środa, 31 lipca 2013

Pozytywne skutki przyłapania


Żona posłusznie ssała mojego penisa, po czym na powrót umieściła przed gościnną pizdeczką mojej koleżanki z pracy, by ta znów nabiła się na niego ciasną szparką. Seksowna sekretarka powoli odchyliła się do tyłu, by mój fiut cały się w niej zagłębił, po czym pozwoliła mu wysunąć się do połowy. Po pięciu czy sześciu takich ruchach pozwoliła mu się całkiem wysunąć. Tak, że wyskoczył prosto w twarz mojej żony, która już czekała na niego z otwartymi ustami. Wylizała go całego do czysta i znów wsunęła w cipkę koleżanki. Tym razem jednak gdy ta nadziała się na niego, żona wysunęła język i zaczęła lizać moje jajka. Tego było zbyt wiele. W ostatniej chwili wysunąłem się z Wandy, a cały obfity ładunek wylądował na wejściu do cipki, skąd natychmiast zaczął kapać w usta mojej gotowej go zlizać małżonki. Dzielnie połknęła wszystko, a następnie wylizała zarówno jej dziurkę jak i mojego kutasa. Gdy skończyła, Wanda - moja koleżanka z pracy zaczęła się ubierać.
- No no, nie wiedziałam, że masz taką posłuszną żonkę. Zobaczymy się jeszcze?
Zerknąłem na moją Elę pytającym wzrokiem.
- Ach, jeśli o mnie chodzi możesz go rżnąć kiedy tylko chcesz. Dajcie tylko znać, jeśli potrzebować będziecie dodatkowej obsługi.
Wanda wyszła uśmiechając się.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Byle nie rozwód

Od kiedy przyłapałem moją żonę jak obciągała listonoszowi moje życie zmieniło się diametralnie. Po pierwsze, żona za wszelką cenę chciała uniknąć rozwodu, więc obiecała wynagrodzić mi to w każdy możliwy sposób i przyznać się do wszystkiego - do tego, że tydzień przed naszym ślubem pieprzyła się z moim bratem, do tego, że regularnie raz w tygodniu obciąga listonoszowi, ale nigdy nie połyka tylko każe mu kończyć na zewnątrz, do tego, że na rozmowie o prace rozebrała się przed swoim szefem, a kiedy już ją zatrudnił, drugiego dnia pracy obciągnęła mu w sali konferencyjnej, ale też bez połyku. Słowem - trochę tego było. Najważniejsze jednak dla mnie było to, że w tym momencie stała się moją dziwką. 

wtorek, 23 lipca 2013

"Pozostałe fotki z sesji"


Mam wspaniałą żonę, odznaczającą się niesamowitą wyobraźnią i pomysłowością. Ostatnio dostałem od niej w prezencie kalendarz z jej na wpół rozbieranymi zdjęciami. Wykonany był profesjonalnie, na kredowym papierze. Zdjęcia zrobił profesjonalny fotograf. Makijaż także wykonany był przez profesjonalistów - do każdego zdjęcia nieco inny. Stroje też były różne - seksowna bielizna, półprzezroczyste bluzeczki, zwiewne sukienki. Byłem bardzo zadowolony z tych zdjęć. Kalendarz zawisł w gabinecie, w którym zwykłem pracować wieczorami, a do którego nikt poza mną nie miał wstępu, choć muszę przyznać, że miałem ochotę pochwalić się takim prezentem przed kolegami. Bałem się jednak, że moja żona nie byłaby zachwycona, gdybym ją taką pokazywał publicznie, zatrzymałem więc ten prezent jedynie dla siebie.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Meczowy wieczór

Waldek był pięćdziesięcioletnim inżynierem mechanikiem, mistrzem w swoim fachu. Bezdzietny, nieżonaty, dusza towarzystwa. Wspaniałe poczucie humoru sprawiało, że w warsztacie cieszył się sympatią kolegów, a fachowość sprawiła, że wśród klientów miał zasłużoną doskonałą opinię. Ciężka praca odcisnęła na jego ciele jednak piętno czasu. Głębokie bruzdy na twarzy, skóra jak papier ścierny a dłonie wielkie i twarde.
Piotr był młodszym kolegą Waldka. Dwadzieścia kilka lat, mieszkał z żoną, dopiero skończył studia na politechnice. W warsztacie stawiał swoje pierwsze kroki w zawodzie. Był zdolny i jako pomocnik Waldka sprawdzał się znakomicie. Nie miał jeszcze doświadczenia swojego szefa, ale robił szybkie postępy.

Waldek i Piotrek mieli jedną uświęconą tradycję. Zawsze, kiedy w telewizji wyświetlany był mecz reprezentacji, spotykali się u Waldka i przy piwku oglądali widowisko. Reprezentacja przeważnie przegrywała, ale tradycja była kontynuowana od tak wielu lat, że w końcu przestało chodzić o wynik, a chodziło o to, by w ciszy i spokoju posiedzieć, wypić piwko, pochrupać precle i odprężyć się. Przy okazji meczy Piotr mógł uciec od żony. Nie, żeby tego bardzo potrzebował, ale raz na jakiś czas dobrze mu to robiło.

piątek, 5 lipca 2013

Nielubiany Kumpel


Moja dziewczyna Asia nigdy nie polubiła się z moim najlepszym kumplem Łukaszem. Nie miałem pojęcia dlaczego, ale zawsze, kiedy się z nim spotykałem czy wychodziłem na piwo, marudziła i miała jakieś "ale". W końcu któregoś wieczora, gdy wypiliśmy z Asią kilka butelek wina i zebrało nam się na zwierzenia i szczere rozmowy, dowiedziałem się dlaczego. Podobno Łukasz podrywał ją jeszcze zanim zaczęliśmy się spotykać. Próbował zaprosić ją na kawę, proponował wspólny wyjazd pod namiot, załatwiał kino. A ona zawsze mu odmawiała, bo jak mówiła "nigdy jej nie kręcił". Nic o tym nie wiedziałem, a od kiedy zaczęliśmy się spotykać Łukasz oczywiście przestał składać jej propozycje. Ona jednak nie przestała czuć się przy nim niezręcznie, co tylko potęgowało jej niechęć. Ostatnio wręcz nie mogła znieść jego towarzystwa. Wydało mi się to zabawne, bo zawsze zazdrościłem Łukaszowi zarówno wyglądu jak i śmiałości do kobiet. Próbowałem jej to powiedzieć, ale najwyraźniej antypatia do Łukasza była już zakorzeniona zbyt głęboko, bo nie chciała nawet o nim słuchać.