wtorek, 17 września 2013

Biwakowcy


Dawno temu, kiedy modne były jeszcze wyprawy pod namiot, a szczytem luksusu były domki letniskowe, zabrałem żonę na biwak. Jako młode małżeństwo na dorobku, spakowaliśmy namiot, śpiwory, plecaki z wałówką i ciuchami i ruszyliśmy autostopem. Na mazurskie pole namiotowe dotarliśmy dopiero późnym wieczorem, ale w końcu byliśmy na wakacjach. Po ciemku rozbiliśmy namiot i poszliśmy spać. Następnego dnia okazało się, że poza nami w ośrodku są tylko trzej wędkarze, których namiot rozstawiony jest niedaleko, tuż obok ich zielonego wartburga. Panów widzieliśmy tylko skoro świt, gdy szli z wędkami na drugą stronę jeziora, gdzie podobno było najlepsze łowisko. Zauważyliśmy też, że nocą rozbity namiot nie jest idealny, ale postanowiliśmy się tym nie przejmować, tylko iść popływać.

niedziela, 15 września 2013

Rozmowa typu "Być albo nie być"

(...) - a do tego wszystkiego, chce, żeby twoja żona mi obciągnęła.
Ostatni argument szefa zupełnie zbił mnie z tropu. 
- Słucham?
- Słyszałeś. Chcę, żeby twoja żona przyszła jutro do mnie do biura, weszła pod biurko i bez słowa wylizała mi kutasa.
- Dlaczego?
- Bo spierdoliłeś ostatnią transakcję a chcesz zachować pracę. Czasy są ciężkie, wilczy bilet w niczym ci nie pomoże. A Małgosię widziałem pół roku temu na przyjęciu firmowym i zrobiła spore wrażenie w tej sukni. Wiesz co... właściwie, to niech przyjdzie właśnie w tej sukni.
- Ale ona się nie zgodzi.
- To ją przekonasz. Pół godziny popracuje ustami, a mężuś zatrzyma posadę. To chyba dobry układ, co?
- I to musi być żona?
- A kto? Swoje sekretarki dymam regularnie. Żona Michała ma to już za sobą po fiasku sprzed dwóch miesięcy. A na twoją mam ochotę. To jak będzie? Pisać papiery, czy porozmawiasz z Gosią?
- Ile mam czasu na odpowiedź?
- Wcale nie masz czasu. Dobrze wiesz, że pokpiłeś sprawę. Teraz już nie ma się nad czym zastanawiać.
- Pogadam z nią.
- Niech przyjdzie o dziewiątej. Akurat po porannej kawie. (...)

środa, 4 września 2013

Dalszy ciąg podstępu w przebieralni

Opowiadanie jest kontynuacją opowiadania "Podstęp w przebieralni", które zebrało niezłe opinie wśród czytelników.

Wychodząc z przebieralni jakiś kwadrans później, nieznajomy wymienił ze mną, siedzącym na pufach, znaczące spojrzenie, po czym wyciągnął komórkę. 
- Hej, Kochanie. Gdzie jesteś? Poszedłem na chwilę na dół i teraz Cię tu nigdzie nie widzę... Tak? Już idę.
Skierował swe kroki do ruchomych schodów i już go nie było. Po chwili moja żona wyszła z przebieralni. Natychmiast wstałem i zacząłem wypytywać. Dowiedziałem się, że mu obciągała, czego się spodziewałem. Na jego pytanie czy bierze w dupę, odpowiedziała, że dziś nie, ale może następnym razem. Gość zapytał, czy może powiadomić kumpla, który mógłby tu zaraz przyjść, bo pracuje w okolicy. Dzwonił przy niej, kiedy mu obciągała i kumpel powinien niedługo przyjść...
Jak się domyślacie mój fiut już stał. Nie mogłem się powstrzymać i zaciągnąłem Marysię do tej samej przebieralni, w której przed chwilą ssała obcego kutasa. Rozpiąłem rozporek, a ona bez pytania klęknęła i wzięła mojego fiuta w usta. Ciągnęła jak nigdy dotąd, ale i ja byłem bardziej niż zwykle nakręcony. Już prawie dochodziłem, kiedy kotarka rozsunęła się i do środka zajrzał młody mężczyzna w garniturze.
- O... przepraszam... powiedział.
- Już kończę - odparłem - możesz być następny.
Sam nie wiem co we mnie wstąpiło. Żona spojrzała na mnie z dołu i uśmiechnęła się. Muszę przyznać, że bardzo podobał mi się ten uśmiech z fiutem w ustach. Trysnąłem parę sekund później, głęboko w jej ustach. Nie uroniła ani kropelki. Zapiąłem rozporek i bez słowa wyszedłem. Gość w garniaku podszedł natychmiast, minął mnie w przejściu i zniknął w kabinie, w której moja Marysia nie zdążyła jeszcze podnieść się z kolan. Usłyszałem tylko:
- Cześć. Jestem Robert. Dzwonił do mnie kumpel i mówił, że tu będziesz.
A potem szybki dźwięk rozpinanego rozporka...

Jeśli chcesz, bym kontynuował tą opowieść - daj mi znać za pomocą komentarza lub kliknij przycisk "g+1" poniżej.