wszystkie swoje dziurki leżąc w końskim łajnie pozwoliło jej osiągnąć pełnię zadowolenia. Smród zawsze można zmyć, ale wspomnienie uczucia ekstazy pozostaje na dłużej.

Kilka dni później otrzymała od męża list, w którym informował o dacie swojego powrotu. To już za kilka dni, więc należało się pospieszyć. Nakazała przygotować łaźnię i nagrzać wody, następnie wezwała sługę.
- Proszę iść do chłopów, którzy przywieźli z targu sprawunki i wezwać ich do dworskich piwnic. Mają tam na mnie czekać.
Następnie wezwała Jakuba.
- Jakubie, czy woda już nagrzana?
- Tak Pani Hrabino.
- Dobrze. Zatem przygotuj mi kąpiel.
- Już, Pani Hrabino.
Gdy się oddalił rozebrała się i zeszła na dół do łaźni. Gdy znalazła się w wodzie, kazała wezwać chłopów. Było ich pięciu. Stanęli niepewnie przy wejściu, a gdy hrabina odesłała sługi, kazała im podejść. Stanęli nad nią w swoich bezkształtnych, brudnych ubraniach, a ona wodziła dłońmi po swojej bladej skórze. Pozwalała się obserwować, gdy dokładnie myła swoje ciało, a później gdy pieściła dłonią swój skarb między udami. Chłopi stali w milczeniu, bojąc się komentować między sobą. Patrzyli na hrabinę coraz bardziej pożądliwymi oczami. W końcu jeden nie wytrzymał i zaczął pocierać spodnie w kroku. Hrabina nadal nie potrafiła ocenić, czy mężczyźni są podnieceni - ich spodnie były za luźne. Dlatego kazała im je zdjąć. Dopiero wtedy zobaczyła, jak duże wrażenie robi na tych wieśniakach. Ich kuśki nie były tak ogromne jak chłopców stajennych, ale różnorodność kształtów i wielkości była znacznie większa. Ten z mężczyzn, który pierwszy zaczął się dotykać, jęknął i kuląc się odszedł w kąt, ale pozostali czterej z opuszczonymi spodniami patrzyli na hrabinę. A ona patrzyła na nich. Gdy już się umyła, a woda stała się nieco bardziej mętna, hrabina rzuciła hasło.
- A teraz lejcie.
W pierwszej chwili nic się nie działo, chłopi popatrywali na siebie nawzajem. Hrabina powtórzyła więc.
- Lejcie. Do wody.
Pierwszy z mężczyzn przemógł się i do wanny, w której leżała kobieta, popłynął żółtawy strumień o mocnym zapachu amoniaku. W chwilę później dołączyła reszta. Gdy tak się stało, hrabina uniosła się nad wodę, a złociste strugi trafiały wprost na jej nagie ciało. Były nawet cieplejsze niż woda. Smagały nagie, blade ciało. Obmywały pełne piersi. Rozpryskiwały się na brzuchu i udach. Hrabina przymknęła oczy. Nie trwało to długo, bo ile moczu może zmieścić pęcherz. Gdy skończyli, hrabina przywołała piątego. Podszedł niepewnym krokiem. Jego penis był na pół opadły. Chłop stanął u wezgłowia.
- Teraz Ty. Lej.
Gdy tylko zaczął sikać, hrabina podstawiła pod strumień włosy. Czuła jak płynne złoto spływa po głowie. Przesunęła się i teraz przyjmowała ciepły strumień wprost na twarz. Pozostali chłopi patrzyli z rozdziawionymi ustami. Gdy pojemność pęcherza się skończyła, hrabina obróciła się i bezceremonialnie wzięła sikającego przed chwilą kutasa w usta. Natychmiast stwardniał, co było dowodem na to, że żona mężczyzny nie dawała mu takiej przyjemności. Hrabina owszem. Ssała i lizała tego penisa przez jakiś czas, a potem przywołała resztę. Lizała każdego po kolei. W tym czasie reszta dotykała się, nie pozwalając swoim przyrodzeniom opaść. W końcu, gdy hrabinę zaczęły już boleć usta, pierwszy z chłopów jęknął i wystrzelił sporą ilością białej spermy. Hrabina pozwoliła mu na to, a później wylizała do czysta i odprawiła, natychmiast zajmując się następnym, który też już dochodził. Ten strzelił prosto w usta, a kobieta nie pozwoliła wypłynąć ani kropelce. Gdy już połknęła, zajęła się kolejnym. Wybrała źle, gdyż kiedy ssała, mężczyzna z lewej wystrzelił, zalewając jej twarz i fiuta, którego trzymała w ustach. Zlizała więc jego spermę z penisa kolegi, a następnie sprawiła, że i kolega spełnił swoją powinność. Ostatniego penisa ssała już zupełnie bez sił, a na koniec jedynie trzymała go w ustach, każąc mężczyźnie dojść za sprawą własnej dłoni. Pozwoliła mu jednak spuścić się w swoje otwarte usta. Gdy wyszli, kazała wymienić wodę i wzięła długą, tym razem leniwą, kąpiel.

Następnego dnia wrócił hrabia. Gdy tylko przywitał się z żoną, podano obiad. Podczas posiłku hrabia opowiadał o wspaniałościach, które widział podczas wizyty. Hrabina zmuszała się, by uczestniczyć w rozmowie, choć jej myśli błądziły daleko. 
- To był bardzo udany wyjazd Kochanie. Wieczór u Barona był wręcz wspaniały, a występ kwintetu smyczkowego nie miał sobie równych, gdyż...
Dalej jednak Hrabina nie słuchała, przypominając sobie swój wczorajszy kwintet oraz ich smyczki...

Brak komentarzy: